piątek, 8 marca 2013

Sylabowo i słoniowo :-) ...

W piątkowe przedpołudnie postanowiłam wreszcie zmobilizować R. do opuszczenia łóżka, pożegnania się z piżamką, kąpieli i zmiany ubioru. Zaraz i sama poczułam się lepiej. Widzę, jak bardzo zmęczył i osłabił go ten wirus. Śpi nocą po 12 godzin.
Mała M. nadal walczy z infekcją, ale też ją dziś wykąpałam i przebrałam, żeby się lepiej poczuła. Zaprowadziłam ich do pediatry na kontrolę. Jeszcze do końca przyszłego tygodnia w domu zostaniemy, bo Mała M. ma jeszcze katar i kaszel, a R. musi się wzmocnić. Jutro zatem znów włączę sokowirówkę i własnej produkcji soki dla zdrówka pić będziemy! No i po wątróbkę chyba rano przyjdzie mi pognać ... :-)

R. buduje swoje mini safari
Piątek, poza przygotowaniami do wizyty lekarskiej (Mała M. od  kilku dni mnie pytała, kiedy idziemy do pani doktor!!!!), upłynął pod znakiem czytania, słuchania i rysowania. Temat nasunął się sam podczas śniadania, gdy wraz z dziećmi wysłuchałam historii słonia z plamką na grzbiecie, zwanego Bombikiem. Dość długie słuchowisko, ale dzieci z wielką uwagą wysłuchały całości ... Obojgu przygody Bombika tak bardzo się spodobały, że zaraz po wysłuchaniu w ruch poszły autka i zwierzaki. R. na pudle po butach zbudował swoje mini safari, a Mała M. traktorem woziła zwierzaki ... 

Co za TRĄBA  :-)
Potem poprosiłam R., by w ramach ćwiczenia ręki, narysował słonia, korzystając ze świetnej strony z dokładnymi instrukcjami, jak po kolei narysować zwierzęta i ludzi ( http://pinterest.com/rlazzara/how-to-draw). I tak powstał taki oto portret naszego bohatera dnia :-):


R. rysuje ...

Miał jednak ochotę nadal rysować, ale widać, że kilkudniowa przerwa w rysowaniu zrobiła swoje ... i sam twierdził, że mu nic nie wychodzi. Próbował rysować, ale niezadowolony kreślił i kreślił. Chciał stworzyć kilka portretów śmiesznych stworków, zgodnie ze wzorem na stronie internetowej, ale jakoś nie był zadowolony ... i najczęściej kartka lądowała w koszu.

Próba za próbą ...
Wziął się zatem za rysowanie postaci ... Tu jakoś bardziej był zadowolony był ze swych prac.


Ludzik 1

Ludzik 2 
Jak tylko Mała M. zobaczyła taką dziewczynkę, sama postanowiła narysować podobną. Udało się, ale postać była taka malutka, że R. orzekł, że to Maluśkiewiczka :-) ... Mała M. spróbowała ją pokolorować, ale kredka zamazała pół jej twarzyczki, co bardzo ją zmartwiło. Poradziłam, by się nie zrażała i obok narysowała dziewczynkę własnego pomysłu. Tak powstała taka oto praca:

Maluśkiewiczka z MAMĄ :-)
Jednak głównym tematem dnia był SŁOŃ, więc sięgnęłam po bardzo przystępnie dla dzieci napisaną książkę ,,Groźne zwierzęta''* i, najpierw opowiedziałam moim pociechom o tych olbrzymich ssakach, a potem przeczytałam opisy z książki i obejrzeliśmy fotki. Wcześniej przygotowałam się nieco, by ciekawostkami zainteresować R. ... i zadziałało ... bo jak wrócił tata z pracy, to go zaraz R. zagadnął, że sześcioletni słoń waży tyle, co mały samochód!!!!

Moja ściąga ...
Miałam świadomość, że wielkość w metrach niewiele mówi moich pociechom, więc wzrost, długość i wagę przeliczałam na ilość wzrost i wagę tatusia, np. wzrost słonia to dwa tatusie i trochę :-) To już lepiej do nich przemawiało.

Mam nadzieję, że cokolwiek w głowie zostanie memu sześciolatkowi po takim mini wykładzie wzbogaconym zdjęciami ... :-) OBY! Małej M. było ciut za długo. Wolała usiąść w łóżku i opowiadać sobie wcześniej przeczytane jej przeze mnie przygody Martynki na wakacjach.


Po krótkiej przerwie w sylabkach (gorączka i spanie w ciągu dnia) dziś powróciłyśmy do nauki czytania. Ostatnio ćwiczymy trudne już DRZE, DŻE, RZE, ŻE, CZY itp. Ułożyłam trzy teksty z tymi sylabami i dałam Małej M. do przeczytania i zilustrowania. Zaczęłyśmy od drzemiącego taty ! Ani czytanie ani rysowanie nie sprawiły małej czytelniczce żadnych trudności. Z kremem orzechowym też dość łatwo poszło ...

To zakreślone to, oczywiście, owa kanapka z czekoladą ...
 Na koniec trudny tekst, ale już bez rysowania ...


I tak pracowicie i w połączeniu z zabawą upłynął nam dzień ... Przed nami weekend. HURRA!

Do usłyszenia!

*,,Groźne zwierzęta'', Wydawnictwo Arkady, 2007. POLECAM!



Brak komentarzy: