niedziela, 25 listopada 2012

Urodzinki ...

Już po północy, ale nic nie szkodzi. Słów zatem kilka o naszym niedzielnym świętowaniu. Dziś moja rodzinka spisała się na medal. Rok temu co niektórym w kalendarzu umknęły moje urodziny, ale w tym roku - mnie nie zawiedli. Było STO LAT, życzenia i wspólne świętowanie. Już od rana krzątałam się w kuchni, by podczas śniadania poczuć się świątecznie. Na stole pojawił się obrus, a na nim pyszne kanapki z twarogiem, pomidorami i rzodkiewkami. Wszyscy się zajadali aż im się uszy trzęsły.

Laurka R.
Po śniadaniu R. i M. wraz z tatą uroczyście wręczyli mi prezenty. Byłam zachwycona nie tylko samym upominkiem i odśpiewanym STO LAT, ale nade wszystko prześlicznymi laurkami no i własnoręcznie zrobionym przez R. papierem, w który zawinięty był prezent. Widzę, ile pracy musiał w to włożyć.

Laurki cd.
Jednym z prezentów był czajnik na kuchenkę indukcyjną, a więc dość duży karton należało okleić z wielu stron. Na każdej kartce A4 R. narysował kwiat, a potem każdą ze stron połączył ze sobą. Drugi - muzyczny upominek  - też miał ów papier zrobiony rączkami mego kochanego sześciolatka.... Do tego przepiękna laurka z elementami 3D. Skądże on czerpie takie pomysły!!!! Jestem pełna podziwu!

NAURKA małej M.
Mała M. oczywiście też mi przygotowała NAURKĘ!!! (choć wielokrotnie powtarzałam, że to się nazywa ,,laurka'') ... i opisała, że to SŁOŃCE, A W ŚRODKU SĄ ROZBŁYSKI aż tata przybiegł i zapytał, skąd nasza trzylatka o rozbłyskach wie:-).

Po takich upominkach nie pozostawało mi nic innego jak zaprosić moich kochanych domowników na WSPÓLNĄ KAWĘ i CIASTO (pieczone nocą!). Murzynka z kokosem udekorowałam czekoladową polewą i barwną posypką. Ale dzieci miały radochę. Do picia dla dorosłych kawa, a dla dzieci - kawa inka z bitą śmietaną. Ciasto też wszystkim smakowało i każdy prosił o dokładkę albo i dwie:-).

Smakowało!!!
Małej M. brakowało świeczek, więc szybko kilka znalazłam i w ilości 5 wetknęłam na tort tłumacząc, skąd taka a nie inna ich liczba. Obowiązkowo dzieci zdmuchnęły świeczki! Świeczki były, ale małej M. nadal brakowało czegoś, a raczej kogoś.
Szkoda, że nie ma gości. 
Z rozrzewnieniem wspominała swoje urodzinki i powoli wymieniała z pamięci wszystkich gości. Zaczęła tak:
I Babci Gizeli nie ma .. i Dziadka.... 
Zaraz jednak wytłumaczyła nieobecność kochanego Dziadka w sposób następujący:
Dziadka nie ma, bo poszedł do Nieba ... , żeby się z Panem Bogiem przywitać!!!
Łezka mi się w oku zakręciła ....no i zaraz ów cytat skrzętnie na skrawku papieru zapisałam...

Jutro świętowania cd. Galaretki już czekają w lodówce. Do usłyszenia:-)






Brak komentarzy: