poniedziałek, 22 kwietnia 2013

O uciekającym baloniku, wiośnie za oknem i książkowych fascynacjach ....

Dziś poniedziałek, więc powrót do codziennych obowiązków. Jednak dzięki wiosennej aurze wstaje się nam  łatwiej. Po zmianie czasu dzieci właściwie budzą się same, zwłaszcza Mała M., która już o 6-ej z maskotką lub lalką pod pachą przychodzi do mnie do kuchni. Coraz lepiej wychodzi nam już także zbieranie się ... Poranny spacer do szkoły staram się wykorzystać na krótką wspólną modlitwę i obserwację zmian zachodzących w przyrodzie. Dziś wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków i obserwowaliśmy zmiany na modrzewiowych gałązkach. Dobrze, że już WIOSNA!

WIOSNA! HURA!!!
Z nastaniem wiosny obowiązkowym punktem programu jest odwiedzenie, choć na chwilę, placu zabaw z huśtawkami. Mała M. uwielbia się huśtać. Dziś miała ku temu okazją aż dwukrotnie. Była taka szczęśliwa siedząc na huśtawce. Buzia uśmiechnięta od ucha do ucha, gromki śmiech i te jej kucyki powiewające na wietrze. Cóż za wspaniały widok ... i ta dziecięca beztroska. Aż się tęskno gdzieś w sercu za czasami własnego dzieciństwa robi :-) R. też musiał się chwilkę pohuśtać. On jednak woli huśtać się na oponach tak, by jedna opona uderzała o drugą. Coś jednak jest w tym huśtaniu, bo jak się trochę pokiwał na huśtawce to i grzeczniejszy w domu był. 

Po huśtawkach - bieg do domu, by zjeść naleśniki, a potem - znów biegiem na zajęcia modelarskie. Ostatnio  z frekwencją R. różnie, więc jak tylko jest zdrów staram się go zmobilizować, żeby poszedł. Nadal pracuje nad modelem świątyni. Pan instruktor, jak zawsze, dumny z poczynań naszego małego modelarza :-). Ostatnio właśnie modelarzem pragnie zostać nasz sześciolatek .... A pamiętam czasy, gdy chciał być kucharzem. Teraz, gdy mu to przypominam, nawet nie chce o tym słyszeć!!!

Wczorajsze KLUSECZKI.....

dla PSZCZÓŁECZKI!

Skoro R. w modelarni, to Mała M. - w bibliotece. Dziś znów sama wybierała sobie stosik. Ograniczyłam jednak liczbę do 13 książek łącznie, bo skoro bywamy tu teraz co tydzień 6 i pół książki na osobę w zupełności wystarczy :-) Ostatnio w modzie książki o Tupciu Chrupciu no i Lottcie z ulicy Awanturników autorstwa Astrid Lindgren. Czytamy o niesfornej Lottcie od kilku dni, ale Mała M. dziś kolejny raz domagała się, by przeczytać jej rozdział o tym, jak tytułowa bohaterka schowała się przed rodziną na kupie gnoju ... Musiałam wytłumaczyć, czym jest ów gnój ... a potem Mała M. ćwiczyła nowe słowo wstawiając w rozmaite konteksty. Najbardziej rozbawiła mnie, mówiąc do lali:

Ty masz GNÓJ w oczach!

Widzę, że Mała M. bardzo przeżywa przeczytane historie i potem, na swój sposób, oswaja zasłyszane historie i słownictwo. Dziś usłyszałam też jak ,,rozpracowywała'' problem śmierci. W piątek słuchałam z dziećmi nagrania książki ,, Fizia Pończoszanka''. Tam, jeśli się nie mylę, pojawiło się zdanie o tym, że Fizia nie ma mamy, bo umarła, gdy tytułowa bohaterka była małą dziewczynką ... A dziś Mała M. opowiadała mi (ni stąd ni zowąd) o Majce, swej fikcyjnej przyjaciółce:

Mamo, a ta Majka jest sama.... bo mama jej umarła i poszła do Nieba (!). 

Mówię jej, że czasem rodzice chorują i tak się zdarza, więc trzeba dbać o rodziców, szanować ich, kochać itp, a Mała M. mi na to:

,,ale, Mamo, Majka była mała i nie mogła dbać o mamę!''

Jakaż ta Mała M. mądra :-)

Dziś towarzyszył nam PIESEK ... Tu zażywa kąpieli błotnej :-)
Jeszcze jedna anegdotka.. Wczoraj podczas porządków Mała M. znalazła mały balonik z namalowaną nań buźką. Tak bardzo jej się spodobał, że spała z nim, a dziś rano zabrała go do wózka odprowadzając R. do szkoły. W drodze powrotnej na chwilę przystanęłam na krótką rozmowę z jedną z mam. I .... zagadałam się ... Patrzę, a tu jedna sympatyczna pani podnosi balonik M ... za moment - drugi pan ... No  i za trzecim razem znów ktoś schylał się, by pochwycić uciekający balonik Małej M. OCH! Pół miasta dziś chyba łapało ów BALONIK. Ileż z tą Małą M. wesołych chwil .... no i takich serdecznych gestów ze strony obcych ludzi!!! Widzę, że życie w małym mieście ma swoje plusy .. Spotykam się na co dzień z ogromną sympatią i otwartością wielu osób. Mieszkając tu 1,5 roku mam już chyba więcej znajomych niż po 7 latach mieszkania w dużej aglomeracji. Nie czuję się już ta zupełnie anonimowa ...i samotna!

DO miłego usłyszenia!!!



Brak komentarzy: