niedziela, 7 kwietnia 2013

Z dziećmi na modlitwie ...

Dziś dzień szczególny - Niedziela Miłosierdzia Bożego, stąd - głównie za namową mojej siostry A. - postanowiłam także moim dzieciom przybliżyć znaczenie owego dnia. R. już kiedyś pytał mnie o obraz  ,,Jezu ,Ufam Tobie'', który widnieje na tytułowej stronie jego zeszytu do religii. Dziś, w ciągu dnia, w kilku słowach powiedziałam Małej M i R. o święcie Bożego Miłosierdzia. I właściwie na tym poprzestałam.

Jednak wieczorem, mimo ogromnego zmęczenia i chęci odpoczynku na osobności, nagle wpadłam na pomysł, że może warto zaprosić dziś R. do wspólnej modlitwy za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny. Tym bardziej, że właśnie jej polecam najdroższą mi intencję ... która dotyczy R. Ogromnie się ucieszyłam, że się zgodził. Jednak, gdy tylko Mała M. usłyszała, że idziemy razem się modlić, oczywiście, przyłączyła się do nas.

Zapaliliśmy świece, uklękliśmy ... Jakież to wzruszające, patrzeć na małe dzieci, z ogromną ufnością i w pełnym skupieniu wsłuchujące się w słowa modlitwy, a potem - z nabożnie złączonymi rączkami - na cały głos odmawiające ,,Ojcze Nasz'' czy ,,Chwała Ojcu''. Tę modlitwę to chyba słyszeli sąsiedzi i z góry i z dołu :-) Każdy wypowiedział głośno swą intencję i właśnie za przyczyną św. Faustyny własnymi słowami prosiliśmy o potrzebne łaski.


Wspaniałe to dla mnie doświadczenie, takiej łączności modlitewnej z dziećmi! Na nich, zwłaszcza na Małej M., chyba największe wrażenie zrobiły te palące się świece. W pewnym momencie musiałam zareagować gwałtownie, bo mój jedyny obrazek ,,Jezu Ufam Tobie'' by o mały włos spłonął, gdy nagle w trakcie modlitwy Mała M. umieściła go kilka milimetrów nad płomieniem. Cudem ocalał :-)

Tyle, że Mała M. się przestraszyła i polały się łzy. Na ich otarcie mogła wybrać sobie jeden z obrazków, które trzymam w moim egzemplarzu Pisma św. R. wybrał sobie obrazek przedstawiający strony Pisma św. rozświetlone płomieniem lampki oliwnej, a Mała M. - przepiękny wizerunek Matki Bożej z Medjugorie. Drogi jest mi bardzo, ale niech i ona się nim cieszy.

Były też inne, mniej dramatyczne, chwile podczas wspólnej modlitwy. Mała M. miała bowiem ciągle jakieś pytania. Gdy tylko podała swą intencję (... żeby Mama była taka kochana!), zapytała za moment, czy kupimy czekoladę, bo już dawno nie było. [Skoro miało być to co bliskie sercu, to ta czekolada widać jest jej bardzo droga:-)] Obiecałam, że jutro kupię, więc teraz muszę obietnicy dotrzymać!

Pytanie o czekoladę to nic w porównaniu z kolejnym, które padło. Modlimy się, opowiadam o św. Faustynie. Patrzymy razem na obraz Jezusa Miłosiernego, a Mała M. objaśnia KREW i WODA (zapamiętała, a dziś tylko raz o tym obrazie słyszała kilka zdań!). A za moment woła, z przejęciem w głosie,

MAMO, ale ON jest GOŁY!

Mówię, spójrz, ma taką piękną szatę .. Nie jest goły...

a ona dalej:

ALE GOŁE STOPY ... MAMO, on ma bose stopy!!! 

Hm ... nie bardzo wiedziałam co rzec, więc powiedziałam, że stoi na ciepłej, miękkiej chmurce i butków nie potrzebuje. Mała M. jednak nadal pytała o te stopy Jezusa, więc dodałam, że widocznie w Niebie jest bardzo ciepło i nawet butów nosić nie trzeba :-). Dopiero ten argument ją przekonał i usatysfakcjonował.

No a skoro mowa o Niebie, to zaraz padło kolejne pytanie:

Mamo.... no a Dziadziuś???

I tu słów kilka o Dziadku w niebie, wierze w życie wieczne rzekłam ...  w jednym zdaniu, bo modlitwa cały czas trwała. Choć owe pytania nieco mnie rozpraszały, cierpliwie odpowiadałam i z radością kontynuowałam modlitwę.

Owa wspólna modlitwa była dla mnie cudownym doświadczeniem. Zazwyczaj modlimy się razem w drodze do szkoły lub przed zaśnięciem w łóżku. Dziś jednak, ze względu na ten szczególny dzień, zaprosiłam ich na modlitwę przy świecach ... Miała swój klimat. Moc zapewne też!

Tym szczególnym doświadczeniem chciałam się także podzielić z Wami. Do miłego usłyszenia!



Brak komentarzy: