środa, 9 stycznia 2013

Na huśtawce .... i nie tylko

Środa upłynęła nam pod znakiem wspólnych planszowych rozgrywek, rysowania i czytania. Dziś zaproponowałam R. lekturę ,,Pingwina Pik-Poka''. Tam bardzo mu się spodobał, że w mig przeczytałam 60 stron, a potem obejrzeliśmy kilka odcinków animacji pod tym samym tytułem. Jeszcze 20 stron i kolejna lekturka z półeczki będzie przeczytana.

Poza czytaniem dzieci chętnie dziś rysowały. Kiedy gotowałam obiad, Mała M. poprosiła R., żeby narysował jej huśtawkę i tak powstała cała seria rysunków.


Najpierw, zgodnie z życzeniem, starszy brat narysował swej siostrzyczce naszą rodzinkę w komplecie.
R i M na huśtawkach, a mama i tata w pobliżu grają w piłkę. Zaraz Mała M. wzięła się za ,,kopiowanie'' i tak oto powstały dzisiejsze dzieła:

Po lewej TATA huśta R. , a po prawej Mama - Małą M. Jakaż ona malutka tutaj:-)


A tu dzieci same na huśtawkach ... Maciupeńka M. po prawej, rzecz jasna:-).


Równie chętnie Mała M. tworzyła dziś kolejne rodzinne portrety. Powyżej MAMA (cóż za włos rozwiany!!!), a poniżej - mama i tata w tańcu !!! (czyżby nasz sylwestrowy taniec zapadł jej w pamięć?) :-)


No i jak zwykle powstała cała seria wariacji na temat wózka dziecięcego ...

Tata i Mama wiozą w wózku Małą M.
CHORY TATA W KOŁYSCE!!!

Mama i tata bez wózka:-)

Wózki i my ....
 Znalazł się i motyw o innej tematyce:
Gąsieniczka
Na prośbę Małej M. ,  R. stworzył dla niej także nasz RODZINNY PORTRET, który bardzo mi się spodobał ... Oto on:

To my oczyma R. !!!

Dziś także R. wykonał obrazek w związku z historią balonu ... Pod balonem 3 domy i zagadka dla mnie, w którym z nich produkuje się balony :-).


Co do zagadek to moje pociechy gustują ostatnio we wszelkiego rodzaju zagadkach. Bardzo chętnie układają dla siebie sekwencje .... Dziś wykorzystałam karty z pewnej norweskiej gry. Najpierw R. układał kilka obrazków, a następnie zakrywał kartką, a Mała M. miała powtórzyć wzór i .... udawało się nawet z kilku obrazków. Byłam z niej dumna!!!


Specjalnie wybrałam karty z siusiającą dziewczynką i bobasem, żeby łatwiej było zapamiętać. Nawet 6 kart Mała M. poprawnie układała z pamięci.

Oczywiście, dzień bez sylabek to dzień stracony. Dziś w ramach utrwalania L i B napisałam Małej M. sylabki z książeczki, a ona dopasowywała je do obrazka i czytała głośno. Prawie bezbłędnie!!!


A na koniec sama przeczytała dla mnie trzy książeczki z sylabkami ,,Kocham czytać''. Widzę, że idzie jak burza ... i ogromnie się z tego cieszę.


Jutro powrót do szkoły ... co oznacza wymarsz skoro świt!!!
Dobrej nocy zatem i do usłyszenia.

Brak komentarzy: