piątek, 12 kwietnia 2013

Czerwone Morze być może???

Nadrabiania blogowych zaległości cd. Kilka dni temu zakupiłam ziemniaki z EGIPTU rodem ... i tak zrodził się pomysł na zabawę z dziećmi. Najpierw próbowaliśmy wspólnie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego o tej porze roku ziemniaki w Afryce zdążyły urosnąć, a u nas już nie. Kwestię tę, oczywiście, bez problemu samodzielnie rozwikłał R. BRAWO!

Po takim wstępie nie pozostało nam nic innego jak sięgnąć po kartki, ołówki i, rzecz jasna, globus. Zawsze marzyłam o takim kręcącym się modelu Ziemi ... więc teraz, gdy tylko nadarza się okazja, chętnie wymyślam zabawy z jego użyciem.

Najpierw przypomnieliśmy sobie nazwy wszystkich kontynentów, a potem skupiliśmy się już na samej Afryce i Egipcie. Uważnie przyglądnęliśmy się położeniu Afryki ...


 Miejscami wspomagałam się książką. Gdy tylko R. zobaczył w niej mapę, chętnie stworzył własną. Sprawiło mu to ogromną frajdę, zwłaszcza, że zabawa miała także walory edukacyjne (poznawanie nazw mórz i oceanów oraz ćwiczenie ich pisowni).


 Największym zaskoczeniem było odkrycie, że istnieje MORZE CZERWONE ...


Podczas wspólnej zabawy i przeglądania książki z fotografiami i mapami Afryki, R. i M. dowiedzieli się wiele o klimacie, bogactwach naturalnych, roślinności Afryki. Małą M. zaś najbardziej zaciekawiła fotka przedstawiająca afrykańskie dzieci w szkole.

Mała M. czyta ...
Po zakończonej zabawie, Mała M. zapragnęła pobawić się globusem. Najpierw bez przerwy włączała go i wyłączała, a potem skupiła się na nazwach państw ... I tak połączyła geograficzne odkrycia z nauką czytania.

Gdzie ta POLSKA?

Z Afryki powędrowaliśmy do ojczystego kraju ...

Tyle na teraz. Znów coś napiszemy o naszych zabawach!!!

Brak komentarzy: