środa, 14 listopada 2012

Szpitalne refleksje ...

Tęsknota
R. już bardzo tęskni za domem. Już nie jest taki smutny, jak w dniu przyjęcia, ale z każdym dniem tęsknota za domem wzrasta. Na pożegnanie nawet dziś łezkę uronił. Już po pierwszej nocy spędzonej w szpitalu mówił, że śniło mu się, że wrócił do domu, a mała M. stała w oknie i machała do niego !!!
Mała M. też bardzo tęskni za swoim braciszkiem i bardzo się cieszyła, gdy wczoraj i dziś mogła w szpitalu przytulić się do R. Wieczorem zadzwoniła do niego i wyznała:
JA ZUPEŁNIE, R., CIEBIE KOCHAM!!!
Widzę, że ,,zupełnie'' dziś w modzie, bo chwilkę wcześniej mała M. przytuliła się do mnie i powiedziała, że mnie też ZUPEŁNIE kocha:-).

Sztuczne ludziki
R. już 3-i dzień w szpitalu.. Dziś mieliśmy dwa zabiegi i badanie USG, a wcześniej obchód lekarza no i stały punkt programu - odwiedziny studentów medycyny. Wczoraj R. był ciekawym obiektem badań. Na nim właśnie przyszli lekarze ćwiczyli badanie kolana, osłuchiwanie płuc, itp. Trwało to dość długo i bałam się, żeby się nie przeziębił ... Sam chyba był już nieco tym zmęczony, bo wieczorem stwierdził:
Czemu oni nie ćwiczą na sztucznych ludzikach?
Wytłumaczyłam mu, że na nieruchomych ludzikach już ćwiczyli i teraz muszą na prawdziwych poćwiczyć:-).

Apetytu brak
Wiele bym dała, żeby R. mógł już do domu wrócić, ale trzeba poczekać na badanie okulistyczne, by ostatecznie postawić diagnozę i dobrać skuteczne leki. Perspektywa jeżdżenia do szpitala przez kolejnych 9 dni mnie przeraża i już nie mogę się doczekać powrotu R. do domu. Po powrocie do domu padam ze zmęczenia i nie starcza mi sił, na gotowanie obiadu na kolejny dzień. Tak było i wczoraj, więc wstałam dziś o 5.30, by ugotować R. jego ulubione danie - leniwe pierogi i zrobić surówkę z marchewki i jabłka. Miałam nadzieję, że zje (jak to ma w zwyczaju) kilka porcji, ale podziubał niczym wróbelek. Ze śniadaniem było podobnie i zjadł tylko przywiezioną przeze mnie bułkę z pestkami z dyni z masłem.

Bransoletka
Mała M. oczywiście doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje. W rozmowie z ciocią K. powiedziała, że R. jest w szpitalu, bo go nóżka bolała! Najbardziej jednak mnie rozbawiła swą spostrzegawczością dodając, że R. NAWET DOSTAŁ TAKĄ PRZEŚLICZNĄ BRANSOLETKĘ!!!

Zabawy małej M.
Dla małej M. pobyt R. w szpitalu to też duże przeżycie. Jak wracam to przytula się do mnie MOCNO ...
Odczuwa zmianę rytmu dnia i tęskni. Właśnie przed chwilą powiedziała mi:
MAMO, JA NIGDY CIEBIE NIE WIDZIAŁAM.... W TYM ROKU!!!

Dobrze, że dziś wróciłam ok.17 i mogłam nadrobić trochę zaległości w zabawach z moją kochaną trzylatką. Najlepiej mała M. jednak bawiła się sama. Zawoziła autka pod stół (który stał się domkiem dla róźnorakich pojazdów) i szukała tam miejsca dla swych pojazdów, prowadząc takie oto rozmowy między autkami:

Nie mam przyjaciela. Nie mam z kim się bawić.. jestem SAMOTKA!
Może Ty się, żółte autko, mną poopiekujesz, bo ja jestem taki zziębnięty!!!

Tyle na dziś. Jutro zabiorę do szpitala aparat, żeby uwiecznić plastyczne działania R. w szpitalu.
Do miłego usłyszenia!


Brak komentarzy: