sobota, 13 kwietnia 2013

Wiosno, gdzie jesteś?

Dziś, mimo pochmurnego nieco nieba, zaproponowałam dzieciom mini piknik połączony ze spacerem w poszukiwaniu WIOSNY. Zapakowałam kanapki, termos pełen gorącej herbaty i ruszyliśmy. R. włożył do worka piłkę i autka. Mała M. zaś wzięła wózek dla lalek. Nie wiem po co targała go ze sobą, bo całą drogę przyszło mi nieść ów pojazd do wożenia lal. Przed wyjściem zapewniała mnie, że będzie go prowadziła, ale jak to z dziećmi bywa ... :-)

Pogoda nie zachęcała do wyjścia, ale ciągnęło mnie już gdzieś na zieloną trawkę. Mimo chłodnego wiatru szliśmy przed siebie rozglądając się wokół w poszukiwaniu oznak wiosny i ... patrząc uważnie pod nogi, bo znaczna część drogi wiodła przez park dla piesków.

OO Już wiosna!
Pierwsze oznaki wiosny zostały, rzecz jasna, zauważone przez R. i Małą M. Prześliczne drobne kwiatuszki tuż przy krawędzi jezdni. Idąc dalej natrafialiśmy na kolejne oznaki odchodzącej zimy. Na pniu jednego z drzew siedziała sobie biedroneczka (tym razem punkt dla mamy!),

HURRA! Biedroneczka ...
zaś na jednej z gałęzi uśmiechał się do nas pąk ... Dzieci dokładnie przyglądały się naszym ,,odkryciom''!


Zmęczeni wędrowaniem przysiedliśmy na moment na moście ... i próbowaliśmy rozwikłać zagadkę, w którą stronę płynie rzeka.

Lala też musiała odpocząć nieco!!!!
Już tylko kilka kroków dzieliło nas od celu naszej wędrówki - boiska, gdzie R. mógł do woli ćwiczyć strzelanie piłką do bramki. Mała M. i ja, wraz z jej laleczką, cieszyłyśmy się promieniami wiosennego słońca. Usiadłyśmy na rozgrzanej ławce i w ramach naszego mini pikniku zajadałyśmy bułkę z szynką, popijając ją pyszną owocową herbatką. Nie ma jak kanapka na świeżym powietrzu. Mała M. wcinała na całego!!!

Jej też PIKNIK się podoba!
R. zaś pochłonięty był zabawą. Po piłkarskich szaleństwach sprawdzał głębokość kałuż na środku boiska i cierpliwość mamy obserwującej jego zabawę :-) Z każdą chwilą ilość części odzieży, która nadawała się do prania rosła w zatrważającym tempie! Nawet na czapce było błoto ... Nie mówiąc już o twarzyczce mego kochanego syna. Zachowałam jednak zimną krew. Wytłumaczyłam, że już wystarczy taplania się w błocie ... i R. zgodził się na zakończenie owej fascynującej zabawy.

Nie ma to jak pobawić się w błotku :-)

Posilenie kanapką powoli wracaliśmy do domu. Po drodze zatrzymaliśmy się nad brzegiem rzeki. Naszą uwagę przyciągnęła kępa żółtych kwiatków niedaleko wody. Dzieci chciały mieć nieco wiosny w domu, więc zerwały po małym okazie.

TOJEŚĆ pospolita - orzekł R.

To jednak nie były jedyne odkrycia wiosenno-botaniczne. Pod ławeczką ukryły się urocze fioletowe kwiatuszki ...


a nieopodal wody - prawdziwe KOTKI :-)


Mała M. zaś w trawie znalazła dwa ślimaki ... I tak każdy miał dziś swoje wiosenne odkrycia. Ogromnie cieszyłam się z naszego spaceru, zwłaszcza z tego, że poczułam JAK PACHNIE WIOSNA ... Ziemia, nagrzana nieco słońcem, miała bowiem specyficzny, przyjemny zapach.


Po powrocie do domu postanowiłam połączyć zabawę z nauką. Napisałam na kartce części kwiatu i poprosiłam dzieci, by narysowały zerwany na spacerze kwiat. Poprosiłam też R., by go opisał.  Zażartowałam, że może też poszukać nazwy tej rośliny, wątpiąc, że komukolwiek się uda. Dla zmobilizowania go nieco dodałam, że dla tego, kto nazwie prawidłowo roślinę będzie tabliczka czekolady ... I ... jutro zaraz z rana muszę pędzić po nią do sklepu dla zwycięzcy konkursu - R. 


Mała M. też bardzo chciała stworzyć własny portret owej rośliny, ale coś nie wychodziło. Tata pospieszył na pomoc Małej M. rysując dla niej ów kwiat. Ona zaś ozdobiła rysunek wizerunkiem uśmiechniętego słoneczka.

 Tyle na dziś. Do miłego usłyszenia!

Brak komentarzy: