sobota, 27 kwietnia 2013

Szklanego ekranu i kamyczków czar ...

Deszczowa aura pokrzyżowała nam nieco weekendowe plany. Niemniej jednak i tak miło spędziliśmy dzisiejszy dzień. Sprawiliśmy bowiem sobie (i dzieciom rzecz jasna) niespodziankę w postaci zakupu telewizora. Ów sprzęt, powszechnie dostępny obecnie w prawie każdym chyba domu, u nas nigdy nie gościł. Sami jednak czasem mamy wieczorem ochotę na obejrzenie filmu czy koncertu. Dotychczas monitor komputera służył nam do tego celu, ale komfort oglądania i jakość obrazu kiepska ... I tak od dziś możemy wreszcie zasiąść przed TV.

Dzieci - zachwycone. R. rozłożył się wygodnie na kanapie i zażyczył sobie, by puścić mu na nowym sprzęcie swój ulubiony film ,,Auta 2''. Mała M. też miała życzenie - obejrzenie kilku odcinków ,,Lippy&Messy'' (programu do nauki angielskiego). Sama już nie mogę się doczekać, kiedy zasiądę przed ,,szklanym ekranem'' ...

I tak zakup TV zdominował nasz dzień. Widzę jednak, że R. ciężko przychodzi oderwania się od ekranu. Tak bardzo był pochłonięty jego instalacją, że ciężko było go zagonić do kuchni na obiad. Tu jeszcze przysiadł na chwilę, by coś zobaczyć; potem znów, zaś gdy wieczorem oznajmiłam mu, że już po 20-ej i pora spać zdziwił się bardzo i stwierdził, że właściwie dziś nie miał czasu na normalną zabawę (!). Przypomnę mu jutro te słowa, gdy nie będzie chciał odkleić się od TV :-)



Na szczęście zarówno R. jak i M., poza telewizyjnym szaleństwem, znaleźli dziś czas na czytanie i liczenie. R. od dłuższego czasu nie miał ochoty na samodzielne czytanie, ale dziś - gdy znalazł swoją gazetkę klubową Lego - sam głośno przeczytał dwie z jej stron w formie komiksu. Nie ma jak ciekawy temat, zgodny z zainteresowaniami dziecka :-) Małej M. zaś zaproponowałam zabawę w liczenie i szeregi.



Niedawno zakupiłam w tym celu pudełko z ozdobnymi szklanymi kamyczkami. Najpierw sprawdzałam, czy Mała M. potrafi liczyć do 5 i rozpoznawać cyfry w zakresie 1-5. Narysowałam kropki i napisałam cyfry, a nasza trzylatka zakrywała owe kropki kamykami. Dobrze się przy tym bawiła!



Potem zaś narysowałam szeregi (2-3 elementy), które Mała M. układała z owych kamyczków. Świetnie jej szło i zabawę będę kontynuować poszerzając zakres cyfr. Wielką frajdę sprawiło jej także samo segregowanie kamyczków.


Najlepiej jednak bawiła się nimi ze swoją lalą. Kamyczki nazwała migdałkami i częstowała nimi swą małą damę, gadając przy tym non stop. Zaczęła od podania jasnych kamyczków, ale za chwil kilka zmieniła jadłospis, oznajmiając lalce, że:

Te czarne migdałki możesz jeść, ale te białe są DLA RODZICÓW, bo ja kiedyś je jadłam. Włożyłam do wody i ugotowałam ...i były przepyszne.

Lalce widocznie smutno się zrobiło, bo zaraz ją Mała M. pocieszała:

NIE PŁACZ! Jak podrośniesz to będziesz też jeść takie migdałki ... jutro lub pojutrze. Zobaczymy, no NIE SMUĆ SIĘ JUŻ!!!!


Lalce zaraz się poprawił nastrój:-) Potem Mała M. uczyła lalkę, jak posługiwać się nożycami. Zawsze bardzo mnie śmieszą sytuacje, w których nasza trzylatka zachowuje się jak mała mama :-).


R. też ostatnio zaczynam szkolić pod kątem matematyczno-logicznych zadań. Staram się zmuszać go do myślenia w różnych sytuacjach życia codziennego. I tak ostatnio zapytałam go, ile trzeba wykonać cięć, by w jak najprostszy sposób podzielić prostokątną pizzę na 4 równe kawałki. R. oczywiście znał prawidłową odpowiedź. Dziś zaś wręczyłam mu garnek z galaretką i poprosiłam, by pokroił ją na 4 równe części... Zadanie znów nie sprawiło mu żadnego problemu.


A potem frajdy cd. Przekładanie trzęsącej się galaretki do miseczek i dekorowanie jej bitą śmietaną i rodzynkami.


I tak - spokojnie i miło - upłynęła nam sobota... Na oglądanie TV za późno, ale co się odwlecze :-)


Brak komentarzy: