środa, 10 lipca 2013

Wakacyjna środa ...

Środa minęła bez specjalnych atrakcji, no może poza wizytą Małej M. u dentysty. Tydzień temu pani stomatolog - ku ogromnej radości naszej czterolatki - doszukała się maciupeńkiej dziurki w piątce, ale zanim podejmie się leczenia, chciała polakować jeden ząb na próbę. W tym właśnie celu udałam się dziś z dziećmi do gabinetu. Mała M. już nie mogła się doczekać. Pani doktor jeszcze nie zdążyła uprzątnąć po poprzednim pacjencie, a nasza rezolutna czterolatka jak tylko weszła, zapytała:

Czy ja już mogę usiąść?

Ja zwykle odwlekam ów moment, jak długo się da, ale Mała M. to dzielna dziewczynka.

Z uśmiechem na twarzy usiadła, otworzyła buzię i bez problemu dała sobie zakładać ligninę, polerować ząb, wyrównać co trzeba było wiertłem. Była taka DUMNA. Dotąd widziała swego brata, który zawsze był dzielny. Teraz i ona mogła popisać się odwagą!

Po leczeniu zęba, najmilsza chwila - można pomyszkować w kolorowym pudle z drobiazgami-nagrodami dla dzielnych maluchów. Mała M. wybrała sobie figurkę małej myszki, a R. - jakiegoś olbrzyma.

Zanim wyszliśmy, Mała M. podeszła do pani stomatolog i zapytała:

Czy ja mogę po tym od razu jeść?

Pani doktor roześmiała się i dodała:

Cóż za profesjonalne pytanie!!!

Za tydzień prawdziwa próba odwagi - leczenie ząbka z borowaniem. Mam nadzieję, że znów będzie bez problemu. Jestem dumna z takich ODWAŻNYCH POCIECH!

Po wizycie u dentysty - krótki spacer i zakupy oraz chwilka na placu zabaw. Resztę dnia wypełniły stałe ostatnio punkty programu: krótka lekcja angielskiego (oj! tu nam nie wychodzi z tą systematycznością!!!), czytanie (dziś na balkonie) i karmienie zwierzaków sąsiada.

Czytanie na balkonie to jest dopiero frajda!
Znalazła się także chwilka na rysowanie (też na balkonie). Dziś jednak R. wybrał nieco inną tematykę ...


Próbował także stworzyć wspólną pracę z Małą M., ale skończyło się na sporach, bo starszy brat dorysowywał jakieś wybuchające postacie :-) Miałam nadzieję, że wspólne rysowanie zajmie im trochę czasu, bym mogła spokojnie zająć się przygotowywaniem obiadu ... No cóż :-)

Wspólna praca ... Żółte elementy to dzieło Małej M. 
Nie mogło także zabraknąć wspólnego słuchania bajek. Zazwyczaj słuchamy muzycznych bajek - tych sprzed lat, ale dziś wybraliśmy ,,Dary zwierzątek''. Choć opowieść była dość długa i miejscami dramatyczna, nawet Mała M. słuchała z uwagą i wytrwała do końca. Owe bajki audio, podobnie jak czytanie, to jeden z moich ulubionych punktów w rozkładzie naszego dnia. Często słuchamy ich w trakcie posiłku, aby uniknąć sporów między dziećmi i ukrócić gadulstwo :-) O dziwo działa! Zarówno Mała M. jak i R. skupiają się wówczas na bajce i ... tym, co na talerzu.

A na talerzu dziś PIZZA z pieczarkami, kukurydzą, mozarellą i papryką
Wizyta u dentysty już za nami, więc można wreszcie zaplanować jakiś wspólny wypad. Znów ciągnie nas do Wrocławia. Mała M. marzy, by przejechać się karuzelą w Ogrodzie Staromiejskim (ostatnio pan z obsługi zniknął na chwilę). Nie bardzo wiedziałam, co tym razem spodoba się R. Wręczyłam mu przewodnik i kartkę, by wybrał coś dla siebie.

Lista R. 
Na liście znalazł się ,,Ogród japoński'', ZOO i zamek na wodzie w Wojnowicach.
O ,,Ogrodzie japońskim'' też myślałam ... i pokazie fontann w okolicach Pergoli. Co do ZOO, to byliśmy przed 3 laty i ceny wstępu nas odstraszają. Wolimy opolski ogród zoologiczny .... A do Wojnowic kawałek drogi stąd, a z tego co wiem, to jest w remoncie. Zobaczymy, co uda się nam jutro zobaczyć. Ciasto już upieczone, prognoza pogody sprawdzona. Straszą burzami i przelotnymi opadami deszczu i wycieczkę trzeba będzie chyba odłożyć. Póki co czekamy na czwartkowy poranek :-)



Brak komentarzy: