wtorek, 1 lipca 2014

Wtorek z ... Wesołym Ryjkiem :-)

Pierwszy wakacyjny wtorek upłynął dość spokojnie ... Niczego specjalnego nie planowałam, gdyż chciałam nadrobić zaległości w spaniu. Spać jednak z kilku względów się nie dało i ok. 7.30 wstałam już na dobre i wzięłam się za przygotowywanie śniadania. O dziwo zarówno Mała M. jak i R. byli już przebrani z piżamek i oboje bawili się gliną. Chyba ogarnęła ich pasja lepienia:-) Nasza pięciolatka kleiła jakieś placuszki z gliny, a R. wzbogacił swój księżycowy krajobraz o ... czołg. A wszystko dlatego, że wczoraj w sklepie zobaczył ów wóz na gąsienicach, a że takiego nie ma to sobie zrobić musiał:-)))

CZOŁG  z gliny!!! autorstwa R.
Jakoś brakowało mi pomysłów na zabawy, a właściwie kłębiły się ich w głowie setki. Jednym z nich było wspólne słuchanie podczas śniadania wybranych utworów muzyki klasycznej dla dzieci. Bardzo się obojgu podobało, zwłaszcza gdy pokazywałam ilustracje do danego fragmentu muzyki zebrane w dołączonej do płyty książeczce. Jakoś mało słucham z moimi pociechami klasyki, stąd byłam zaskoczona, że niektóre z utworów brzmiały im znajomo. R. na przykład przyznał, że słyszał już kilkakrotnie ,,Marsz turecki''. Będę zatem częściej karmić ich taką muzyką przez duże M :-)

R. ćwiczy rysowanie z szablonami...
Wtorek to dzień targowy, więc kolejnym punktem dnia było wyjście po warzywa i owoce. R. jechał na swej hulajnodze, a Mała M. - niczym prawdziwa mama - prowadziła w wózku swą ulubioną maskotkę - Minnie. W planach mieliśmy krótki przystanek:-) na placu zabaw, ale miałam ręce pełne toreb, a w nich marchew, kalafior, czereśnie, jaja, czerwone porzeczki, ogórki, ziemniaki, pomidory ... Aż sama się zdziwiłam, ileż tego nakupiłam i przytargałam do domu. A.. zapomniałam wspomnieć o bobie, którego wcześniej nigdy nie kupowałam ani nie jadłam. Sama byłam bardzo ciekawa, jak smakuje owo warzywo. Podałam dzieciom, ale te jakoś nie zapałały do bobu sympatią:-) Może za jakiś czas się przekonają ...

Dziś warzywa na talerzu dominują:-)
Po bogatym dziś wyjątkowo w warzywa obiedzie zechcieliśmy wyjść na spacer, ale zaczęło padać. Mała M. wzięła się za rysowanie, a ja nakłoniłam R. do kilku minut z książką. Ja wzięłam swoją lekturę, on dostał ,,Psotnice Podwórkowe'' i miał cicho przeczytać sobie pierwszy rozdział. No ... pomysł się spodobał, a że rozdziałów starczy na 7 dni to teraz będziemy tak sobie czytać razem:-) Mała M. też się zapewne chętnie do nas przyłączy.

Wesoły Ryjek .. ręką mamy rysowany:-)
Pogoda nadal nie zachęcała do wyjścia, więc po kilku porcjach deseru w postaci porzeczek i czereśni, usiadłam z dziećmi wygodnie na kanapie ... i zaczęłam czytać opowieści o Ryjku - ,,Wesoły Ryjek powraca''. Obojgu tak się podobało, że z końcem każdej historii prosili ,,Czytaj dalej!!!''. Dodałam zatem do czytania element zabawy, proponując po lekturze każdej części zgadywanie jej tytułu. Tu oboje świetnie sobie radzili!!!

A tu reszta rodzinki...
W trakcie lektury przyszedł mi pomysł stworzenia portretu rodzinki Wesołego Ryjka. Choć plastycznych zdolności mi brak, też wzięłam ołówek do ręki  i narysowałam zabawną rodzinę świnek. Dzieci poszły moim śladem. Sama byłam zaskoczona ich pracami.

Wesoły Ryjek OCZAMI R. widziany:-)

Portret R. mnie zadziwił. Pani ilustratorka (Agnieszka Żelewska) chyba sama by się zgodziła, że to bardzo udany portrecik.
WESOŁY RYJEK w KALOSZACH i z parasolem w łapce :-)
 Mała M. zaś prawie rozbawiła mnie do łez, wręczając mi swój rysunek, a na nim wędrujących kolejno Wesołego Ryjka i jego rodziców, wraz z żółwikiem przytulanką. Na końcu pracy sama jej autorka, która dodała, że to ona z parasolem, który trzyma ogonkiem żółwik:-)

..... a za nim mama, tata i ŻÓŁWIK też w kaloszach i z parasolem...
Wszystkie prace Małej M. i R. bardzo mi się podobały. Zawiesiliśmy je na drzwiach łazienki, by tata wracając z pracy mógł zauważyć, czym dziś wypełniliśmy dzień...


Wesołe historie o Wesołym Ryjku chyba bardzo przypadły do gustu Małej M., która stworzyła jeszcze dwie prace na ten temat. Na pierwszej z nich - rodzina Ryjka w tańcu,


a na drugiej Wesoły Ryjek przy stole z kubkiem herbaty, a za nim tata ...Wspaniałe te rysunki, czyż nie??? Taki prosty pomysł, a ileż inwencji się ujawniło :-)

Miłym akcentem dnia było wyjście na podwórko by pograć w tenisa stołowego i poszaleć na hulajnodze. Mała M. zaś mogła wyhuśtać się do woli i powozić swoją Minnie :-)

Tyle na dziś ... Życzę miłej lektury!!!


Brak komentarzy: