wtorek, 8 stycznia 2013

Czytamy sylabki ....

Witam raz jeszcze ... Ostatnia przerwa spowodowana chwilowym brakiem komputera sprzyjała wspólnemu graniu w rozmaite planszówki oraz czytaniu. Od tygodnia R. codziennie czyta dla mnie fragment ,,Mai na tropie jaja''. Chętniej posłuchałby treści w moim wydaniu, ale twardo stoję na stanowisku, że tę książkę czyta on:-). Idzie mu świetnie, a że treść zabawna, ilustracje również, to chętnie mimo wysiłku jakiego musi się podjąć, czyta na głos ...

Mała M. także doskonali swe umiejętności. Przez ostatnie 3 dni zrobiłyśmy drobne postępy. Ma nadal problem z różnicowaniem PA, BA, MA czy LA, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Wiem, że potrwa zanim swobodnie zacznie czytać te wszystkie sylaby. Czas nas jednak nie goni, więc na spokojnie utrwalamy poznane dotąd sylaby.

Motylkowe ciasteczka ...

W niedzielny wieczór znów zaprosiłyśmy do zabawy MISIE, które tym razem częstowałyśmy ciasteczkami w kształcie motylka. Na lewej połówce skrzydeł napisałam sylaby z P, a na lewej - z M i łącząc je w pary tworzyłyśmy nazwy ciasteczek.



Najpierw małe misie wskakiwały na swe miejsce (nacięcia w kawałkach styropianu). Starałam się zachęcić Małą M., by sadzając misia czytała jego imię.


Potem rozdawałyśmy ciasteczka wybranym misiom ... czytając, oczywiście ich nazwy.



Małej M. podobało się tworzenie motylkowych ciasteczek. Czytanie ich nazw bywało czasem trudne, ale kilka par udało się prawidłowo odczytać.


Misie jednak były ciągle głodne, więc Mała M. sama zechciała im dołożyć po słoiczku miodu, dopasowując miodek do misia.



I tak misie miały pełne brzuszki, a my - dobrą zabawę.

Sylabkowa książeczka ...

W niedzielny wieczór, korzystając z chwili, gdy Mała M. spała przygotowałam dla niej książeczkę, w której pomieszałam różne sylaby.


Głównym bohaterem jest miś LOLO, zaś towarzyszami jego przygód piesek BALU ...


i dziewczynka o imieniu POLA.


Prawa strona książeczki jest ruchoma ... Choć graficznie to żadna rewelacja to Małej M. ta licząca 11 stron lekturka bardzo się podoba. Nie opanowała jeszcze wszystkich sylabkowych ,,chmurek'', ale z każdym dniem jest coraz lepiej.

Sylabkowe spacery ...

Wczoraj Mała M. sama upominała się o zabawę misiami. Była tak bardzo przejęta karmieniem misiów, że gdy zadzwoniła babcia to powiedziała, że nie może teraz rozmawiać, bo karmi misie.
Tym razem połączyłam zabawę styropianowymi stoliczkami z figurkami zwierząt z gry ,,Snorta''.


Najpierw sadzałyśmy misie (kolejno wołając je po imieniu), a potem ja mówiłam, który miś ma się zaopiekować jakim zwierzątkiem.



 Niektóre zwierzątka nawet były wyprowadzane przez Małą M. na spacer ... jak choćby ten oto wąż.


Po zabawie wspólny posiłek, a potem sylabek ciąg dalszy, czyli wskazany miś prowadził określonego zwierzaka do domku. Zabawa na 102!



Układamy ....

Nadal także ćwiczymy układanie sekwencji korzystając z:

a) gry planszowej ,,Jeżyki''


b) klocków, które nie bardzo się nadają do budowania, za to do układania sekwencji są jak znalazł .. Małej M. służą także do karmienia zwierzaków:-).

Jedzenie i klocki  w jednym :-)

Mała M. układa ...

Przestrzenna zagadka do skopiowania od R. dla mnie!
c) zakrętek ....


d) i liczmanów ....

I tak łącząc przyjemne z pożytecznym spędzamy te dni wracając do zdrowia po świąteczno-noworocznych wirusach.

Na zakończenie zakrętkowe dzieła mych pociech ... Najpierw R. zrobił z zakrętek takiego oto wesołego ludzika .....

a za moment Mała M. zadbała, by miał towarzystwo :-).


Tym optymistycznym akcentem kończę to wieczorne pisanie ...
Do usłyszenia ....

Brak komentarzy: