poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Niedzielna wycieczka ....

W piątkowy wieczór zostaliśmy zaproszeni przez tatę na niedzielną wycieczkę na festiwal miłośników ,,Gwiezdnych wojen''. Nie jestem fanką tego filmu, ale czegóż nie robi się dla dzieci, dużych i małych :-). Niestety, kiedy sama postanowiłam w sobotni wieczór bliżej zainteresować się planem owej imprezy okazało się, że właśnie się zakończyła ... Na szczęście R. na spokojnie przyjął ową pomyłkę, a na otarcie łez zaproponowaliśmy naszym pociechom wspólną wycieczkę do stolicy Dolnego Śląska.

Gdy tylko dzieci dowiedziały się o planowanym wyjeździe, ogromnie się ucieszyły. Chcąc jednak szybko uporać się ze śniadaniem i pakowaniem odzieży na zmianę, każdemu wręczyłam mapę i mały przewodnik. Mała M. szybciutko rzuciła okiem, ale R. rozłożył plan miasta i bardzo wnikliwie się mu przyglądał. Zaraz sięgnął po zeszyt, by zapisać nazwy miejsc, które chciałby zwiedzić.



Czytanie mapy okazało się trafionym pomysłem, bo nagle w domu ustały wszelkie szaleństwa ... i R. pisał i pisał. Świetnie się orientował, jak i gdzie co znaleźć. Bez trudu sam odnalazł na mapie Teatr Lalek i inne znane mu dobrze miejsca. Raz nawet wołał, że we Wrocławiu jest MARSZ... Podejrzewam, że to skrót od Alei Marszałka Piłsudskiego :-) Najważniejsze, że za chwil kilka strona zeszytu zapisana była miejscami, które - jego zdaniem - należało odwiedzić. Marzył o odwiedzeniu PARKU POŁUDNIOWEGO. Mała M. też pamiętała to miejsce ... więc całą drogę pytała, CZY JEDZIEMY NA POŁUDNIE?!!!!




Głównym, a zarazem pierwszym, punktem wycieczki było zwiedzenie Muzeum Poczty. Byliśmy w nim przed czterema laty, ale w niedzielę wstęp jest bezpłatny, więc postanowiliśmy ponownie je odwiedzić. Tym bardziej, że ostatnio Mała M. była jeszcze pod moim serduszkiem i zwiedzania muzeum pamiętać
nie może :-)



Muzeum małe, ale dość ciekawe. Każdy znalazł tu coś dla siebie. Trudno mi rzec, co najbardziej spodobało się R. (muszę zapytać jutro!).


Małej M. coś ciężko było skupić się na czymkolwiek. Nie wiem nawet czy coś zapamiętała z tej wizyty, ale gdy wieczorem podsumowywaliśmy wspólny wypad, mówiła, że bardzo jej się podobało w tym Muzeum Poczty. Nie wiem jednak, czy zauważyła np. piękną serię znaczków z bohaterami bajek Andersena, stąd zrobiłam dla niej ich fotkę.


Tata zwiedzał z Małą M., a ja z R. Nasz sześciolatek był bardzo wszystkim zainteresowany. Miał też ze sobą aparat fotograficzny i mógł sam dokumentować ważne dla niego eksponaty. Widziałam, że utrwalił na fotce m.in. pistolet skałkowy. Ja zaś przyglądałam się uważnie strojom gońców pocztowych ...


i ich wyposażeniu (na fotce powyżej krokomierz z XVI w.)


Dosyć uważnie przyglądnęliśmy się także skrzynkom pocztowym z różnych części Europy ....


i telefonom. Aparaty telefoniczne rozmaite .... komórkowe i stacjonarne. R. był  w szoku, że kiedyś miały taki a nie inny wygląd. Pierwszy raz też zobaczył DALEKOPIS, urządzenie, o którym nigdy wcześniej nie słyszał.


Starałam się, by dla R. owa wizyta w Muzeum Poczty była także okazją do poszerzenia jego wiedzy, więc gdy tylko coś ciekawego odkryłam wołałam go i objaśniałam. Wśród zgromadzonych tam eksponatów moją uwagę przyciągnął zegar dyliżansowy .....


i kieszonkowy zegarek pocztyliona. REWELACJA!

HITEM jednak okazał się, znany nam już wcześniej, dyliżans, który mógł pomieścić aż 24 osoby.


Tu wreszcie znalazło się coś dla Małej M. - miniatury powozów pocztowych.


Po muzealnej ,,lekcji'' tatuś zaprosił nas do ,,Piekielnego Kupca'' na PYSZNĄ (i tanią) PIZZĘ. To była uczta. Wszystkim bardzo smakowało,a mi poczwórnie ... bo choć raz mogłam (od dawien dawna) zjeść coś, czego sama nie ugotowałam :-) Gdy wszyscy najedli się do syta, pospacerowaliśmy po rynku, a potem udaliśmy się do Parku Południowego. Marzyło nam się słodkie lenistwo na parkowej ławeczce, ale na placu zabaw był taki tłok, że nie można było siedzieć spokojnie. ... Dzieci jednak wyhasały się nieco i o 19ej, pełne wrażeń, wróciły do domu.


Wyjazd był bardzo udany. Podczas wędrówki po mieści R. i M. przyglądali się uważnie różnym detalom. Jeszcze na samym początku przyglądaliśmy się wspólnie drzwiom dawnego kościoła ....


i krokusowej łączce ....



Tyle na dziś ... Jutro dokończę wpis, bo pora późna ... i oczy same się zamykają:-)
Dobrej nocy!







Brak komentarzy: