poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Kilka słów o niedzieli i anegdot kilka ...

Niedziela znów minęła zdecydowanie za szybko. Spędziłam ją właściwie w kuchni przygotowując posiłki i piekąc ciasto, bo akurat dziś wypadała nasza rocznica poznania się. Powiedziałam dzieciom w dwóch zdaniach, dlaczego to także nasze ,, małe święto'' i poczęstowałam domowników pyszną kawą (dla dzieci, rzecz jasna, zbożową) z bitą śmietaną i galaretką udekorowaną rodzynkami. Ale była uczta!

Niedzielna zabawa Małej M. - wożenie zwierzątek wozem terenowym!
Jakoś na spacer nie starczyło czasu. Aura też jakoś nie zachęcała do wyjścia, ale znalazł się czas na czytanie dzieciom i grę w gry planszowe. Ja czytałam Małej M., a tata grał z R. w warcaby. Potem szybciutko wybiegłam na Mszę św., po powrocie z której tatuś wyjeżdżał na delegację. Znów pośpiech ... wszystko na ostatnią chwilę i skończyło się tym, że mój beztroski małżonek zapakował do torby nie tylko swój, ale także i mój telefon komórkowy. No cóż, zdarzyć się może, ale tym sposobem zostałam w pewnym stopniu odcięta od świata. Dobrze, że mam internet i mogę być w kontakcie, ale karetki przez internet chyba raczej nie wezwę :-). Mam nadzieję, że dzieci się nie rozchorują ...  i nie będę zmuszona prosić o pomoc zaopatrzonych w telefony sąsiadów! Wiem, że kiedyś żyło się bez telefonów, ale teraz jakoś trudno wyobrazić sobie życie na co dzień bez komórki ...

Mała M. czyta swojej LALI!
Tatuś pojechał ... zostałam sama, więc wieczór minął pracowicie. Znów kuchnia, kąpiel dzieci i dopiero ok.22-ej mogłam usiąść na chwilę i odsapnąć. Zapragnęłam zrelaksować się przed świeżo zakupionym TV. Włączyłam ... i wyłączyłam czym prędzej. Nie pozostało mi nic innego niż zasiąść znów przed kompem lub poczytać książkę. Widzę, że mogę nadal spokojnie obejść się bez tego TV.

Dzieci zaś są zachwycone nabytkiem. Wczoraj, ze względu na brak czasu, zaproponowałam im: spacer lub dobranocka w TV. Wybrały bajkę na szklanym ekranie. Oboje byli bardzo przejęci. Tym bardziej, że z racji niedzieli wyświetlali  kreskówki z Myszką Mickey i Kaczorem Donaldem. Zasiedli przed TV i z wypiekami na twarzy oglądali pierwszą w swym życiu wieczorynkę!!! Musiało to zrobić na nich ogromne wrażenie, bo podczas wieczornej modlitwy R. usłyszałam:

Dziękujemy Ci, Boże, za taki dzień ... itp. że mamy taki telewizor fajny i że oglądaliśmy dobranockę!!!

Dziś, jak się uda, znów ich zaproszę na dobranockę przed TV. Wówczas może jakoś łatwiej uda się mi położyć ich wcześniej spać. Oby!

Korzystając z okazji pragnę podzielić się kilkoma anegdotkami:

1) Mała M. narysowała obrazek. Podała mi go mówiąc, że narysowała go specjalnie dla mamy. Ciekawiło mnie, dlaczego R. taki mały.



Wskazałam na drugą, większą postać i zapytałam, czy to może R.
Mała M. mi na to:

,,... przecież widzisz, że ona ma długie włosy. Dorysuję jeszcze rzęsy!!!!''

I zaraz dorysowała rzęsy, bym nie miała wątpliwości, że to jednak ona, a nie jej braciszek. Widzę, że i mi rzęsy doprawiła :-) Teraz, chyba już nikt nie ma wątpliwości, kto jest kto.

R. też rysował ... Z okazji urodzin Wujka z dalekiej Francji :-) narysował super wóz ...

To dla Ciebie, WUJKU!!!
2) Mała M. bawi się lalą. Mówi, że idzie do pracy i najpierw musi zawieźć dzidziusia do żłobka. Za moment słyszę, jak się z nim żegna:

Pa Pa! Uważaj tam na siebie, słodki dzidziusiu!

3) Mała M. dziękuje za obiad i mówi:

,,Dziękuję za obiadek KOCHANA MAMO i SŁODKA JAK CUKIEREK!''

Tym słodkim akcentem kończę relację z niedzieli ...



Brak komentarzy: