poniedziałek, 5 listopada 2012

Śmigłowcem latamy i rysujemy portret mamy ...

Od wczoraj materac małej M. zamienił się w lądowisko dla helikopterów, a raczej dla małego śmigłowca, który tatuś kupił R. albo raczej sobie :-). Pierwszy model niestety przetrwał zaledwie 3h, ale kolejnego dnia w domu pojawił się znacznie lepszy i trwalszy śmigłowiec zdalnie sterowany.

Marzenie R. spełniło się, więc od świtu do wieczora mój sześciolatek nie może doczekać się latania ... Widzę, że coraz lepiej mu idzie i, zanim tata wróci z delegacji, nabierze wprawy. Dziś nawet rzekł przez telefon: Tato, jak Ty wrócisz, to ja CIĘ będę uczyć jak się lata!!!!


Uwaga TU SIĘ LATA!
Widzę, że ta zabawa sprawia mu wielką frajdę i naprawdę świetnie sobie radzi. Sama też już próbowałam swych sił. Póki co helikopter nie ucierpiał, więc może jeszcze będzie ze mnie jakiś pilot:-).

Piknik lal
Ze względów bezpieczeństwa ja towarzyszyłam R. w jego lotniczych próbach, a mała M. - w międzyczasie - rozłożyła na dywanie kocyk i zorganizowała swym lalom (i nie tylko) piknik. Potem stroiła te swoje lale, przebierała i o każdej mówiła DAMA:-).

Słonecznik R.
Po obiedzie zaproponowałam dzieciom zabawy plastyczne. Sięgnęłam znów po ,,Księgę Origami. Składanie papieru''* i zaproponowałam R. wykonanie słonecznika ...

OBRAZ w technice origami
Tak bardzo mu się spodobało, że najpierw sam zrobił słonecznik w technice origami, a potem - wazon z tulipanem. W rezultacie powstał taki oto obrazek, który jutro powieszę w jego pokoju. Będzie niespodzianka na powrót taty.

Wszystkie portrety rysowane DO GÓRY NOGAMI ZAWSZE!
 Mała M. widząc poczynania R. zabrała się ostro do pracy i w kilka minut stworzyła dziesięć obrazków, głównie portretów ze swoim i moim udziałem. Każdy zabawny, no i co najważniejsze - na każdym mama się UŚMIECHA. Dobrze, że tak mnie postrzega moja kochana trzylatka!

MAMA po lewej i mala M (po prawej)
Najbardziej jednak rozbawił mnie dziś inny rysunek małej M. Gdy nagle uzmysłowiła sobie, że zapomniała na wcześniejszych pracach o rzęsach, szybko stworzyła takie oto ,,dzieło'':

Autoportret z rzęsami
Zaraz też objaśniła jak należy:
Mamo, to M. - tylko z JEDNYM OKIEM, bo drugie jest po drugiej stronie .... , ale nie narysowałam.
Dla mnie to prawdziwa abstrakcja. Chyba mi tu rośnie Salvador Dali w spódnicy:-).

Kolejny wspólny portret to znów moja córka i ja ... Ten obraz moja trzylatka nazwała sama (jak poniżej).
MAMO, JA BIEGNĘ!!! (nogi jak u baletnicy albo akrobatki!)
Tu znów inne ciekawe i dynamiczne ujęcie. Tym razem AUTOPORTRET małej M.

Mała M. TAŃCZY!
Uwielbiam te dziecięce prace. Tyle w nich radości i serca. Dla mnie to prawdziwe dzieła sztuki!!! Oddają także wrażliwość moich pociech, zwłaszcza małej M. Zachwycałam się już dziś jej uśmiechem na pracach, ale i w słowach dzieli się swą miłością. Dziś oddając talerz podziękowała za obiad. Potem pochwaliła, że smakowało i dodała:

MAMO, TY JESTEŚ WSPANIAŁA! 

Dawno nie słyszałam takich ciepłych słów.

Tym miłym akcentem kończę. Niech to będzie ukłon dla wszystkich MAM!!!
Do usłyszenia!

* ,,Księga origami. Składanie papieru'', wyd. Buchmann, Warszawa 2011

Brak komentarzy: