środa, 27 listopada 2013

Środa ze Śpiąca Królewną, czyli szkoła i szpital w domu :-)

No i stało się ... Sprzedaliśmy wirusa teściowej, ale po kolei :-) Wczoraj po jej odwiedzinach i opiece nad Małą M., babcia zadzwoniła, że niestety nie jest w stanie do nas przyjechać kolejnego dnia, bo sama ma wysoką gorączkę. Zaczęłam główkować i kombinować, jak by tego naszego siedmiolatka zaprowadzić do szkoły. Niestety, nic nie wymyśliłam ... i musieliśmy dziś wszyscy zostać w domu. Trudno, siła wyższa.
Poranny prezent od Małej M. - ROWER (wesoły bardzo) :-)
 Jednak dzień spędziliśmy pracowicie pod hasłem poznawania klasyki dziecięcych bajek. Stwierdziłam, że czas najwyższy zapoznać moje pociechy z baśniami Andersena i Braci Grimm. Znają, rzecz jasna, kilka z nich, ale do poznania pozostało nam wciąż całe mnóstwo. Dziś zaproponowałam im środę ze Śpiącą Królewną. Pomysł właściwie zrodził się sam, gdy po śniadaniu włączyłam płytę z nagraniem owej bajki w wykonaniu Teatru Muzycznego z Poznania. Płyta już od lat leży na półce i jakoś jeszcze nie mieliśmy okazji jej posłuchać. Puściłam ją z myślą o Małej M., ale - że dużo w niej muzyki - to i R. przybiegł i chciał słuchać z nami. Nie podejrzewałam, że naszemu siedmiolatkami tego typu baśń aż tak bardzo przypadnie do gustu. Zaraz też prosił, bym włączyła mu animowaną bajkę o Śpiącej Królewnie ... i tak owa śpiąca piękność towarzyszyła nam przez cały dzień. Dzieci bowiem podczas obiadu wysłuchały jeszcze ,, Śpiącej Królewny'' w formie bajki muzycznej w reżyserii Wiesława Opałka (znanej kiedyś wszystkim dzieciom z czarnych płyt gramofonowych!).
Nie wiem, czy to Śpiąca Królewna czy nie, ale BUTY NA OBCASACH to ma pierwsza KLASA!!!
Słuchałam z nimi i sama przy tym świetnie się bawiłam. Po raz kolejny przekonałam się, że owe bajki muzyczne Polskich Nagrań nic nie straciły na swej atrakcyjności. Nadal bawią kolejne pokolenia. Sama przyjemność ich słuchać. Polecam nastrojową piosenkę ,,Gdzie jesteś, piękna królewno?'' Dzieciom jednak było jeszcze mało i domagały się książkowej wersji ,,Śpiącej królewny'', tej oryginalnej, tj. autorstwa Braci Grimm.
Dobrze, że z bolącym gardłem można czytać SZEPTEM :-)
Po całym dniu spędzonym w świecie królewiczów, zamków, pięknych dam zapewne Mała M., gdy już się lepiej poczuje, będzie chciała przedstawić na papierze swoją wersję ,,Śpiącej królewny''. Zobaczymy, bo jeszcze dziś ból gardła bardzo dawał jej się we znaki. Na szczęście nie marudziła, tylko dzielnie z nim walczyła ... Konieczność milczenia czy szeptania to dla takiej małej gadułki :-) to prawdziwa tragedia.Widziałam, że nawet przeglądając sterty książek szeptała coś do siebie, a normalnie to na głos opowiada treść. Ciężko jej musi być ...
Gorączki już nie ma, więc idzie ku dobremu. Na szczęście mimo gorszego samopoczucia Mała M. nie traci dobrego nastroju i stać ją nawet na drobne żarciki. Podczas kolacji np. złożyła reklamację, pytając - gdy podałam jej plaster żółtego sera - ,,Dlaczego nikt nie zaszył dziur?'' 

Ujęła mnie też bardzo swą wrażliwością i troską, gdy rano słysząc, że babcia chora, rzekła z troską w głosie:

Ona nie ma żadnej cioci ani drugiej babci!!!

Martwiła się bowiem, kto teraz tą chorą babunią się zajmie :-)

Dla R. środa też była bardzo pracowitym dniem. Zdążył także pośpiewać angielskie piosenki ze szkolnego podręcznika i odrobić zaległe zadania z języka niemieckiego. Jednak od samego rana wziął się za budowanie z klocków lego. Zobaczył wczoraj w jakiejś reklamowej gazetce zdjęcia różnych maszyn i zaraz zapragnął zbudować coś według własnego projektu.

Dźwig i inne cudeńka autorstwa R.
Nie poprzestał na budowaniu ... Gdy sprzątając jedną z biblioteczek natknęłam się na książkę o rysowaniu pojazdów*, zaraz po nią przybiegł i rysował zgodnie z zawartymi w niej instrukcjami. Sama byłam pełna podziwu, jak wiernie odwzorował modele z książki.
Ja tak pojazdów rysować niestety nie potrafię :-)
Choć cała środa wypełniona była różnorakimi czynnościami (filmy, bajki muzyczne, gry logiczne, rysowanie itp.)  to nawet nie wiem, kiedy minął dzień. Niby nic specjalnego się nie działo, a i tak dzieciaki miały dość dużo atrakcji. Wieczorem jednak zatęskniłam za chwilą relaksu przy dobrym filmie :-) W ramach powrotu do czasów własnego dzieciństwa i wprowadzania mych pociech w świat klasyki baśni, zasiadłam z nimi przed TV i wspólnie obejrzeliśmy ,,Kopciuszka'', tę wersję sprzed lat z wytwórni Disney'a. Tego mi było trzeba! Muszę częściej organizować sobie takie filmowo-baśniowe sesje u boku Małej M. i R.

Tyle na dziś. Jutro znów czeka nas cały dzień spędzony w domu. Sama jestem ciekawa,co jutro robić będziemy... Z moimi pociechami o nudzie nie ma mowy :-)

* ,,Rysuję sam. Pojazdy'', Wydawnictwo K.E. Liber, Warszawa, 2005.




1 komentarz:

Small Megi pisze...

Wszystkich dopdają wirusy mam nadzieję Mamo że ty sama stosujesz dodatowe witaminy co by sie nie rozłożyć, kto by tak pięknie spędzał chwile w domu z dziećmi. Pozdrawiam gorąco