sobota, 6 października 2012

Wodne eksperymenty i kapcie w świnki ...

OOO.... jak dobrze, że dziś sobota. Nie trzeba było zrywać się o świcie i gnać przez całe miasto do szkoły. Około 7-ej obudziły mnie słowa małej M. : ,,Mamo, nie wiesz, gdzie są moje kapcie, te ŚWINKOWE'' ... Na szczęście, znalazła inne (kaczuszkowe:-)) i można było jeszcze chwilkę poleniuchować.

Poranna ZGUBA małej M.
Słodkie lenistwo nie trwało jednak długo, bo zaplanowaliśmy zbudowanie biblioteczki na książki, złożenie nowego biurka dzieciom i wiele innych prac. Szybko jednak okazało się, że ktoś musi się zająć R i M, by druga osoba mogła spokojnie składać meble.
Początkowo oboje bawili się samodzielnie. Mała M., jak zawsze, już od rana ,,matkowała'' swoim lalom. Dziś jednak ostro wzięła się za ich wychowanie i edukację:-). Zaraz rano skarciła jedną z nich mówiąc:
,,W ogóle mi się nie podoba to zachowanie. Może ty będziesz już grzeczna?'' (śmiesznie brzmią tak poważne słowa wypowiadane przez 3-latkę).
Jej bojowy nastrój odczuliśmy także podczas śniadania; kiedy nie doczekała się musztardy na swej kanapce, rzekła:   ,,NIGDY dorośli tego NIE ZROZUMIEJĄ!'' (zdanie zasłyszane w jednym ze słuchowisk, którego często słucha).
Równie zabawne zdania padały z jej ust, gdy uczyła swą lalkę obsługi komputera. Posadziła ją przed zabawkowym laptopem i karciła następująco:
- ,,Mała, co ty tutaj sama wyprawiasz? Możesz spaść z tego krzesła!''
- ,,Masz za małe rączki, żeby tak po ekranie przesuwać!'', no i najmocniejsze:
- ,,NIE NACISKAJ, BO ZNOWU ZEPSUJESZ!''.

Lekcja obsługi komputera
R. zaś od rana miał ochotę na eksperymenty i prace plastyczne. Zaraz po śniadaniu zabrał się za budowanie makiety, wykorzystując karton po meblach. Wycinał, kleił, rysował, a potem jeździł autkami po stworzonym przez siebie mieście. Jednak największą frajdę sprawił obojgu dziś eksperyment z wodą - TONIE czy NIE TONIE? Zebrałam różne przedmioty (od monety zaczynając na liściu kończąc), sporządziłam ich listę, a każdemu z dzieci dałam pojemnik z wodą.


Tonie czy nie utonie? - oto jest pytanie
Każdorazowo pytałam R. i M., czy ich zdaniem dana rzecz unosi się na wodzie, czy nie. Potem następowała najciekawsza część ćwiczenia - wrzucanie przedmiotów do wody i OBSERWACJA, czy toną.

R. - badacz ...
Największym odkryciem było opadnięcie na dno muszelki oraz unoszenie się na wodzie orzecha włoskiego.


Zaskoczona byłam intuicją małej M. oraz wiedzą mego 6-latka, którzy prawie bezbłędnie przewidywali wynik naszego doświadczenia. Każdorazowo nieoczekiwany wynik eksperymentu kwitowali głośnym OOOOOO!
Nie ma to jak sobie pochlapać łapkami w wodzie:-)



Inne poczynione przez dzieci obserwacje to zachowanie się siarki i zapałki:-)





 Po zadaniu był czas na samodzielną zabawę ... Minutek kilka i pojazd R. gotowy:






Jutro eksperymentów ciąg dalszy ...
Miłej niedzieli!







Brak komentarzy: