niedziela, 2 czerwca 2013

Dzień Dziecka ...

Na sobotę najbardziej cieszyły się nasze pociechy z racji Dnia Dziecka. Nie zamierzałam jakoś specjalnie obchodzić tego dnia, bo ostatnie weekendy obfitowały w wiele atrakcji. Postanowiłam zaproponować dzieciom coś specjalnego, czyli wspólne wyjście na basen. Wczesnym rankiem zjedliśmy śniadanie i ... pomknęliśmy w stronę pływalni. Nasz pływacki zapał szybko ostudził widok tłumów dzieci w małym basenie. Postanowiliśmy odczekać nieco ...


Kolejek czar ...
Deszcz lał. Wypad na basen się nie udał, ale przypomniało mi się, że w sąsiedniej miejscowości odbywa się pokaz ruchomych modeli kolejek elektrycznych. Nie wiedziałam, że nam wszystkim przyglądanie się zabawkom dla dużych i małych chłopców :-) sprawi aż taką frajdę. 

Jeden z rekordzistów ...
W dużej sali ustawiono ogromną makietę z torami, po których - niczym prawdziwa kolej - przez las, na wiadukcie i w innej scenerii pędziły modele kolejek. Coś fantastycznego! Wszystkie kolejki wyglądały jak miniatury prawdziwych wagonów. Byłam pod wrażeniem niektórych składów. Rekordzista liczył chyba 27 wagonów! 

NASZ HIT!!!
Największym zainteresowaniem cieszył się model parowozu buchający parą i wydający dźwięki niczym prawdziwa ciuchcia. Dobrze, że odwiedziliśmy to miejsce. Nawet nie przypuszczałam, że aż tak nam się tam będzie podobać.

Nowa lala Małej M.
Tuż po powrocie do domu czekały na nas kolejne atrakcje. Przyjechała babcia z prezentami na Dzień Dziecka. Nawet dla nas, rodziców, znalazła się niespodzianka - porcja czekoladowych i kokosowych łakoci. Najbardziej, rzecz jasna, cieszyły się nasze pociechy: Mała M. z laleczki, a R. - z motorówki na wodę. Zaraz też oba prezenty zostały rozpakowane i przetestowane :-) 

To jest dopiero motorówka!
Od nas też doczekały się upominków: książeczek i gry zręcznościowej ,,Wobble''. Ostatnio same sobie wybrały owe lekturki. Dostały więc to co chciały!

Znów będzie co czytać ...
Dla mnie było to także święto dzięki temu, że miałam gotowy (przywieziony przez teściową) pyszny obiad i dwa ciasta. Uczta na całego! Mogliśmy świętować, ile tylko się dało. 

MNIAM!
Pogoda za oknem jednak jakoś nas nastrajała sennie i zrezygnowaliśmy z wyjścia na basen. Zostaliśmy w domu i zagraliśmy razem w grę-upominek. R. jednak zraził się nieco do niej, więc była rozgrywka w ,,Pędzące żółwie'' (pierwszy raz z tatą). Nie mogło także zabraknąć ,,Magicznych opowieści'', gry z trójwymiarowym zamkiem, gdzie zbiera się skarby po udzieleniu prawidłowej odpowiedzi na pytania z bajek Disney'a nagranych na płycie DVD. To ulubiona gra R. Skoro Dzień Dziecka to i takie życzenie naszych pociech spełniliśmy. Wszystkich gra tak bardzo wciągnęła, że graliśmy chyba ponad 2 godziny. Ok. 21-ej musieliśmy przerwać rozgrywkę.

Ulubiona gra R. 

I tak ... choć głównie w domowych pieleszach, ale RAZEM  z naszymi pociechami spędziliśmy Dzień Dziecka. 

Pozdrawiamy!



Brak komentarzy: