piątek, 7 grudnia 2012

Wiara w św. Mikołaja ...

Wczorajszy dzień, oczywiście, minął pod znakiem niespodzianek w związku ze wspomnieniem św. Mikołaja. Już dzień wcześniej mała M. cały wieczór podśpiewywała sobie, że ,,już jutro Mikołaj przyjedzie''. Choć ciut łobuzowała i miałam zamiar poczekać z obdarowaniem, to jednak uzmysłowiłam sobie, że przecież cały rok była grzeczna jak aniołek:-). No i jej braciszek także, choć w jego przypadku tych ,, dni na nie'' było znacznie więcej:-).

W środowy wieczór, gdy dzieci zasnęły, zapakowałam prezenty i umieściłam na nowej szafce w korytarzu. Pewna byłam, że ich bystre oczęta zaraz po wyjściu z łóżek zauważą owe niespodzianki w drodze do kuchni. Niestety, nikt nic o prezentach nie wspomniał. Dopiero podczas śniadania R. wskazał na upominki. Oboje pospiesznie rozpakowali prezenty.



Ileż było radości! Gdyby nie konieczność wyjścia do szkoły, zaraz by zabrali się do układania puzzli (R. z autkami z filmu ,,Autka'', a mała M. - z księżniczkami Disneya) i czytania (mała M.- książeczki o przyjaciółkach, a R - o piratach). Musieliśmy jednak odłożyć owe przyjemności na popołudnie, a właściwie na wieczór, bo zaraz po lekcjach R. wybierał się na swoje ulubione zajęcia plastyczne (tym razem - robienie kartek świątecznych).

Mała M., choć bardzo zadowolona z prezentu, rzekła z pewnym żalem w głosie: ,, Szkoda, że nie widziałam św. Mikołaja, bo CHCIAŁAM MU PODZIĘKOWAĆ'' :-). Jakoś jej starszy brat w ogóle o tym nie wspomniał:-)!

Miła niespodzianka czekała na nią w szkole, bo drzwi do szkoły otworzył nam sam św. Mikołaj. Do tego co chwila wołał głośno: HO HO HO! i mała M. była zachwycona. A jak jeszcze zwrócił się do niej po imieniu i powiedział, że z niej fajna i ładna dziewczynka to nasza 3-latka była cała w skowronkach. Koniecznie chciała się dowiedzieć, czy to on nad ranem przyniósł jej prezent, ale jakoś nie udało się do niego później dopchać.

Dobrze, że jeszcze jednak wierzy w tego świętego Mikołaja po tym co dzień wcześniej powiedział jej R. Otóż wracając ze szkoły mała M. zobaczyła św. Mikołaja. Z przejęciem w głosie w samochodzie swemu bratu i tacie opisywała, jak wyglądał ... Były i szczegóły o brodzie i stroju, itp. Taka była tym zaaferowana, a tu R. wypalił z grubej rury: To musiał być ktoś przebrany za Mikołaja, bo on już dawno umarł!!!!!!!!!!!!!!! Pan nam tak dziś na religii mówił! 

Na szczęście nie zrobiło to, jak widać, większego wrażenia na Małej M., która nadal wierzy w św. Mikołaja! Oby jak najdłużej:-).

W bibliotece 

Wczoraj zaprowadziłyśmy R. na zajęcia plastyczne, a same w międzyczasie udałyśmy się do miejscowej biblioteki. Tam oczywiście M. się świetnie bawiła, głównie biegając między czytelnią z laleczkami a stanowiskami do odsłuchu płyt. Sama jednak słuchała tylko chwilkę, a potem sadzała na wygodnym siedzisku swą lalę i jej zakładała słuchawki ... Wyglądało to komicznie! Rozbawiła tym panią bibliotekarkę. Kiedy Mała M. i jej podopieczna słuchały nagrań, ja skorzystałam z wolnej chwilki, by w tamtejszym komputerze sprawdzić katalog ... Gdy tylko mała M. mnie zobaczyła stukającą na klawiaturze z oburzeniem w głosie skarciła mnie:

MAMO, przecież to nie jest TWÓJ KOMPUTER!!!

Nic dodać, nic ująć :-)

Tyle na dziś ...  Dużo radości życzymy i do usłyszenia ...








Brak komentarzy: