środa, 23 stycznia 2013

Naszyjnik z muszelek ... i bal

Dziś w planach była mini wyprawa polarna, która wreszcie doszła do skutku. Zanim jednak o niej, kilka słów o wczorajszych plastycznych poczynaniach Małej M. wieczorową porą. Rozrabiała cały dzień ... aż do 18-ej. Miałam nadzieję, że pełna wrażeń wstanie dopiero rano. Zbudziła się jednak o 21-ej i oznajmiła mi, że  już wie, po co wstała: ,,żeby przywitać się z TATĄ''. Po czym zjadła kolację, usiadła przy stole i narysowała kilka swych dzieł :-).

Tematyka - zróżnicowana. Zaczęło się od pojazdów ...

Tata jedzie TRAKTOREM ....
Teraz, dla odmiany, BABCIA pcha wózek z Małą M.

Miało być BABA, a wyszło ... ABBA 

Później Mała M. widziała, jak pokazywałam tacie SMOKA w wykonaniu R. Głośno skomentowała:


Smok i ogień z paszczy 
,,Tak przecież smok nie wygląda! To są jakieś BAZGROŁY, a nie SMOK!'' 


i .... w mig narysowała własną wizję SMOKÓW. Po prawej dorysowała siebie i dodała:

,,A ja się nie boję tego smoka i go dotykam!'' .... i dorysowała swą łapkę dotykającą smoka. Za moment usłyszała głos R. śmiejącego się głośno w kąpieli i szybko między dwa smoki na obrazku wcisnęła swego brata, tłumacząc mi, że to ,,wychichrany'' R. który też smoków się nie boi.

To jednak nie był koniec nocnych, plastycznych popisów Małej M. Za chwil kilka tematykę prac zdominował BAL ... Najpierw moja trzylatka wręczyła mi taką oto pracę:


W tle SZAFA (pierwszy raz taką pracę w jej wykonaniu zobaczyłam), a obok MAŁA M. sięgająca do szafy po swoje ubrania. Jak dla mnie -rewelacja!


 Ciuchy wybrane, więc można iść na bal ... A tu już bawią się (od lewej): Mała M., LALKA (w butach na wysokich obcasach, rzecz jasna!), MIŚ (w kapeluszu i w butach na wysokich obcasach ... chyba jednak MISIOWA) i R.

Skoro BAL to i MASKA ... Dobrze, że autorka pracy objaśniła mi, że to CZŁOWIEK W MASCE!


Jednak kolejna praca (nie ostatnia wczoraj!) rozbawiła mnie do łez.


Mała M. wręczyła mi powyższy obrazek mówiąc:

,,TO MOJA ŁAPKA. MAM TAKIE PAZNOKCIE. KAŻDY INNY!''

Niby nic takiego, tyle tylko, że jak zobaczyłam tę pracę to przypomniało mi się jedno zdanie z książki, którą wczoraj czytałam moim pociechom. Otóż w jednej z nich pojawiło się zdanie, że jakaś pani miała pomalowane paznokcie ... każdy w innym kolorze. Było to jedno z wielu , może i setki zdań, które wczoraj usłyszała... i czyżby aż takie wrażenie na niej wywarło!!!

Ta Mała M. to prawdziwa mała kobietka. Dziś, gdy wychodziliśmy na podwórko, zapytała mnie:

,, Mamo, a jak ja podrosnę to zrobicie mi taki prawdziwy DŁUUUUUUGI NASZYJNIK?''

R. zaraz przybiegł z pomysłem, że jak pojedziemy nad morze to nazbieramy muszelek, przekłujemy je igłą i zrobimy naszyjnik dla Małej M.

Tym morsko-wakacyjnym akcentem kończę dzisiejszy wpis... Jutro mroźniej będzie na blogu :-)

P.S.
R. też był pod wpływem lektury i takie oto duszki zrobił ... Przeczytałam, że chłopczyk z patyczków po lodach i chusteczek zrobił duszki.... i w 5 sekund miałam duszki gotowe na parapecie!!!!





Brak komentarzy: