poniedziałek, 21 stycznia 2013

Na sankach i w kuchni ...

Plan na poniedziałek nie był zbyt napięty, gdyż wiedziałam, że popołudniową porą będę musiała udać się na wywiadówkę, a potem na drobne zakupy. Zależało mi jednak na tym, by dzieci zabrać na sanki. Niech nacieszą się zimą póki jest. Zaraz po dość solidnym śniadaniu ogłosiłam wymarsz na sanki ....

NA SANKACH


Zima na ,,naszej'' rzece
Wiedziałam, że zanim się ubierzemy i wyjdziemy, może minąć dłuższa chwilka:-). I nie myliłam się, gdyż R. bardzo chciał przed wyjściem jeszcze pobawić się nowymi konstrukcyjnymi klockami, a Mała M. też miała własne pomysły na zabawy.

R. testuje tor dla szklanych kulek .....

Udało się! Jedna z budowli GOTOWA!

 I, tak jak przypuszczałam, dłużej trwało wybieranie się na górkę niż samo zjeżdżanie ... Po kwadransie zabaw na śniegu Mała M. oznajmiła, że już zgłodniała i chce wracać do domu. Łącznie spędziliśmy ,,na saneczkach'' 30 minut .... Dobre i to. Jutro może wreszcie uda mi się na dłużej wyjść? Dziś już zapowiedziałam, że jutro to będzie PORZĄDNA WYPRAWA ... i oboje są zachwyceni:-).


Lodowe IGIEŁKI
Spacer, choć krótki, był także świetną okazją do obserwacji. Mała M. badała, czy śnieg nadaje się do lepienia bałwana. R. zaś zauważył, że dzisiejszy śnieg przypominał LODOWE IGIEŁKI ... i był dumny ze swego odkrycia:-).

W KUCHNI

Po powrocie do domu trochę poczytaliśmy, a potem niestety musiałam wziąć się na obiad. Dziś wymyśliłam sobie danie dość czasochłonne. Na szczęście zmęczona saneczkowymi szaleństwami Mała M. zdrzemnęła się i mogłam spokojnie gotować. Kolejnym razem wybiorę jakieś mniej pracochłonne menu. Dobrze, że mam w domu Małego Kucharza w osobie R., który chętnie wykonał za mnie część pracy. Oto jego dzieło!

Kluski śląskie już są. Wszystkie zniknęły z talerzy w mig!
Kiedy ja gotowałam, zaproponowałam R., by przejrzał jedną z naszych bibliotecznych zdobyczy i wykonał na jej podstawie jakąś plastyczną pracę. Wcześniej Mała M. z tej właśnie książki wykonała kolorowego bałwanka.

Bałwan w ciapki:-)
Miała jeszcze dodać kapelusz i miotłę, ale była zbyt zmęczona. Wybrana drzemkę!

Nasze bałwanki
R. jednak wykonał bałwana zgodnie z projektem we wspomnianej książce.* I tak nasza kuchenna wystawka wzbogaciła się o BAŁWANKA z MIOTŁĄ. 

I tak minął dzień ... Były oczywiście kolejne lekcje czytania sylabek, kolejne rysunki Taty z Małą M. .... 
Tyle na dziś!

P.S. Było o odkryciach na śniegu, a warto wspomnieć także o naszym kulinarnym odkryciu dnia. Oto one:

MARCHEWKOWA STOPA???!!!
*,,Każde dziecko to potrafi. Robótki na adwent i Boże Narodzenie'', Sigrid Wetzel-Maesmanns, Delta W-Z

Brak komentarzy: