wtorek, 6 listopada 2012

Samolotem do Afryki i nie tylko ...

Wtorek znów upłynął nam na zajęciach w domu. Kontuzja R. nadal zmusza nas do spędzania całych dni w domu, ale nie nudzimy się. Już z samego rana R. zabrał się za prace plastyczne. Najpierw, korzystając z polecanej już wczoraj książki (Księga origami. Składanie papieru)*, mój sześciolatek zrobił dla nas truskawkę. I zaraz w domu ZAPACHNIAŁO LATEM!:-)

To jest dopiero TRUSKAWA!
Potem próbował zrobić ananasa w technice origami, ale niestety nie udało się i w mig przerobił go w koronę dla małej M. Jakże była dumna, gdy ją dostała. Najpierw jednak testował ją miś, którego zapakowała do swego skonstruowanego przez R. samolotu (z poduch, krzesła, itp.) i wzięła w podróż do Afryki.

Miś KRÓL na pokładzie samolotu małej M.
W tym samym czasie w sąsiednim pokoju R. pilotował swój samolot zaopatrzony w komputer pokładowy i wiele innych urządzeń. Cieszył się, że mała M. ma swój pojazd kosmiczny i nikt nie będzie mu przeszkadzał w lataniu:-).
DLA MAMY!
Potem mała M. zapragnęła pobawić się klockami... Śrubki, nakrętki, itp. Bardzo lubi takie drobne inżynierskie prace. I tak, zrobiła dziś specjalnie dla mnie PRASOWALKĘ (jak sama nazwała swą konstrukcję), czyli deskę do prasowania. R. oczywiście też jednocześnie budował i momentami musiał ostro negocjować z M., by dała mu jedną śrubkę lub dwie, by móc zbudować swój pojazd.


Samolot R.

Na wieczór zaplanowałam krótkie doświadczenia z elektrostatyki. Sprawdzaliśmy, dlaczego baloniki się elektryzują. Niestety, efekt nie był do końca tak widowiskowy, jak oczekiwałam. Kolejnym razem zanim wezmę do ręki wełnianą szmatkę, by naelektryzować balon, sprawdzę, ile procent wełny jest w (chińskiej chyba) wełnie:-).
Badamy ....
Najważniejsze, że mimo częściowej klapy dzieci i tak były zachwycone, a doświadczenie zakończyło się wesołą zabawą balonikami. Nie ma tego złego ....

Tyle na dziś ... Dobrej nocy!

* ,,Księga origami. Składanie papieru'', wyd. Buchmann, Warszawa 2011





Brak komentarzy: