środa, 26 czerwca 2013

Wtorek = deszcz + dentysta ...

Poniedziałek niestety powitał nas deszczem. Musiałam nieco się pogimnastykować rano, by wszystkim znaleźć odpowiednią odzież. W miarę bez problemu dotarliśmy do szkoły, ale w drodze powrotnej rozpadało się na dobre. Musiałam jeszcze wejść na targ, a że lało jak z cebra, gdy wróciłyśmy do domu okazało się, że przemokłam do suchej nitki mimo tego, że moja kurtka z założenia należała do nieprzemakalnych. Mała M. schowana była pod folią w wózku, ale nóżek schować się nie dało i buty całkowicie przemokły. Mokra odzież nie chciała schnąć, więc idąc po R. w południe musiałam na szybko znaleźć jakieś inne buty dla niej. Biedaczka, jechała w adidasach dwa numery za dużych :-) Grunt, że tym razem wróciła z suchymi stópkami ...

W wazonie LATO, a za oknem deszcz ...
Deszcz raczej nie miał zamiaru ustąpić, więc po szkole zaproponowałam dzieciom odwiedzenie biblioteki. Moim molikom książkowym dwa razy zaproszenia powtarzać nie musiałam. Za moment książki były spakowane, tym razem w kilka reklamówek, żeby uchronić je przed deszczem. Zarówno Mała M. jak i R sami wybrali coś dla siebie, ja też co dorzuciłam i nawet nie wiem kiedy, na biurku pani bibliotekarki urósł ogromny stos. Po przyjściu do domu przejrzałam zawartość toreb i doliczyłam się 23 książek. I znów mamy co czytać!


Nasz sposób na deszczowe dni ...
Zaraz po powrocie do domu zajęłam się obiadem, a gdy tylko znalazła się wolna chwilka zabraliśmy się za przeglądanie bibliotecznych łupów. Mała M. wybrała coś dla siebie, R. też, a ja spełniałam te ich czytelnicze życzenia. Gdyby nie konieczność wyjścia do dentysty, czytalibyśmy do wieczora... Sama uwielbiam te dziecięce lekturki i z ogromną przyjemnością czytam moim pociechom, zwłaszcza gdy w domu pojawiają się nowości. Wizyta u dentysty spowodowała, że dopiero po 20-ej wróciliśmy do domu, ale na szczęście znalazł się czas na czytanie przed snem. Dałam nawet dzieciom wybór: bajka w TV czy książka? Oczywiście, wybrały książkę! Zaczęłam od czytania książek zgodnie z wyborem naszej trzylatki. Potem przyszła kolej na R. ... który z całego stosu wybrał kolejną pozycję z serii detektywistycznych książek, w których Maja i Lasse rozwiązują zagadki niczym prawdziwi detektywi. Nigdy wcześniej nie czytałam dzieciom tego typu literatury, ale gdy raz przyniosłam pierwszą książkę z serii ,,Tajemnica ...'' R. nie może się oderwać ... i za jednym lub dwoma posiedzeniami czytamy całość.

,,Tajemnica meczu'' ...
Podobnie było i wczoraj. R. jako lekturę do snu wybrał sobie ,,Tajemnicę meczu''. Co kończyłam rozdział, R. mówił:  ,,Mamo, jeszcze jeden, proszę!'' i tak przeczytałam mu połowę książki. Zegar jednak nieubłaganie wskazywał 21.30 i trzeba było pójść spać. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła kontynuować czytanie.

Warto jeszcze wspomnieć o wizycie u dentysty. R. był bardzo DZIELNY. Okazało się, że ma 2 ubytki, a nie jeden i musiał długo siedzieć na fotelu. Ani nie pisnął. Mała M. usiadła sobie w jego nogach i dokładnie śledziła każdy ruch pani dentystki. Sama BARDZO chciała, by pani doktor i jej zajrzała do buźki i wymyśliła na miejscu, że boli ją ząb :-) Nie mogła się już doczekać, kiedy i ona zasiądzie na fotelu i ciągle pytała:

A kiedy MOJA KOLEJ?!!!

Jak pani doktor nadal zajmowała się R. rzekła:

Mówiłam, żebyś zobaczyła moje ząbki ... 

Wreszcie przyszedł i na nią czas, i sama zasiadła na fotelu. Denerwowałam się bardzo ... i zmartwiłam, gdy usłyszałam, że ma już jakąś maluteńką dziurkę i trza będzie borować. OJOJOJ! - pomyślałam .... Mała M. jednak wcale się nie zmartwiła ... Wprost przeciwnie! Była ZACHWYCONA, że i u niej pani doktor coś znalazła i będzie mogła, jak R., leczyć sobie ząbki!

Tym (dla mnie mało) optymistycznym akcentem kończę! Do usłyszenia!!!

Brak komentarzy: