niedziela, 3 marca 2013

Przedszkole i szpital w domu ...

Sobota upłynęła pod znakiem, niestety, choroby R. Temperatura jakoś nie chciała wrócić do normy. Ponadto, nos naszego (niedługo już) siedmiolatka przypominał kran, a oczy były czerwone i opuchnięte jak gotowane cebule :-). Na szczęście, wolny dzień, więc mogliśmy jakoś na zmianę przy nim czuwać i dodawać mu otuchy. Wymyślaliśmy mu jakieś atrakcje, by umilić mu chwile, kiedy nie spał ...

Mała M. też bardzo przeżywa chorobę R. Wczoraj chciała obdzielać go swymi lalkami, a potem nawet sama przygotowała mu niespodziankę.

Mała M. i kwiatek dla CHOREGO BRATA!

Żałowałam, że R. zachorował, bo w jego szkole był ,,dzień otwarty'' i chciałam zabrać go tam, by zapisać do pierwszej klasy. Musiałam, niestety, pójść sama. Rozważaliśmy też posłanie Małej M. do przedszkola. Ten pomysł tak bardzo przypadł jej do gustu, że podskakiwała wesoło ..., a potem spakowała wszelkie najpotrzebniejsze rzeczy :-) do swego plecaka i bawiła się w przedszkole. Upomniała się także o śniadanko (bo widzi, że dziennie rano przygotowuję kanapkę dla jej brata). Wędrowała do pokoju obok (jej przedszkole). Tam siadała i zajadała swą kanapkę. Ogromnie jej się ta zabawa spodobała!

Najbardziej jednak rozbawiła mnie pokazując mi zawartość owego plecaka: lalek tyle, że nie można ich było potem ,,wyrwać'' ze środka, grzebień (ten prawdziwy!), koraliki. W pewnym momencie, pakując się, sięgnęła po malutki plastikowy toporek ze swego kuchennego zestawu, mówiąc:

,,Zapomniałam tego ŚCINACZA MIĘSKÓW!!!''

Bawiąc się w przedszkole gadała non stop ... Udawała np. że wychodzi z domu i na pożegnanie mówiła:

Zadzwonię do Ciebie, Mamo!!

Spytałam, czy ma jakiś TELEFON, żeby zadzwonić ...

a Mała M. odrzekła:

Nie mam żadnego numeru. PRZYKRO MI! :-)

*********************************************************************************

Inne sobotnie KWIATKI MAŁEJ M. to m.in:

a) Mała M. ubiera lalę. Ta jednak nie chce jej słuchać (skarży mi się Mała M.) i mówi do lali:

,,Gośka, Nie rób ze mnie WARIATÓW!''

b) Mała M. zobaczyła pociętą skórkę z cytryny ... i za moment pyta:

Kto chce takie PRZEBIJANE LODY!!!??

(takiej oferty nikt chyba nie przebije:-))

PRZEBIJANE LODY!!! to jest TO
Nie zabrakło też nauki czytania ..... Zainspirowała mnie Mała M., która rano bawiąc się kartami Trefl ułożyła z kart literę A ... Pomyślałam, że to niezły pomysł, by wykorzystać je do nauki czytania.


Wybrałam 9 kart i szybciutko narysowałam komiksowe chmurki. Poprzyglądałyśmy się im wspólnie, a potem Mała M. połączyła obrazki z tekstem .... bawiąc się przy tym świetnie.


Bez problemu także wskazywała, kto mógł być autorem danych słów - Kubuś czy Prosiaczek.


Po sylabkach czekała ją kolejna atrakcja  - spacer z tatą i wózeczkiem dla lalek, ale ..... to już materiał na kolejny wpis!

Dobrej nocy!!!

Brak komentarzy: