piątek, 19 października 2012

Domowy teatrzyk....

Dziś, za sprawą dziecięcego wózka, który zakupiłam przed niespełna 3 miesiącami, mogłam poczuć się jak prawdziwa Matka Polka.... Wracając ze szkoły zgubiłam kółko. Tylko dzięki uprzejmości przechodnia dowiedziałam się o tej zgubie. I tak znów zostałam bez pojazdu, który jest mi niezbędny. Wiedząc, że za 3h muszę znów gnać z 2 km do szkoły musiałam nieźle kombinować, jakim środkiem transportu tam dotrzeć. Taksówka, autobus, pociąg - odpadają.

I tak pędziłam dziś wzdłuż uliczek miasta objuczona niczym wielbłądzica: dwa plecaki na plecach, hulajnoga przewieszona przez jedno ramię, a drugą ręką pchałam małą M. na jej trójkołowym rowerku ... Wyglądało to może komicznie, ale cóż ... Wyższa konieczność. Najważniejsze, że dzieciom ów powrót na 5 kółkach sprawił ogromną radość. Mała M. pedałowała tak szybko, że momentami musiałam biec, by ją dogonić. Była taka szczęśliwa, że śmiała się głośno wywołując uśmiech na twarzach mijanych ludzi. Jadąc wózkiem nie miałaby tylu atrakcji:-).
R. też jazda na hulajnodze ze szkoły sprawiła ogromną frajdę, bo mógł dziś ścigać się ze swoją siostrzyczką.

Co do czego pasuje?
Podczas nieobecności R. znów zajęta przygotowaniem obiadu wymyśliłam M. szybką zabawę. Zainspirował mnie niedawno zakupiony zestaw pojemników na artykuły spożywcze. Układałyśmy je od najmniejszego do największego, wkładałyśmy jeden w drugi, dopasowywałyśmy pokrywki, budowałyśmy piramidę itp. Kolejny pomysł na prostą zabawę edukacyjną się spodobał!

Przedstawienie czas zacząć!
Wieczorem jednak to dzieci przygotowały dla mnie niespodziankę. Gdy R. zaczął zdradzać pierwsze symptomy całotygodniowego zmęczenia, zaproponowałam, by wziął pudła z maskotkami i przygotował dla nas teatrzyk. Jakież było me zaskoczenie, gdy za kilka minut zaprosił mnie do pokoju. Zanim jednak zasiadłam na widowni usłyszałam od małej M.:

,,MAMO, Ty musisz się przebrać, bo do teatru nie chodzi się w piżamie!!!'', 

więc w mig się przebrałam (tak tak... słucha bajki muzycznej o Gąsce Balbince i Ptysiu oraz ich wspólnym wyjściu do teatru, stąd wie, jak się na takie okazje ubrać trzeba).

Mała M. w akcji 
Oboje sprawili mi ogromną radość. Każdy samodzielnie z pamięci odtworzył po dwie bajki, które niedawno zaledwie kilka razy im przeczytałam. Nie przypuszczałam, że w tak krótkim czasie zarówno 6-latek jak i 3-latka zapamiętali ich treść. W międzyczasie wrócił z pracy tata i zaprosiliśmy go na nasze przedstawienie. Byliśmy zachwyceni występem dzieci i gdyby nie późna pora zapewne nasza wspólna zabawa w teatr trwałaby nadal. Jutro może do niej wrócimy.

,,DOMEK'' wg. M. Bułatowa (i moich pociech)
Patrząc dziś na ten teatrzyk znów przekonałam się, jak niezwykłe są dzieci, z jaką łatwością się uczą. Niektóre zdania w przedstawieniu były dosłownymi cytatami z książki ,,Rosyjskie bajki ludowe''. Przy okazji gorąco polecam ów zestaw bajek, barwnie ilustrowanych, ze zwierzątkami w rolach głównych. Zabawne, często zawierające powtórzenia, łatwo zapadają dzieciom w pamięć.

Bluszczowo nieco:-)
Na zakończenie kilka cytatów zebranych o różnych porach dnia:

RANO
Zbieramy się do szkoły. Mała M. już gotowa i czeka na swego brata. Ten wychodzi z łazienki wydając jakiś dziwny odgłos paszczą:-), a ta do niego:
NIE CMOKAJ jak mały DZIDZIUŚ. Małe dzieci tak cmokają ... CHCESZ SMOCZEK???!!!

POPOŁUDNIE
M. pędzi na swym trójkołowcu. Hamulców brak, więc na każdym skrzyżowaniu muszę pilnować, by sama nie wjechała na drogę. Tłumaczę jej więc, że ma się zatrzymać, bo auto ją potrąci i ZOSTANIE Z NIEJ NALEŚNIK. A ona mi na to:  NO TO SIĘ JESZCZE RAZ URODZĘ!!!

WIECZÓR
R. pędzi po domu wożąc lalki w wózeczku. Mała M. przybiega do mnie zanosząc się ze śmiechu i mówi:
R. jest chyba dziewczynką, bo lalki w wózku wozi (tu kilka głośnych HA HA HA HA HA!) ... To DZIEWCZYNY tak robią!

Słuchajmy uważnie naszych pociech. One często mądre rzeczy mówią:-).

Tym optymistycznym akcentem kończę ... Dobrze, że jutro sobota!


Brak komentarzy: