wtorek, 9 lipca 2013

Czas na małe porządki ...

Poniedziałkowy spacer bardzo się wszystkim spodobał, ale postanowiłam po wczorajszym aktywnym dniu dziś nieco odpocząć i zająć się odkładanymi od dawna porządkami. Rano zapowiedziała się babcia, więc pojawiła się okazja, bym mogła na spokojnie popracować w domu. Z pomocą dzieci uprzątnęłam balkon. Z piwnicy przynieśliśmy składane, ale bardzo wygodne krzesła, które zwykle zabieramy na działkę. Mała M. odzyskała swoje krzesełko-biedronkę.

Wysprzątanie balkonu okazało się dobrym pomysłem, bo nawet babcia chętnie tam siedziała - grała z R. w gry planszowe, a ja wieczorem czytałam tam dzieciom książki. Mała M. w tym czasie nadrabiała zaległości w spaniu .... i dopiero wieczorem dołączyła do naszych balkonowych zabaw. R. także chętnie przystał na propozycję narysowania czegoś i tak powstał jego pierwszy tego lata balkonowy obrazek :-)


Zaczął od narysowania słupa energetycznego (który widać z naszego balkonu!) .... a za chwil kilka cały obrazek ulicy był gotów. Byłam pełna uznania!

Mama i dzidziuś (ale ta mama ma RZĘSY!)
Mała M. ostatnio jakoś mniej rysuje ... Dziś znalazłam jej obrazek niedawno narysowany, w tematyce oczywiście mamusiowo-dzidziusiowym :-) Tak bardzo chciała poprawić dziecku oczka, aż dziura się zrobiła w kartce.

Cały pobyt babci wykorzystałam na sprzątanie: pranie, odkurzanie i składanie zabawek, ubrań itp. Ciągle mi na to brakuje czasu. Tym bardziej czułam dziś satysfakcję, widząc, że w pokoju Małej M. zrobiło się czyściej. R. z pomocą babci też wysprzątał swoje królestwo (bałaganu:-)), a mi pozostało jedynie przejechanie odkurzaczem podłogi. Tym sposobem dwa pomieszczenia wyglądają już znacznie lepiej! Oby na długo!!!

R. dziś sam wziął się ochoczo do porządków, po tym jak odwiedził mieszkanie sąsiadów. Sam zapragnął mieć tak pięknie uporządkowany pokój jak jego kolega z piętra niżej. Nie podejrzewałam, że aż tak poczuje się zmotywowany! A wszystko dzięki temu, że nasi sąsiedzi poprosili nas o zaopiekowanie się przez kilka dni ich zwierzątkami. Z tej właśnie okazji Mała M. i R. zjawili się dziś w pokoju sąsiada i mogli zachwycić się panującym tam porządkiem :-)

Sama opieka nad ,,zwierzyńcem'' to dla mych pociech nie lada gratka. Chodzimy tam dwa razy dziennie nakarmić chomika, rybki i zeberki. Przebojem jest chomik. Zarówno R. jak i Mała M. uwielbiają się jemu przyglądać. Siadają przed klatką i gapią się w niego jak w malowane jajo :-) gadając przy tym non stop. Śledzą każdy jego ruch i niecierpliwie czekają, aż zacznie kręcić się w tym swoim ,,młyneczku''. Akurat wieczorem, gdy przyszliśmy chomik się zbudził, a dzieci wołały:

Mamo, zobacz, jak on się przeciągnął! 

R. już dziś nam oznajmił, że chce mieć chomika ... Ciekawe, jakiego zwierzaka upatrzy sobie Mała M.?
Nie wiedziałam, że dokarmianie zwierzątek będzie dla nich aż taką atrakcją. Jeszcze przed zaśnięciem Mała M. pytała, czy jutro rano też pójdziemy nakarmić zwierzaki .... a R. pytał, ile dni jeszcze będziemy mogli tam chodzić :-) Mam nadzieję, że nikt nie ucierpi (z głodu) podczas nieobecności gospodarzy ... i znów kiedyś powierzą nam opiekę nad swymi podopiecznymi. To taka frajda dla Małej M. i  R.!!!

Dzień spędziliśmy zatem dość pracowicie, ale dzieci załapały się jeszcze na spacer z babcią i zabawę na placu zabaw. Ja zaś porządkowałam w pocie czoła ... ale i na takie przyziemne czynności trzeba czasem poświęcić nieco czasu. Zdecydowanie jednak wolę wycieczki z dziećmi, nawet w upale. Tym bardziej, że dziś do południa nie bardzo chciały słuchać mamy ... i stwierdziłam, że tych kilka godzin w domu jest znacznie bardziej męczących niż opieka nad moimi pociechami gdzieś w plenerze!!!

Jutro rano wizyta Małej M. u dentysty .... Trzymajcie, proszę, kciuki!!!

Do usłyszenia!




Brak komentarzy: