środa, 21 listopada 2012

Powiedzonka małej M.

Ostatnio trochę milczałam, głównie z tego powodu, że właściwie nic specjalnego się nie dzieje. Rano przygotowuję obiad tak, by  zdążyć zjeść choć jedno danie przed wyjazdem na zabiegi rehabilitacyjne. Dużo czasu zajmuje nam dojazd i same zabiegi, ale zabieramy ze sobą kilka książek i - czekając godzinę na powrotny autobus - czytamy.

Już się tak przyzwyczailiśmy, że czas w szpitalu mija nam coraz szybciej. Co dzień pakuję do plecaka nowe lektury, które tam czytamy popijając gorącą czekoladę i grzejąc nóżkę R. po zabiegach. Dla małej M. to, oczywiście, doskonała okazja, by zadzierzgnąć nowe znajomości. Teraz dwa dni nie jeździła z nami i już panie rehabilitantki pytały, gdzie ,,ta mała Mądralka.'' Jutro znów będzie nam towarzyszyć i zapewne będzie wesoło!

Taki plan dnia, skoncentrowany wokół zabiegów, powoduje, że mało mamy czasu na wspólne eksperymenty i zabawy. Wierzę jednak, że już niebawem wrócimy do starego rytmu dnia i wreszcie uda mi się także wrócić do nauki sylabek (Mała M. zna już samogłoski od dawna; pora kontynuować naukę), ćwiczenia czytania (R. potrafi już czytać metodą sylabową i teraz tylko codziennie ćwiczyć tę umiejętność trzeba) oraz nauki angielskiego z dziećmi. Plan gotowy, tylko zacząć trzeba:-).

Plany - planami, ale słów kilka o dniu dziesiejszym .. Ostatnio więcej czasu spędzam z R. z racji zabiegów, stąd mniej możliwości obcowania z małą M. Na szczęście przebywanie z nią choć kilka chwil to prawdziwa dawka energii i optyzmizmu, dzięki któremu jestem w stanie sprostać codziennym wyzwaniom.

Oto kilka ,,perełek'' zasłyszanych z ust małej M.:

A) Mała M. uwielbia czytać, tzn. siada sobie z książką i patrząc na ilustracje tworzy na głos własne historyjki. Dwa dni temu zakupiłam nową lekturkę, więc dziś patrząc na pieska z kokardką przy uchu na poczekaniu uraczyła nas taką oto, pospiesznie przeze mnie zapisaną, opowiastką:

Mama powiedziała chłopcu, że dziś będzie miał pieska z kolorową kokardką na głowie. Chłopiec zapukał do drzwi: PUK! PUK! Tam było na kartce napisane PIES-KO-WI NIE TRZE-BA DWA RA-ZY PO-WTA-RZAĆ! (z podziałem na sylaby ,,przeczytane'' przez małą M.) Piesek miał kluczyk i sam otworzył drzwi.
Koniec kropka

Czyż nie jest to cudna, nieco abstrakcyjna, bajka? Mała M. wymyśla je godzinami, od rana do wieczora. Czasem je nagrywam. Na wieczną pamiątkę:-).

B) Wczoraj przed snem pomagam zmęczonej trzylatce umyć rączki. Zwykle robi to sama i ostro oponuje, gdy oferuję pomoc. Tym razem zmęczenie bierze górę i moja oferta pomocy zostaje przyjęta. Rączki umyte, a mała M. dziękuje mi słowami:
NAJLEPIEJ TO MIEĆ TAKĄ KOCHANĄ MAMĘ, CO MI RĄCZKI MYJE! 
Jakże się wzruszyłam słysząc te słowa... Nic dodać, nic ująć.

C) Czasem mała M. próbuje użyć w kontekście nowe dla niej, najczęściej zasłyszane w książkach, słowa.
I tak ostatnio rzekła z rana do swych lal na powitanie dnia:
Kochani, trzeba wstawać. Dzisiaj będzie SREBRZYSTY dzień!

D) Podobnie było ostatnio ze słowem NIBY. Mała M. wraca z toalety i chwali się, że umyła właśnie rączki mówiąc:
Mamo, NIBY umyłam RĘCE!
Nie wiedziałam, czy się cieszyć, czy biec do łazienki z nią.

E) Inne w podobnym stylu ... Tłumaczyłam coś ostatnio małej M. o zachowaniu ludzi.... i za moment usłyszałam:
Ja jestem LUDZIEM?!!! Nie nazywaj mnie tak!!!

F) R. wygłupia się i wygłupia ... aż mała M. nie wytrzymuje i mówi do niego:
TY JUŻ MASZ FAZĘ!:-)

Tym optymistycznym akcentem kończę na dziś. Do miłego usłyszenia:-)




Brak komentarzy: