wtorek, 26 lutego 2013

Kulinarno-sylabkowy poniedziałek ...

Poniedziałek spędziliśmy w kuchni: ja gotując obiad i piekąc ciasto, a dzieci gotując w swojej kuchence. Wystarczyło kilka garści makaronu i zabawa gotowa. Dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Kilka świderków służyło za obiad dla Małej M. serwowany przez R. (klopsiki w sosie szpinakowym z mozarellą - pomysł R.) oraz za sucharki moczone w herbatce popijane naparem miętowym dla misia (z bolącym brzuszkiem).

Dzieci i miś  w barze ...
Ja zaś czas zgodnej dziecięcej zabawy wykorzystałam na pieczenie ciasta. Dzieci często mają ochotę na drożdżówki, ale ze względów ekonomicznych i zdrowotnych wolę domowe wypieki. Znów zdecydowałam się na biszkopt z galaretką, bitą śmietaną (na mleku) i brzoskwiniami. Wyszedł (nie chwaląc się:-)) rewelacyjnie i ... nawet nie wiem, kiedy zniknęła połowa tortu. Nawet teściowa dziś pochwaliła, więc chyba inny komentarz zbyteczny:-)

Nasz tort jeszcze w całości :-)

Skoro dzień w kuchni to i SYLABKOWA czytanka nieco kulinarna w treści :-). Tekst wymyśliła ciocia A. (nasz rodzinny ekspert w dziedzinie czytania sylabami). Słowem kluczowym były ROGALE DLA LALI, a cały tekst opisem naszej niedzieli. Pocięłam go na paski (nierówne niestety, bo zapomniałam o pocięciu zanim rozpoczęłam nagrywanie czytającej Małej M.). Mała M. przeczytała, jak zawsze, z ogromnym entuzjazmem, a jak pojawiły się słowa: ROGALE DLA LALI to jej się buzia od ucha do ucha uśmiechnęła!!!

O rogalach i nie tylko ...
Wieczorem zaś dzieci mnie namówiły na wspólne czytanie ,,Miasteczka MAMOKO''* ... Książka rewelacyjna, ale byłam tak zmęczona, że nie byłam w stanie śledzić jej zabawnych bohaterów (choć bardzo się starałam!)

Od rana czułam się wyjątkowo zmęczona. Dzieci też jakoś wczoraj dużo dokazywały i ... zasnęłam z nimi tuż po 20-ej. Już dawno mi się to nie zdarzyło!!!  Cd. naszych przygód w Mamoko zatem w kolejnym wpisie....

*,,Miasteczko Mamoko'', Aleksandra Mizielińska i Daniel Mizieliński, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2010

Brak komentarzy: