wtorek, 21 maja 2013

Bucikowy szał ...

Po pełnym wrażeń weekendzie poniedziałek i wtorek były znacznie spokojniejsze. Wczoraj bowiem największą atrakcją okazał się wspólny wyjazd na zakupy.  Ja biegałam między półkami w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, a nasze pociechy z tatą mogły nieco pomyszkować w dziale zabawkowym. Niczego do zabawy nie kupiliśmy, ale przynajmniej było co oglądać.

Dla Małej M. jednak przeglądanie zabawek nie było aż taką atrakcją w porównaniu z wizytą w sklepie obuwniczym już po opuszczeniu hipermarketu. Okazało się, że szukanie butów dla dwojga dzieci jednocześnie to prawdziwe wyzwanie. Najpierw sprawdziłam, czy są jakieś sandałki dla naszej małej damy. Żadne jakoś nie przypadły mi do gustu, więc zaprzestałam poszukiwań... Szybko udało się znaleźć buty dla R., ale cena (70 zł) odstraszyła mnie nieco. Skupiłam się na mierzeniu butów z naszym siedmiolatkiem, a w tym czasie Mała M. bawiła się w najlepsze. SAMA wyszukiwała sobie pasujące jej fasony i rozmiary ... Sięgała sobie po pudełka i mierzyła w najlepsze. Żadne prośby, by nie myszkowała sama nie pomagały. Za chwil kilka, akurat jak zdążyłam dopasować buty dla R., Mała M. miała już na nóżkach śliczne różowe sandałki w odpowiednim dla siebie rozmiarze. Byłam w szoku, jaka ona jest zaradna!!!


Ceny jednak obu par dość wysokie, więc nasze poszukiwania kontynuowałam dzisiaj. UFF! Po odwiedzeniu kolejnych dwóch sklepów  znalazłam wreszcie pasujące obojgu sandały. Połowę tańsze, a i dzieci zadowolone. Mała M. była zachwycona, mogąc przeglądać, dotykać, wybierać butki .... Była taka szczęśliwa, że ma już wreszcie sandałki. Po powrocie do domu stale je przymierzała, a to na skarpetkę, a to na gołą stopę, a to w rajstopkach ... Ubaw na całego! No i jak zadzwoniła Babcia G. to musiała pochwalić się zakupem bucików.

Wspaniale jest obserwować radość Małej M. Cieszyła się z butów, głośno wyrażała swój zachwyt. Ileż w niej pogody ducha i tej spontaniczności. Zachwycam się mą córeczką co dzień. Nawet w szkole dziś jedna z pań rzekła, że Mała M. ma zawsze uśmiech na twarzy i ... zaprosiła ją do swojej klasy, by zobaczyła starsze dzieci ... :-)

Zakup butów, rzecz niby prozaiczna, a dla dzieci - prawdziwe wydarzenie i dużo radości. Nawet R. się podobało. Co chwilę pokazywał mi jakieś buty i pytał, czy w takich bym chodziła:-). Śmiesznie się kupuje buty z dziećmi. Dobrze, że mimo tego, że zakupy zabrały sporo czasu, znaleźli w tym jakąś przyjemność!

Inne przyjemności i nie tylko ...

R. czekała jeszcze dziś wizyta u dentysty. Kolejna kolorowa plomba, a znów jakiś ząb czeka na leczenie. Koniecznie jutro zakupię nitki, bo zaprzestał ich używania. Całe szczęście, że dzielnie znosi borowanie! Był z tatą, więc uniknęłam dodatkowych stresów :-)

Po ich powrocie sprawiłam sobie przyjemność i poszłam na basen. Najpierw wymoczyłam się nieco w jacuzzi i pomasowałam plecy pod strumieniami wody, a potem poszalałam już pływając. Szło mi lepiej niż ostatnio i jakoś jakbym lżejsza była nieco ... Może uda się pójść znowu za dwa dni, a jak tylko Mała M. upora się z katarem, wybierzemy się wszyscy na basen. Nasze pociechy nigdy jeszcze tam nie były!

Dobrej nocy i do usłyszenia!

Brak komentarzy: