wtorek, 19 listopada 2013

Weekend w skrócie ...

Weekend znów za nami, ale na szczęście przed nami kolejny.... Najważniejsze, że udało nam się spędzić większość soboty na domowych porządkach; przy czym wszyscy (o dziwo!) byli zaangażowani, nawet ci, którzy zdecydowanie preferują przesiadywanie przed monitorem komputera w wolne od pracy dni. Dla uczczenia owego wydarzenia  (!) wybraliśmy się na pyszną pizzę.


W międzyczasie segregując dokumenty natknęłam się na patyczki do nauki liczenia. Zaraz znalazły zastosowanie w rękach R. i za moment kolorowy ludzik był już gotów!

Niedzielę zaś R. i Mała M. spędzili u babci, a rodzice mieli kilka godzin wolnego ... Takiej ciszy w domu już dawno nie było. Jakaż była radość naszych pociech po kilku godzinach rozłąki!!!

Wcześniej jednak w niedzielne przedpołudnie oboje wzięli się za rysowanie; R. głównie za sprawą znalezionych podczas sobotnich porządków żelopisów. Zaraz po wstaniu z łóżka zasiadł przy biurku i narysował scenkę z balonem.


Panom to tylko latanie w głowie :-) Wsiedli do balonu i lecą ...,


a na dole obserwują ich lot - od lewej babcia, mama i Mała M. Bardzo nam się ów obrazek spodobał.


Ale to jeszcze nic. Gdy Mała M. zobaczyła owe dzieło, pobiegła po kartkę i w mig narysowała podobny obrazek. Czyż nie jest uroczy?!


Jest balon z koszem, a na dole Babcia, mama i Mała M.

Widzę, że oboje bardzo lubią rysować, co mnie bardzo cieszy. Nie ukrywam, że ogromną radość sprawia mi nadal czytanie obojgu i choć szkoła i lekcje w domu pochłaniają dużo czasu udaje nam się znaleźć kilka chwil na oddanie się lekturze. Książkowym przebojem okazał się ,,Gryzmoł''*. Wszyscy (nie wyłączając mej drugiej połówki) świetnie się bawiliśmy podczas jego lektury, nie tylko przysłuchując się treści, ale także śledząc zabawne ilustracje. Mała M. domagała się czytania jej wielokrotnie, a dziś nawet wzorując się na ilustracjach w książce (autorstwa Ewy Poklewskiej-Koziełło) stworzyła portret cioci tytułowego Gryzmoła. Nawet dopatrzyłam się podobieństwa do pracy pani ilustratorki!


Po powrocie drugiej połówki do domu, zapytałam, czy poznaje czyj tu rysunek. Tatuś orzekł, że ,,sądząc po butach'' (!) to dzieło Małej M. i nie mylił się ...

Dziś także, kiedy ja krzątałam się w kuchni, nasza czterolatka przeglądała książki i opowiadała ich treść. Zaskoczona byłam, jak dobrze pamięta, o czym była dana bajka, czasem czytana jej dość dawno temu. Opowiadała i opowiadała ... Byłam zbyt zajęta, by notować. Zapisałam tylko dwa zdania ... Jedno z opowieści o Maszy  i niedźwiedziu:

Masza usadowiona w koszu wstrzymała oddech!

i z innej bajki:

....SROGO babcia palcem pogroziła ...

Sama przyjemność słuchać tej Małej M., gdy sobie (lub lalkom i misiom) opowiada ...

Tyle na dziś. Ciąg dalszy nastąpi ...

*,,Gryzmoł'', Dorota Gellner, Wydawnictwo  Bajka, Warszawa 2009

P.S. Przepraszam za ów śmieszny podział wyrazów na końcu wersu. Nie wiem, skąd się to bierze i co z tym fantem zrobić:-) Może jutro przyjdzie mi do głowy jakiś pomysł.



Brak komentarzy: