niedziela, 2 czerwca 2013

Deszczowo-słoneczny piątek ...

Jakoś pogoda nam nie dopisuje w ów czerwcowy weekend, ale nie tracimy ducha ... i staramy się mimo wszystko nie nudzić się, a każdą poprawę pogody natychmiast wykorzystać. Tak też było wczoraj. W piątkowy poranek w strugach deszczu biegłam na basen, by po tygodniowej przerwie znów popływać nieco. I choć ciężko mi było wybrać się w taką pogodę, na basenie pustki i świetne warunki do odpoczynku w wodzie. To już (!) czwarte moje wyjście na basen. Zgodnie z zaleceniem kardiologa powinnam co najmniej dwa razy w tygodniu chodzić na basen. Mam więc dodatkową motywację.

Lubię takie klimaty ...
Po powrocie z pływalni pogoda zaczęła się poprawiać. Planowaliśmy nawet wspólny spacer wzdłuż grobli albo wyjazd na działkę. Jednak Mała M. była zmęczona (brak drzemki poobiedniej), a R. nie zjadł obiadu (bo nie dostał kaszanki tylko rybę i odmówił jedzenia!), więc zrezygnowaliśmy z wyjazdu. Korzystając z okazji wyjęłam z piwnicy mój rower i po kilku(nasto)letniej przerwie pojechałam na rowerową wycieczkę.  Jak się okazało ,,ucieczka'' na dwóch kółkach w nieznane była tym, czego mi było trzeba. Słońce świeciło, wiał lekki wietrzyk. Na drodze niewielki ruch. Nie miałam licznika, ale łącznie przejechałam ok. 25 km.

Falujące zboża ...
Droga dosyć malownicza wiodła między wioskami. Najważniejsze, że mogłam na spokojnie poprzyglądać się mijanej okolicy, wsłuchać się w śpiew ptaków, przystanąć to tu to tam, by pomodlić się w kościele na trasie albo sfotografować jakieś przyrodnicze ciekawostki. Nie liczył się czas. Byłam ja, przyroda wokół i chęć odpoczynku od codziennych trosk. Często myślami wracałam do czasów, gdy z moim kochanym Tatą jeździłam na rowerowe wycieczki. Szkoda, że nie da się ich teraz powtórzyć, ale na szczęście są wspomnienia ...

Na mostku ...
Rzadko się zdarza, że mam takie wolne chwile, jak te wczoraj. Tym bardziej cenię sobie czas, gdy  zrobiłam coś sama i dla siebie, a właściwie dla naszej rodziny. Bowiem wypoczęta mama to szczęśliwa mama :-) Do domu wróciłam zrelaksowana i zdystansowana do problemów, którym muszę zwykle stawiać czoła. Dzięki takiemu rozkładowi dnia miałam energię, by wieczorem zająć się dziećmi (zabawa na placu zabaw, wieczorne czytanie do snu itp.). Teraz wiem, jaki to cenny dla mnie czas.

Przez okienko w mostku ...

Czekam na poprawę pogody, by móc znów na dwóch kółkach wyruszyć w nieznane :-)


Brak komentarzy: