piątek, 23 sierpnia 2013

Środa przy kawie i grach planszowych ...

Ostatnie wyjazdy sprawiły, że zabrakło czasu na odwiedziny znajomych czy rodzinne rozgrywki w gry planszowe. Z tego też względu w środowe przedpołudnie wybrałam się z dziećmi w odwiedziny do cioci R. Moje pociechy uwielbiają tam chodzić, bo świetnie bawią się z dziesięcioletnią J., zawsze zjedzą coś słodkiego no i mogą pogłaskać kotka (co najbardziej chyba podoba się Małej M.).

Po śniadaniu przygotowałam ciasto na naleśniki (by było już gotowe jak wrócimy), zapakowałam worek chrupek (żeby coś na ząb było), wrzuciłam do plecaka karton soku, a do dwóch dużych toreb foliowych wepchnęłam kilka gier planszowych. Rozgrywki w gry planszowe i karciane to już nasza mała tradycja. To właśnie podczas odwiedzin u cioci R. ja mogę spokojnie zasiąść przy kawie (albo i dwóch), bo moje pociechy albo same świetnie się bawią (słuchając poleceń cioci R.) albo uczestniczą w naszych rozgrywkach. Podobnie było i wczoraj!


Przed rozgrywkami wszystkie dzieci, a było ich łącznie troje, rysowały. R. stworzył wizerunek ludzika i auta giganta, a Mała M. narysowała dwa śmieszne ludziki. A gdy za moment ciocia R. wsypała chrupki do trzech misek, moje pociechy zamilkły i było słychać tylko chrupanie.


Wreszcie nadeszła pora na granie. Pierwsza na stole pojawiła się gra, którą dostałam w prezencie z dalekiej Francji. W Polsce znana jest jako ,,Skubane kurczaki''. Tu jeszcze w nią nie graliśmy. Zabawna gra z elementami ,,memory'' okazała się absolutnym hitem, a prym wiodła J., która pokonała nas w obu rundach.


Bardzo lubię tę grę, bo zmusza mnie do gimnastykowania szarych komórek, zwłaszcza gdy gram z R. i Małą M., którzy pamięć mają doskonałą.


Kolejną nowością była gra ,,Hej, to moja ryba''. To jedna z ulubionych gier R., któremu udaje się nawet czasem wygrać z tatą. Tym razem ja mogłam cieszyć się z wygranej.

Teraz przyszła kolej na partyjkę ,,Detektywa Szczebrzeszyna''. To bożonarodzeniowy prezent, przy którym spędziliśmy w grudniu kilka godzin. ,,Detektyw'' już znany był moim gospodarzom, ale nadal budził wiele emocji. Tym razem do rozgrywki włączyła się Mała M. Choć nie było jej łatwo znaleźć w wyznaczonym przez klepsydrze czasie uwidoczniony na karcie przedmiot i tak bawiła się świetnie. Byłam pod wrażeniem, gdy po zobaczeniu obrazka, będącego powiększeniem jakiegoś przedmiotu na jednej z 6 plansz, potrafiła zgadnąć, o jaki przedmiot chodzi. Ja uwielbiam tę grę i tym razem mogłam i ja cieszyć się tytułem zwycięzcy.

Ale nie na długo ... Sromotną porażkę poniosłam bowiem kilkanaście minut później, gdy na stole pojawił się kolejny prezent od cioci A. z Francji ,,Bazar Bizarre''. Nie mogłam nadążyć za J. i jej mamą, które wiodły prym. Teraz mama pokonała córkę, ale walka była zacięta. Miłe sierpniowe popołudnie zakończyliśmy rozgrywką w ,,Pędzące żółwie''. To też jedna z ulubionych gier. Tym razem nawet Mała M. grała z nami i świetnie sobie radziła.

Gdzieś między graniem był i czas na wspólny posiłek, wypicie kolejnej kawy i babskie ploteczki. Uwielbiam takie spotkania przy grach planszowych. Chętnie znów zatargam worek gier, by móc z tak miłym gronie dobrze się bawić, zapomnieć o troskach i zapewnić także moim pociechom dobrą zabawę.

Do miłego usłyszenia!


Brak komentarzy: