poniedziałek, 28 stycznia 2013

Ferie w mieście ...

I zaczęły się ... wreszcie są - FERIE! Czas, kiedy nie trzeba wstawać na dźwięk budzika ... Planów na ten czas zimowego odpoczynku - brak, ale powzięłam postanowienie, by zadbać o drobne chociaż atrakcje. Dziś zaproponowałam moim pociechom wyjście do miejsc, które ONE bardzo lubią ... i tak powędrowaliśmy wspólnie kolejno do biblioteki, księgarni i ulubionego sklepu zabawkowego.

W bibliotece ...

Niedawno wypożyczyliśmy dość pokaźny stosik książek, ale dzieci przeczytały je już kilkakrotnie, więc czas najwyższy wymienić je na coś nowego. I tak, znów zatargaliśmy worek lekturek, by przynieść 21 nowych pozycji. Mała M. i R. wybrali więcej, ale część musiałam odłożyć ,,na kolejny raz''. Po powrocie do domu, tradycyjnie już, moi mali czytelnicy popędzili do łazienki umyć ręce i zaraz zabrali się za przeglądanie wypożyczonych książek. Kilka z nich już dziś przeczytaliśmy. Naszym odkryciem dnia były, przypadkowo znalezione na półce, ,,Historyjki o Alicji, która zawsze wpadała w kłopoty''. Przeczytałam dwie z nich dzieciom przed snem i gdyby nie późna pora, to czytalibyśmy do końca .... Chyba sięgniemy po kolejne pozycje tego włoskiego, nieznanego nam dotąd, autora!


W księgarni ...

Tu też R. i Mała M. bardzo lubią chodzić, zwłaszcza od czasu, gdy R. znalazł na półce książkę o przygodach Złomka i jego przyjaciół. Nie ma jej w bibliotece, więc przychodzi tutaj, by ją strona po stronie kartkować. Tomik dość opasły (bo ponad 300 stron), więc Mała M. w tym czasie przegląda sobie książeczki na księgarskich półeczkach. Dziś chciała z księgarni ,,wypożyczyć'' Tupcia Chrupcia ... ale wytłumaczyłam jej, że to niemożliwe:-).


W sklepie zabawkowym ...

To ulubiony sklep obojga. Zawsze, gdy tu wchodzę marzę, by móc się rozdwoić. Mała M. pędzi do lalek, by je wszystkie wyciągać z wózeczków i każdą, bez wyjątku, przytulić, a R. zmierza wprost do działu z klockami lego. Jakoś udało się znów zadowolić każdego spędzając chwilkę w obu miejscach. Nic nie kupiliśmy, ale R. zaopatrzył się w kilka kolorowych katalogów reklamowych. Wziął nawet kilka z myślą o swej siostrzyczce i teraz znów mają co robić. Przeglądają je sobie, wycinają ...

W domu ...

Nie zabrakło znów dziś czytania, nauki sylabek, no i oczywiście rysowania. R. od dwóch dni gustuje w tematyce szkieletów (nie popieram tego zainteresowania, ale myślę, że szybko mu przejdzie. OBY!). Dziś rano jeszcze obstawał przy owych kościstych niby ludzikach, ale na szczęście wieczorem, po lekturze książki z biblioteki o ciężarówkach, zmienił na motyw przewodni swych plastycznych poczynań. Zainteresował się australijskimi ciężarówkami-pociągami (road trains) i samochodami-monster trucks ... i korzystając ze wskazówek w internecie ** stworzył taki oto obrazek.


Mała M. też dziś tworzyła własne prace, głównie pod wpływem czytanej dziś książki. Jeden z rysunków stworzyła z niewielką pomocą R. Chciała narysować syrenkę, ale nie potrafiła, więc poprosiła o pomoc starszego brata. I tak powstało poniższe ,,dzieło'':

Syrenka R., a reszta w wykonaniu Małej M.
Najbardziej jednak rozbawiła mnie nasza trzylatka pracą, która też powstała pod wpływem dzisiejszej lektury. Nieźle się nagłowiłam, któż zacz i co robi ... Nie zgadłam niestety.


Otóż na powyższej pracy kapitan PRASUJE SWÓJ STATEK ... Pytałam trzy razy, czy dobrze zrozumiałam, że PRASUJE... Każdorazowo autorka potwierdzała swą pierwotną wersję i dziwiła się, kiedy mówiłam, że statków to raczej wyprasować się nie da :-(

I tym optymistycznym akcentem kończę na dziś ...

Wykorzystaliśmy:
**http://www.drawingnow.com/tutorials/view/how-to-draw-a-monster-truck/


Brak komentarzy: