wtorek, 9 października 2012

Jesień w wazonie

Temperatura za oknem nie nastrajała optymistycznie. Cztery stopnie to zdecydowanie za zimno na poranny marsz do szkoły, ale nie było wyjścia. W ruch poszły szaliki i rękawiczki, a nawet gruby polarowy śpiworek, by ochronić przed zimnem nóżki małej M. Jak widać, chłód zrobił na mej trzylatce wrażenie, bo Puszek Okruszek chodził dziś po domu w kapciach. O mały włos nosiłby nawet czapkę, ale po kilku próbach naciągnięcia mu na uszy nakrycia głowy, M. zrezygnowała ...

Wełniane kapcie to podstawa!
Po zjedzeniu klusek śląskich (skoro my na obiad mamy kluski to jadłospis dla psa ten sam!) piesek został zaproszony wraz z jedną z lal na przejażdżkę pociągiem. Stary (dość duży) karton posłużył jako środek lokomocji i ... ciuchcia ruszyła. Pudło kołysało się na wszystkie strony, z wnętrza dochodziły tylko głośne śmiechy małej maszynistki przerywane okrzykami BUCH BUCH (po raz kolejny przekonałam się o potędze dziecięcej wyobraźni!). Po powrocie mała M. zdała mi krótką relację z wycieczki:
Byliśmy na polance się bawić; nas nawet pan konduktor odprowadził do szkoły! ...a na tej polance był wilk i Czerwony Kapturek i gajowy ... i ten gajowy zastrzelił tego wilka! ... i BURZA była!

Po powrocie z polanki:-) i odebraniu R. ze szkoły zaproponowałam moim pociechom zabawę plastyczno-edukacyjną. Postanowiłam bowiem zainteresować ich LIŚĆMI. Każdemu wręczyłam kilka okazów, by następnie wspólnie przyglądnąć się ich barwnej kolorystyce oraz różnorodnym kształtom. Udało nam się również rozpoznać nazwy drzew, z których pochodzą.

Jesienne skarby
Najbardziej jednak zafascynowała dzieci budowa liści i różnorodność ich kształtów. Temat ten tak bardzo zainteresował mego sześciolatka, że nie odstraszyło go nawet fachowe słownictwo (typu: kształt nieparzystopierzasty czy blaszka liścia). Sam mnie namawiał, bym mu przeczytała trudne miejscami do wymówienia nazwy. 
Ciekawe było również badanie paluszkami spodu liścia ... i odkrycie, że mimo odmiennego kształtu liście w budowie są podobne do siebie. 

Liście mają OGONKI (odkrycie dnia!)
Najlepsza zabawa jednak dopiero przed nami. Każdemu wręczyłam kilka liści, kawałek tektury (z naszych weekendowych prac meblarskich), odrobinę kaszy gryczanej, plastelinę i ołówek.

Wazon na jesienne liście już prawie gotów
Dzieciaki miały niesamowitą frajdę rozgniatając plastelinę, przyklejając ją do tektury, by następnie ozdobić swój wazon kaszą gryczaną. 

Wazon R.

Obojgu zabawa bardzo się spodobała, zwłaszcza, że można było - korzystając z okazji - pogrzebać łapkami w kaszy. 
ALEEEE kasza!

I tak, łącząc przyjemne z pożytecznym, stworzyliśmy takie oto JESIENNE DZIEŁA:


Jesienny wazon małej M.
Jesienne dzieło R.

Warto było trochę się potrudzić, by móc teraz podziwiać te jesienne obrazki. Może jutro dodamy do nich ozdobne ramki, a obrazki powiesimy na ścianie. Dla mnie to PRAWDZIWE DZIEŁA SZTUKI ... Wiem, ile trudu i serca włożyły w nie me pociechy. Są bezcenne!!!

Zapraszam do naśladownictwa!









Brak komentarzy: