środa, 29 maja 2013

Dzień Mamy w teatrze i w parku ...

Po sobotnich szaleństwach nad wodą nadeszła niedziela, a wraz z nią Dzień Matki. Upiekłam ciasto, by jakoś w rodzinnym gronie uczcić ów szczególny dzień. Miał być tort, ale planowałam ,,wyjazdowe świętowanie'', więc było kruche ciasto z rabarbarem i jabłkami, które wszystkim bardzo smakowało.

Ciasto już gotowe ... Do plecaka i jazda na wycieczkę:-)
Mile zaskoczyły mnie moje kochane pociechy wręczając mi wcześnie rano własnoręcznie wykonane laurki. Obie prześliczne! Mała M. jednak koniecznie chciała mi coś podarować, więc podzieliła się tym co miała. Swymi małymi łapkami w cukierkowy papier zapakowała swoją płytę CD z nagraniem ,,Złotej rybki'', a potem w kolejnej paczuszce zawinęła książeczkę o Domisiach. Widziałam ile pracy włożyła w zaklejanie papieru taśmą klejącą. Prawdziwe wyzwanie!!! Byłam taka szczęśliwa, że pamiętały i same od siebie (z drobną pomocą taty) zadbały o to, by sprawić tego dnia przyjemność swojej mamie.

Mała M. pakuje swój prezent
Ja też z myślą o nich przygotowałam dla nich niespodziankę - wyjazd na spektakl teatralny, gdzie aktorzy czytają współczesną sztukę dla dzieci. Już od pół roku próbowałam zdobywać bilety, ale dopiero teraz się udało. Byłam pełna obaw, czy nie będzie się nudziło moim pociechom; czy nie za trudna tematyka (dla dzieci 5+); czy Mała M. wysiedzi tak długo ... I, okazało się, że  niepotrzebnie się obawiałam. Przez większość czasu Mała M. siedziała wpatrzona i zasłuchana w aktorów. Jednak pod koniec się wystraszyła głośnego tonu głosu ... i tego, że rodzice daleko (dzieci siedziały na poduszkach na scenie, a rodzice w tyle na krzesłach) i zaczęła płakać. Tata szybko ją zabrał i wyszli na zieloną trawkę. Tuż obok bowiem odbywał się rodzinny festyn i Mała M. załapała się na kolejne atrakcje. Po spektaklu rzekła, że jej się podobało, ale było trochę straszne. R. zaś siedział do końca i po wyjściu z teatru wyraził swój entuzjazm. Podbudowało mnie to bardzo, bo gdy w domu wspominałam, że aktorzy będą czytać role, to nie bardzo chciał jechać do teatru. My, dorośli, też się dobrze bawiliśmy ...

Festyn to także okazja do fotografowania przyrody :-)
Po spektaklu zabawiliśmy nieco w pobliskim parku. Dzieci posiliły się kanapkami, poszalały na placu zabaw, pojeździły na przepięknej karuzeli. Największą jednak atrakcją była wata cukrowa, której nigdy wcześniej nie jadły. Obojgu ów przysmak naszego dzieciństwa tak bardzo smakował, że długo będą go wspominać. 

MNIAMMM!

Potem krótkie odwiedziny w księgarni, kilka książeczek (tanich) do torby ... i wyjazd do Babci na niedzielny obiad. I tak miło wszyscy spędziliśmy niedzielę. Był czas na grę w piłkę, wycieczkę, odwiedziny ... Jakimś cudem na wszystko starczyło czasu!!! No i na świętowanie również, a co najważniejsze wspólne wyjście do teatru w Dzień Mamy okazało się trafionym pomysłem.

Tyle o niedzieli .... Kolejna już przed nami :-)

P.S. fotki laurek jutro, bo pora późna.


Brak komentarzy: