poniedziałek, 24 czerwca 2013

Na koń! ...

Niedziela upłynęła równie szybko i wypełniona była atrakcjami aż po brzegi. Rozpoczęliśmy wspólnym wyjściem na regionalne zawody jeździeckie w skokach przez przeszkody. Nie zdążyliśmy na dwie tury, ale przynajmniej załapaliśmy się na trzy krótkie konkurencje. Przyznam szczerze, że były to pierwsze zawody konne, w których uczestniczyliśmy i nawet dla nas, dorosłych, była to nie lada atrakcja.


Trochę trwało zanim znaleźliśmy łąkę, na której konie skakały przez przeszkody, a potem przedzieraliśmy się przez trawy sięgające po kolana, ale na miejsce wreszcie dotarliśmy. Mało ludzi, zawodników też niewielu, ale przynajmniej nie trzeba było przeciskać się w tłumie ... no i wszystko widać było jak na dłoni.



 Staliśmy tuż przy stoisku sędziowskim, przed nami parkur z przeszkodami, a za nami mały wybieg, gdzie konie doskonaliły swe umiejętności.



Mieliśmy frajdę, mogąc z tak bliska oglądać zawodników (dominowały panie!) i konie. No i zapoznać się z punktacją i obejrzeć nawet dekoracje zwycięzców.


Wszyscy zawodnicy, a właściwie wszystkie pary z gracją pokonywały przeszkody. Jednak zdarzało się i tak, że jeden koń odmówił skoku. Najpierw strącił jedną z nich, a potem nie podjął dwukrotnie próby skoku ... Przed kolejną również się zbuntował. No cóż ... koń to żywe stworzenie i swe humory ma :-) Jak każdy zresztą.

Więcej atrakcji niebawem, bo teraz pora gnać po R. do szkoły :-)



Brak komentarzy: