piątek, 12 lipca 2013

Deszczowy piątek ...

Czwartek spędziliśmy znów we Wrocławiu i, jak poprzednio, wrażeń nie brakowało. Niedługo zdam relację z naszej wyprawy, a dziś słów kilka o piątku. Dzień rozpoczął się deszczowo i właściwie pogoda w kratkę utrzymywała się do wieczora. Zrezygnowaliśmy z wyjścia gdziekolwiek dla równowagi po bardzo aktywnym czwartku. Aura i tak sprzyjała siedzeniu w domu, a mnie też jakoś ruszać się nigdzie nie chciało. Marzył mi się spokojny dzień wypełniony czytaniem książek i zabawami z moimi pociechami. Zaczął się jednak nieco niespodziewanie, gdy ok. 7.20 usłyszałam wrzaski:

Mamo, KUPA!

Mała M. dopominała się o pomoc ... Tyle razy mówiłam moim domownikom, że jak ktoś śpi to zachowujemy się cicho niczym myszka pod miotłą. Jednak jakoś trudno przychodzi moim pociechom wcielenie owej reguły w życie.

Jeszcze w piżamce, ale Mała M. już ,,czyta''
Po takiej gwałtownej pobudce o dalszym spaniu nie było mowy. Wstałam i zajęłam się naszą czterolatką, która zaraz zaciągnęła mnie na kanapę i poprosiła, bym przeczytała jej o Tupciu Chrupciu. Dzień wcześniej bowiem podczas zwiedzania Wrocławia zapisaliśmy się do kolejnej (!) biblioteki, skąd Mała M. i R. wynieśli po 5 książek każdy. No i mój mały molik książkowy nie mógł się już doczekać lektury nowości. Chociaż termin zwrotu mija dopiero 2 września, ja już dziś przeczytałam naszej czterolatce 4 z 5 wypożyczonych wczoraj książek. I znów trzeba będzie gnać do biblioteki!!!

,,DAWNO TEMU W MAMOKO'' - wybór Małej M. To może czytać SAMA!
R. też wczoraj znalazł sobie kilka ciekawych lektur, w tym trzy książeczki z serii ,,Tajemnica .... Biuro Detektywistyczne Lassego i  Mai'', z których jedną przeczytaliśmy dziś. Zarówno Mała M. jak i R. słuchali ,,Tajemnicy diamentów'' z wypiekami na twarzy. Mój siedmiolatek to też wielki miłośnik czytania i do przeczytania zostały nam już od wczoraj jedynie dwie książki.

Po porannej porcji czytania usiadłam przy stole z moimi pociechami i wspólnie zastanawialiśmy się nad planem dnia. Każdy zgłaszał swe propozycje. Wszystkie skwapliwie notowałam ...


Wszystko udało się nam zrealizować, zgodnie z życzeniami dzieci, za wyjątkiem rysowania. Mała M. jedynie narysowała mamę i tatę. Najpierw narysowała tatę, dodając, że jest

... z takimi DĘBA WŁOSAMI ... 

Potem narysowała mnie i rzekła:

Takie piękne masz uczesanie! JESTEŚ TAKA PIĘKNA!!!

Już od lat nikt mi nie powiedział, że piękna jestem ....

Poza czytaniem ważnym punktem dnia było wyjście do sąsiadki, by zaopiekować się jej zwierzyńcem. Super atrakcją było, za zgodą właścicielki, przebieranie lalek ... Ciuchów cała skrzynia, do wyboru do koloru. R. zaś zabrał ze sobą swoje pudło klocków K'nex i przez (chyba 4h łącznie) zamienił się w małego konstruktora. Zasiadł na dywanie z instrukcją i zaczął budować ... Początkowo zraził się nieco, ale za moment zabrał się ostro do pracy i za godzin kilka zaprezentował z dumą swój DŹWIG z ruchomymi elementami. Zużył do tego prawie wszystkie z 375 klocków. Byłam pełna podziwu!


DŹWIG GIGANT zbudowany przez R. (jutro wkleję lepszą fotkę!)
Klocki te, urodzinowy prezent, jakoś ostatnio nie cieszyły się powodzeniem wśród naszych pociech. Wczoraj jednak uczestniczyliśmy we Wrocławiu w warsztatach ,,Piaskownica-klockownica'', podczas których budował modele z klocków K'nex w połączeniu z elementami LogiKit. W kilka chwil zbudował tam motor z napędem i zaczął budowę trójwymiarowego garażu. Zobaczył też inne dzieci w akcji i poczuł znów konstruktorski zew. Znów w przyszłym tygodniu się tam wybierzemy.

Motor z klocków K'NEX
 Także Mała M. z moją pomocą budowała wczoraj we Wrocławiu z klocków K'NEX zamek, a potem - już same wymyśliłyśmy księżniczkę, aby zamek nie stał pusty :-)

Mała M. z mamą zbudowała zamek ...
Piątkowy wieczór wypełniły samodzielne zabawy naszych pociech (zabawy autkami, figurkami zwierząt itp.), a ja choć na pół godziny wyszłam się przejść nad rzekę. Siedzenie przez 12 h z dziećmi NON STOP bardzo mnie zmęczyło. Ostatnio przestałam chodzić na basen i jeździć na rowerze. Brakuję mi owej odskoczni. Pora znów wrócić do tych rzadkich chwil, kiedy mogę odetchnąć nieco i nabrać dystansu ...

Mała M. i jej koniki i osiołki .... bawi się świetnie i dużo gada przy tym:-)
Po powrocie dzieci niestety nie garnęły się do spania ... R. zapragnął zrobić dla swej siostrzyczki domek dla lalek ... i tak się zawziął, że nie chciał pójść spać. Jutro zapewne zaraz z rana będzie kontynuował pracę nad nim.

I tak dość aktywnie, choć w domowych pieleszach, spędziliśmy deszczowy piątek!

Na koniec kwiatki Małej M.:

Rano Mała M. mnie pyta:

Mamo, a kiedy ja będę miała swoje własne dziecko?

Mówię, że jeszcze musi urosnąć nieco, nauczyć się wielu rzeczy itp.

Mała M. przerywa mi w pół zdania i dodaje:

No i jeszcze muszę znaleźć pracę ...

A ja na to, że i męża!!!!!!!!

A tu Mała M. dodaje:

No... ale nie starego. O NIE! NIE! Ja nie lubię (miało być chyba - nie chcę) mieć STAREGO!!!!!

Bardzo mnie rozbawiła tym tekstem o starym mężu :-)



Brak komentarzy: