wtorek, 8 października 2013

Magiczne ołówki w rękach dzieci ...

Nie ma jak dobra motywacja. Znów miałam okazję przekonać się o prawdziwości owego zdania. Otóż od czasu, gdy R. wygrał w konkursie fotograficznym nagrodę w postaci ołówka automatycznego i długopisu, moje pociechy ogarnęło prawdziwe rysunkowe szaleństwo. Nawet Mała M., która znacznie mniej rysowała od swego brata, wzięła się ostro za rysowanie automatycznym ołówkiem, który jej zakupiłam w niedzielę. Skoro R. miał taki ołówek, Mała M. też o takim zamarzyła. Nie jest co prawda metalowy, ale rysik ma, jest różowy (to ważne dla naszej czterolatki!) no i można nim rysować, ile się da, a właściwie na ile starczy dokupionych w zestawie zapasowych rysików.

MAGICZNE ołówki :-)
Do tego przypadkowo, wypożyczając w sobotę książki we wrocławskiej bibliotece, natknęłam się na książkę ,,365 pomysłów Rysuję i maluję''*. Wzięłam ją w ciemno, znając plastyczne upodobania R. Gdy w domu zajrzałam do środka, zauważyłam, że jest w niej mnóstwo doskonałych pomysłów na prace plastyczne, które i ja będę mogła zrealizować mimo braku zdolności w tej dziedzinie.


Wystarczyło, że pokazałam R. kilka stron (wiedziałam, które go zainteresują!), aby wziął się za rysowanie.


Zaczął od pierwszych stron ... W mig podobizna pudla (mniej czy bardziej udana) była gotowa.


Pierwsze prace wykonał już w niedzielę dość niedbale i na szybko, ale grunt, że zaczął znów rysować, bo ostatnimi czasy obserwowaliśmy pewien zastój.


Potem pokazałam plątaninę rur ... I niebawem miałam na stole dwie prace.


I tak dzięki motywacji w postaci nowego, atrakcyjnego ołówka i pełnej pomysłów książce moje pociechy zaczęły chętniej rysować. Potem, jakby plastycznych działań memu siedmiolatkowi było wciąż mało, R. poprosił o plastelinę i ... zniknął, by stworzyć w międzyczasie krajobraz z domkami. Byłam pełna podziwu!


Najbardziej zadziwiła mnie dziś nasza czterolatka... Wczoraj owym magicznym ołówkiem stworzyła świetny rodzinny portrecik (patrz wczorajszy wpis), a dziś - pod okiem babci - narysowała ,,małe dzieło sztuki''. Dla mnie to naprawdę dzieło, bo zapełniła znaczną część kartki, wyszła poza standardową tematykę prac no i rysowała i rysowała.


Najpierw na kartce pojawiła się postać w budynku o przypominającym trójkąt kształcie. Zawołałam, że to chyba Mała M. na desce surfingowej (!). R. myślał podobnie. Okazało się, że to:

,,pani NA OBCASACH wchodzi do sypialni i musi tam posprzątać, bo ma taaaaaki bałagan!''

Wydawało mi się, że ta pani wychodzi, ale mogę się mylić ...


Owa dama to jeszcze nic. Potem Mała M. dodała, że ów budynek to wielki wieżowiec i, idąc za moją sugestią, dorysowała komin, dymy i okna. Za chwil kilka obok pojawiły się inne, równie bajeczne, postacie. Wśród nich Mała M., uśmiechnięta od ucha do ucha, pędząca na swym czterokołowym rowerku.


Za nią, oczywiście, biegnie tatuś ... Mamy na obrazku nie ma, bo mama nie ma kondycji, by biegać za Małą M. i łapać ją w locie :-) Najpierw przez pomyłkę narysowała tatusia z długimi włosami ...


 Najbardziej zaskoczyła mnie jednak Mała M. wizerunkiem postaci w prawym górnym rogu. Najpierw miał to być R. lecący samolotem, a potem nasza czterolatka narysowała w zamian R. skaczącego z samolotu NA SPADOCHRONIE. Byłam w szoku, bo ona nigdy wcześniej takich rzeczy nie rysowała!!! Rozwija się dziewczyna :-)

Dama na obcasach ....
Szkoda tylko, że brat nie docenił jej postępów, bo gdy zobaczył siebie na pracy, wziął do ręki kredkę (celowo taką, którą trudno zmazać) i podpisał widniejące na obrazku postacie wbrew woli Małej M. Swój wizerunek podpisał imieniem siostry, i odwrotnie. Szkoda słów!

Mała M. się zalała łzami ... Babcia wzięła gumkę. Mazała i mazała. Jakoś się udało wymazać imiona, ale pomarańczowe ślady zostały. Dobrze, że jakoś resztę udało się zachować w oryginalnej formie. Oj, ten starszy brat potrafi tak dokuczyć!!! Za karę zabrałam mu owe artykuły piśmiennicze i rzekłam, że oddam jak przeprosi siostrę i do wieczora nie będzie jej dokuczał. Obiecał, że w ramach przeprosin narysuje dla Małej M. księżniczkę. Ciekawa jestem, czy obietnicy dotrzyma!

Księżniczki dla Siostrzyczki ...
Tak ... po wieczornej porcji ,,Zaczarowanego ołówka'' i ,,Sąsiadów'' R. zapytał, czy nie jest jeszcze za późno na rysowanie. Oddałam mu ołówek, bo powiedział, że musi dla Małej M. księżniczki narysować (!). Nie było go przez dłuższy czas w pokoju, a potem wręczył swej siostrze dwie kartki z wizerunkami księżniczek, w butach na obcasach - rzecz jasna :-). Była i mała księżniczka, a obok niej fontanna. Mała M. uściskała swego brata i oznajmiła, że jutro pokoloruje te swoje księżniczki.


Sama też w międzyczasie narysowała panią w długiej sukni, mamę ,,w za długich włosach'' i ,,drzewo takie ogromne, takie wielgachne'' ... Oj, śmieszna ta nasza mała artystka. Nie podejrzewałam, że tyle radości sprawię moim pociechom za sprawą automatycznych ołówków. Super sprawa!

Piesek dla mamy ....
R., poza księżniczkami, przygotował i dla mnie niespodziankę: kolorowy medal i pieska, którego mu kiedyś pokazałam w wypożyczonej w sobotę książce. Sprawił mi tym ogromną radość. A książka owa tak bardzo nam wszystkim przypadła do gustu, że już dziś wybrałam z dziećmi propozycję plastycznej zabawy na jutro.

Wreszcie i Mama doczekała się medalu
A zatem naszych plastycznych działań ciąg dalszy nastąpi :-)

*,,365 pomysłów Rysuję i maluję'', Fiona Watt, Publicat S.A., Poznań,

Brak komentarzy: