środa, 20 marca 2013

Piraci w szkole ...

Moim dzieciom jakoś szczególnie spodobały się pirackie dni i dziś także rozpoczęły dzień od rozbicia pirackiego namiotu i założenia pirackiego stroju (piracka chusta i broń za pazuchą:-)). Razem świetnie się bawili pirackim statkiem. Potem jednak nagle pokój piratów zamienił się w szkołę, do której z uśmiechem od ucha do ucha i plecakiem na plecach biegała Mała M. R. był panem nauczycielem, który wymyślał różne zadania dla swej uczennicy.

Wesoły plecaczek Małej M.
 I, jak to w szkole bywa, po lekcjach Mała M. wręczała mi sporządzoną przez ,,pana w szkole'' listę niezbędnych rzeczy na dzień kolejny. Kreatywność R. dała o sobie znać - raz rysowali plan swojego mieszkania, innym razem z pustej rolki zrobili dom-palmę :-) Mała M. zachwycona zabawą biegała po mieszkaniu, wyczekując rozpoczęcia zajęć, sygnalizowanego dzwonkiem w kształcie św. Mikołaja ... Zabawa na 102!

Drzewko-dom ze szkoły R.
Ja tymczasem gotowałam obiad, żeby móc zabrać dzieci do biblioteki. Ostatnie prawie 3 tygodnie spędziliśmy w domu, walcząc z infekcją i wyjście po nowe książki stanowiło nie lada atrakcję. R. marzyła się kolejna książka o mieście Mamoko ... I jakaż była jego radość, gdy zaraz po wejściu do biblioteki zobaczył wymarzoną lekturkę. Oczywiście, już dziś stoi na naszej półeczce i od niej właśnie R. rozpoczął przeglądanie  bibliotecznych łupów. Mała M. też sobie znalazła coś dla siebie. Stosik był dość pokaźny, ale po ostrej selekcji w torbie wylądowały (jedynie!) 33 książeczki.

Pirat CZYTA
Między nimi znalazło się kilka o tematyce pirackiej.... tym bardziej cieszyłam się z naszych odwiedzin w bibliotece.

Krótki list do Małej M.
Planowana wizyta w bibliotece to także okazja, by włączyć ją w naukę czytania. I tak przygotowałam krótki tekst o naszym planie dnia dla Małej M. Przeczytała go z radością i była dumna z tego, że wie, co dziać się będzie. Do tego przeczytałyśmy kolejną, 14-tą już część cyklu ,,Kocham czytać''.  Aż mi się wierzyć nie chce, że w tak szybkim tempie nasza trzylatka nauczyła się czytać aż tyle sylab ...

Nie mogło zabraknąć nowych konstrukcji... 
Po powrocie do domu i zjedzeniu obiadu zasiedliśmy razem, by delektować się lekturą. Czytało mi się przyjemnie i  z każdą przeczytaną książką stawałam się coraz bardziej senna. Miałam nadzieję, że moje pociechy zdrzemną się nieco, a ja wraz z nimi ... ale niestety, nic z tego. Oboje wytrzymali do późnego wieczoru, bawiąc się w kierowców i piratów. Zawsze zastanawiam się, skąd czerpią tyle energii .... :-)

Tyle na dziś z pokładu naszego pirackiego statku ...

Brak komentarzy: