piątek, 26 lipca 2013

Czwartek - wielkie budowanie i rysowanie ...

Lato, wakacje ... Myślałam, że będę miała wreszcie dużo czasu na pisanie, czytanie, nadrabianie filmowych i muzycznych zaległości. Myliłam się. Czasu nadal brak. Na szczęście są fotografie, na których można uchwycić tych kilka chwil w ciągu dnia, kiedy nawet z pozoru, w zwykły, lipcowy dzień udało nam się zrobić coś ciekawego.

Wczoraj zabrałam Małą M. i R. na kolejną wycieczkę po Wrocławiu. Jak zawsze atrakcji nie brakowało, a relacja z naszego wypadu to temat na odrębny (i obszerny) wpis. Zatem dziś słów kilka o tym, co działo się zanim ruszyliśmy w drogę.

MAMA (z wyraźnym pępkiem) JE LODY W WAFELKU!

Mała M. wstała z łóżka pierwsza. Gdy weszłam do kuchni, siedziała w piżamce na kanapie i rysowała w znikopisie. Dobrze, że zdążyłam sfotografować jej rysunki. Zostałam utrwalona na pierwszym z nich.

Wózek - gigant ...

Na drugim - wyraźny powrót do najczęstszego tematu prac naszej czterolatki - wózek z dzidziusiem. Ależ ten wózek ogromny, a dzidziusia ledwo można dostrzec.


Trzecia praca zaś, wyraźnie inspirowana nowym rowerkiem - po lewej dziewczynka na rowerze, a przy niej - chłopczyk na hulajnodze. Wszystkie prace, jak zawsze, ogromnie mnie ucieszyły i rozbawiły zarazem.


Po śniadaniu Mała M. poczuła w sobie iście konstruktorski zew. Na chwilkę zniknęła w pokoju R., a za moment wróciła z trzema ludzikami zbudowanymi samodzielnie z klocków K'NEX. Był jednak pewien problem. Jak dorobić im WYSOKIE OBCASY? Tu z pomocą przyszedł starszy brat. Buty co prawda szpilek nie przypominają, ale Mała M. zaakceptowała taki ich wygląd :-)


Klocki te, urodzinowy prezent R., to prawdziwy HIT. Oboje uwielbiają się nimi bawić. Najpierw budował tylko 7-latek, ale teraz równie chętnie sięga po niego jego trzy lata młodsza siostra. Początkowo jakoś nie była zainteresowana, by samodzielnie coś z nich konstruować, ale dzięki zajęciom we wrocławskim Multicentrum tak je polubiła, że teraz żałuję, że nie zamówiłam dla niej w okazyjnej cenie własnego zestawu.


Wczoraj, podczas wycieczki po Wrocławiu, znów w Multicentrum doskonaliliśmy umiejętności budowania z tych rewelacyjnych klocków. Tym razem Mała M. budowała gazelę. SAMA od początku do końca! Byłam pełna podziwu, że tak świetnie sobie poradziła. Samodzielnie rozpoznawała, jaka część i w jakiej ilości i kolorze jest jej potrzebna, a potem szukała jej w jednym z kilkunastu pudeł. W kilka chwil zwierzątko było gotowe!
Cały czas powtarzała, że nie mam jej pomagać ... i wesolutko szczebiotała pod nosem:

To jest proste jak pesteczka!!!

Miałam nadzieję, że zbuduje jeszcze 2 zwierzęta widniejące w instrukcji, ale podziękowała panu prowadzącemu, oddała kartkę i usiadła przy innym stoliczku, by bawić się papierowymi lalkami. Widziała bowiem, że w księgarni zakupiłam dla niej książkę z bogatym zestawem papierowych ubranek. Sama pamiętam takie papierowe lalki z czasów dzieciństwa. 


Zaczęło się wielkie przebieranie. Ale miała zabawę!!! Chyba z dobrą godzinę wybierała stroje.


Książka okazała się strzałem w dziesiątkę, bo szablony lal są sztywne, na grubszej piance i nie przewracają się. Na końcu kolorowe drzwi, za którymi można ustawiać ubrane postacie i odgrywać treść książeczki. Widać, że trafiłam w gust Małej M., bo dziś trzykrotnie czytałam jej tę lekturkę.*


I tak Mała M. ubierała lale, a R. prze 1.5 h pracował nad modelem z klocków K'NEX napędzanym energią słoneczną. Jestem z niego dumna!


Wcześniej w domu sam połączył klocki K'NEX z silniczkiem z zestawu Lego technic. Tym sposobem zbudował swój pierwszy jeżdżący pojazd. HURA! Podczas wizyty w Multicentrum dowiedziałam się, że są w sprzedaży chińskie klocki zbliżone wyglądem do klocków K'NEX w zestawie z silnikiem. Oczywiście, R. zapragnął zostać ich szczęśliwym posiadaczem.


Mimo późnej pory po powrocie do domu SAM, zgodnie z instrukcją, zbudował kroczącego robota. Teraz trzeba było mieć się na baczności, by go nie nadepnąć :-)


Mała M. też dostała swój zestaw klocków, z których tata skonstruował robota o wdzięcznym imieniu ,,Speedy''. Ten, zgodnie z nazwa, szybko przemieszcza się na kółkach.


I zaczęło się szaleństwo: wyścigi robotów, testowanie ich możliwości, włącznie z pokonywaniem małych przeszkód.


Panowie zapragnęli nawet zmierzyć się w walce!!!

I tak minął nam lipcowy czwartek. Do miłego usłyszenia!

*,,Przyjęcie'', Wydawnictwo Wilga SA, Warszawa 2010

Brak komentarzy: