niedziela, 12 maja 2013

Świętujemy urodziny!

UFF! Udało się ze wszystkim zdążyć i (późno, bo dopiero ok.20-ej) zasiąść do stołu przy urodzinowym torcie. Od rana z Małą M. dwoiłyśmy się i troiłyśmy, by zorganizować R. małe przyjęcie urodzinowe. Tata na delegacji przez 4 dni, więc w każde miejsce, które musiałam odwiedzić (poczta, sklepy, targ) ciągnęłam za sobą moje pociechy. Podobnie w piątkowe przedpołudnie. Odprowadziłyśmy R. do szkoły, a potem biegiem do piekarni (po pyszne bułki dla solenizanta), do mięsnego (po smaczne kiełbaski do domowych hot dogów, bo R. je bardzo lubi), na targ (po pomidory i ogórki kupione znów z myślą o solenizancie), do spożywczego (po płatki migdałowe i czekoladowe literki na tort) itp. Dobrze, że Mała M. zdawała sobie sprawę z powagi święta i dzielnie mi towarzyszyła. Okazało się jednak, że zapomniałam kupić papier ozdobny, o czym przypomniała mi moja kochana trzylatka. Czekała nas jeszcze wizyta na poczcie, w aptece i u pediatry ... więc odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie można było poświętować we czworo, poczęstować wszystkich urodzinowym tortem. Dzieci czekały na odpalenie fontanny i świeczek. Jaka radość!

Tort jest! Smaczny, jak orzekli domownicy i gość :-)
 Wszyscy elegancko się ubraliśmy. Nikomu nie musiałam o tym przypominać. R. założył elegancką koszulę, a Mała M. (jak zawsze) sukienkę i rajstopki. Ja też szybko włożyłam na siebie odświętny strój. Wyjęłam z lodówki urodzinowy tort, włożyłam świeczki z wagonikami (wybrane przez R.) i fontannę ... i głośno odśpiewaliśmy STO LAT! Złożyłam życzenia ... choć końcówkę już lekko łamiącym się głosem ze wzruszenia. Dzieci zachwycone!!!

Cukierkowy papier ...
Byłam pełna podziwu, że tak długo wytrzymali owo oczekiwanie na powrót taty, by wspólnie poświętować. Nie mogli się doczekać, tym bardziej, że spotkała ich miła niespodzianka. Otóż w drodze ze szkoły R. odebrał z nami przesyłkę na poczcie. Nie spodziewał się, że w dniu urodzin dostanie paczkę z prezentami. Ledwo dotargaliśmy ją do domu. Znałam jej zawartość, ale dzieci umierały z ciekawości. Musiały czekać blisko 6 h, by sprawdzić zawartość przesyłki. A tę niespodziankę sprawiła nam Babcia G. i ciocia A. z wujkiem F. z dalekiej Francji.

Część prezentów-niespodzianek
Jakież było zdumienie solenizanta, gdy zobaczył górę prezentów. Z wypiekami na twarzy zaczął je krok po kroku rozpakowywać. Jakaż była jego radość, gdy zobaczył paczkę klocków K'NEX i książkę o swoich ulubionych bohaterach, Kubie Guziku i Maszyniście Łukaszu, pt. ,,Kuba Guzik i Dzika Trzynastka''. Wszyscy znamy pierwszą część i z przyjemnością czytać będziemy dzieciom ich dalsze perypetie. Kolejne prezenty również ogromnie uradowały solenizanta, zwłaszcza, że znajdowały się wcześniej w owej tajemniczej paczce, którą odebraliśmy na poczcie. I tak kolejnym prezentem okazały się dwie książki o zabawnym Wikingu, których fragmentów wysłuchaliśmy niedawno w sieci, a które bardzo spodobały się nam wszystkim. Raduś rozpoznał Tappiego i bardzo się ucieszył, że ciocia i wujek z Francji sprawili mu taką niespodziankę.

Pierwsza konstrukcja z klocków-prezentu
Na solenizanta czekała jednak jeszcze jedna, wyjątkowo ciężka, niespodzianka. Tym razem od Babci G. stosik książeczek, prawdziwe perełki: ,,Bajki Mamy Wrony'', ,,Bajki Krasnoludka Bajkodłubka'' i (mój hit) ,,Historia sztuki dla dzieci i rodziców. Rozmowy z Kajtkiem''. Ta ostatnia liczy ponad 500 stron i jest doskonałym przewodnikiem po sztuce. Zaraz nocą wzięłam ją do ręki i w mig przeczytałam 50 stron. Rewelacja! Mała M. oczywiście też marzyła o prezencie. Wszyscy, oczywiście, o niej pamiętali. Ogromną radość sprawili jej wujek i ciocia z Francji dając w prezencie kolejną część serii książek ,,Kocham czytać'' pt. ,,Podróże Jagody i Janka''. Zaraz Mała M. otwarła pudełko i zaczęła głośno czytać. Taka była szczęśliwa! Babcia G. sprezentowała jej dwa prześliczne modlitewniki, a my dwie małe książeczki. Oboje byli tacy szczęśliwi!

Mała M. znów ma co czytać!
Dla Małej M. urodziny R. były wielkim wydarzeniem. Czując powagę chwili, sama się elegancko ubrała, a w  drodze do szkoły kupiła ze mną pięć pięknych, długich żółtych tulipanów. Przejęta wręczyła je R. w szkole i po cichutku odśpiewała mu ,,Sto lat'', a przez cały dzień, kogo tylko miała okazję zagadnąć, informowała, że jej brat ma dziś urodziny.

Tulipany od Małej M.

R. był też bardzo przejęty. Przeglądał swe upominki, a zaraz potem wyjął klocki i zaczął budować. Z zestawu, który mu sprezentowaliśmy można zbudować, wg. dołączonej książeczki, 30 modeli (pojazdy, maszyny itp.). Choć przeznaczone dla dzieci powyżej 7 roku życia, są dość trudne, ale sam zaraz zbudował wieżę zegarową, a nocą tata specjalnie dla R. zbudował auto, żeby solenizant po przebudzeniu miał niespodziankę.

Urodzinowy gość :-)

Mieliśmy dziś też niespodziewanego gościa .... na balkonie. Krzątając się w sypialni usłyszałam piękny śpiew ptaka ... raz, drugi, trzeci .... długoo, aż poprosiłam dzieci, by zerknęły, czy gdzieś ptak nie wylądował. Patrzymy, a na balustradzie balkonu skrzydlate stworzenie. W ogóle się nie bał. Bałam się, czy nie jest chory albo czy nie ma uszkodzonego skrzydła. Chwilkę staliśmy patrząc na niego przez szybę i wsłuchując się w jego trele. Dopiero po długiej chwili odleciał. Mówiłam, że to nasz Dziadek O. przyleciał, by STO LAT solenizantowi zaśpiewać :-) Ciociu K. czy to nie jest przypadkiem KOPCIUSZEK?!

UFF! To był dzień! Dużo biegania, ale też mnóstwo radości z tego, że nasz mały kiedyś syn ma już 7 lat!
HURRA!

P.S. SPECJALNE podziękowania dla przesympatycznego Pana Janka z ,,Orbity'', który w tempie ekspresowym zorganizował przesyłkę paczki z prezentami, by nasz solenizant i jego siostra, młodzi wiekiem, ale wielcy miłośnicy książek, mogli RADOWAĆ się książkowymi-upominkami! Dziękujemy i pozdrawiamy. Solidna z Pana firma :-)


Brak komentarzy: