środa, 20 lutego 2013

Chomik i LODY NA PATYKU

Zgodnie z obietnicą daną wcześniej Małej M., w poniedziałkowe przedpołudnie rozpoczęłam czytanie nowego, kolejnego już, zeszytu ,,Kocham czytać''. Mała M. na słowa: ,,NOWE SYLABKI'', aż podskoczyła na kanapie i oznajmiła swą radość słowami: ,,Hura! Hura!''

Tradycyjnie zaczęłyśmy od czytania o Jagódce i Janku, aby potem móc przejść dalej, do ułożonego nocą, specjalnie dla Małej M., tekstu. Skoro miało być CHA, HA itp. to postanowiłam, że będzie o CHOMIKU, gdyż kilka dni wcześniej w jednym z czasopism dla dzieci ukazała się mała figurka tego zwierzaka pędzącego na nartach wodnych (!). Nie przepadam za takimi gadżetami, ale dzieciom się podoba ... no i motywuje dodatkowo do czytania :-)


Wiedziałam, że napisany o chomiku tekst będzie trudny, ale z drugiej strony wiedziałam, jak bardzo Mała M. KOCHA CZYTANIE i wierzyłam, że nawet z takim tekstem sobie poradzi. Dla ułatwienia każde zdanie napisałam innego koloru flamastrem, żeby łatwiej jej było znaleźć rozpoczęte zdanie ...


Byłam ciekawa, czy da radę. I ... Mała M. usiadła i zaczęła czytać ... i tak, linijka po linijce, przeczytała CAŁOŚĆ. Moja pomoc właściwie ograniczyła się do zwracania uwagi, jak czytać połączenia ,,WIE'', które pojawia się kilkakrotnie w tekście. Nie ukrywam, że byłam DUMNA z mojej trzylatki.

Pisząc tekst celowo wplotłam zdania o zakupie pieska i o Puszku Okruszku, bo wiedziałam, że tym przyciągnę jej uwagę... Po przeczytaniu OBIECAŁAM w NAGRODĘ odwiedziny w sklepie zoologicznym (skoro o chomiku była mowa) i LODY NA PATYKU (z listy zakupów do czytania z dnia poprzedniego!) . Trudność tekstu duża, więc nagroda musi być odpowiednia!!!

Słowa dotrzymałam ... W drodze ze szkoły oglądaliśmy chomiki i inne zwierzaki, ale i tak przebojem były LODY NA PATYKU, które zamówiliśmy telefonicznie u taty. Mała M. cały dzień pytała mnie, czy jeszcze nie jest za późno i czy te sklepy z lodami są jeszcze otwarte ... JAKAŻ była jej radość i błysk w oczach, gdy wreszcie po powrocie taty z pracy mogła zasiąść przy swoim stoliczku i rozkoszować się jogurtowymi lodami w polewie czekoladowej, na patyku, oczywiście :-)

I tak połączyłam dwie przyjemności, nie mówiąc już o tym, że sama mogłam zjeść porcję owych lodów. MNIAM! Muszę częściej takie smakołyki wplatać w moje sylabkowe teksty :-)

 Drugą, po sylabkach, pasją Małej M. jest rysowanie, głównie wózków dziecięcych ... Oto te z wczoraj:


Wózek przeogromny, a jaka ta mamuśka chudziutka... ?!


Wózek numer 2 ... Chętnych do pchania, póki co, BRAK :-)


Trzeci obrazek spodobał mi się najbardziej. Mała M. udzieliła mi, jak zawsze, wyjaśnień:

Po lewej - od góry Mała M. i R. , a po prawej  - MAMA NIESIE WIELKĄ LALĘ dla Małej M. a dla R. - PIF-PAFKĘ :-) (to strzelba z nagrania Czerwonego Kapturka) :-) Pośrodku kartki DRZEWO z wiśniami i CZARNYMI jabłkami. Niech żyje dziecięca fantazja.

Tym optymistycznym akcentem kończę ... Do miłego usłyszenia :-)

Brak komentarzy: