wtorek, 23 lipca 2013

Wtorek w domu ... i na rowerze

Kilka dni przerwy w pisaniu i już nie wiem, od czego zacząć... tyle się działo. Może zacznę od tego, co działo się dzisiaj. Po przepełnionym atrakcjami poniedziałku spędzonym we Wrocławiu, dziś odpoczywaliśmy ... no nie do końca, bo z dziećmi ciężko wypocząć nie wyściubiając nosa z domu. Rozpoczęliśmy jednak dosyć spokojnie od śniadania na balkonie. Przyniosłam stolik z kuchni, krzesełka. Do misek nalałam ciepłego mleka, a dzieci wsypały do nich czekoladowe kulki zbożowe. Jakże się cieszyły! To jedno z ich ulubionych dań na śniadanie, no a zjedzenie go na balkonie było nie lada atrakcją!
Pozostaliśmy na balkonie. R. wziął się za kolorowanie, a Mała M. za uzupełnianie książki naklejkami, a potem malowanie wodą. Obojgu tego typu zadania bardzo się podobały!

R. koloruje ,,czachy'' .. wolę inne obrazki :-)
Najlepsze jednak było wciąż przed nami .... Otóż odwiedziliśmy sąsiadkę ,,od zwierzątek'' i Mała M. poczuła się jakby znów miała urodziny. Wyszła stamtąd bowiem w nowej sukience (po córce sąsiadki), z nowymi ,,wesołymi'' super plastrami na obdarte wczoraj kolanka i z rowerem po córce sąsiadki. Pan sąsiad jeszcze dopompował jej kółka, przykręcił kółka boczne i wyregulował wysokość siedzenia. Mała M. była WNIEBOWZIĘTA! Wiem, jak bardzo marzyła o nowym rowerze, bo z trójkołowego już dawno wyrosła. Cieszyłam się razem z nią.

Trochę wody i obrazek będzie gotowy ...


Przy okazji Mała M. pożyczyła od swej małej sąsiadki śpiewającą lalkę. I tak przez 2 h miałam wrażenie, że jestem na festiwalu piosenki dziecięcej. Choć repertuar ubogi (4 piosenki) Mała M. wałkowała je ze swoimi lalkami non stop. Śmiesznie było! Miałam wrażenie, że nie mam dziecka :-) Zaszyła się na balkonie i śpiewała ,,Wlazł kotek'', ,,Siała baba mak'', ,,Mam chusteczkę haftowaną'' itp. Najbardziej zabawne było to, że momentami nie znała słów i wymyślała własne ... Chusteczka, w jej wydaniu, była nie haftowana, a hodowlana (jeśli dobrze usłyszałam) :-) 

Zaraz po obiedzie zaproponowałam jazdę próbną. Najpierw jednak chciałam wypić kawę. Dzieciom tak bardzo zależało na tym, by wyjść jak najwcześniej, że kiedy weszłam do kuchni, zdębiałam. R. pomagał swej młodszej siostrzyczce zapiąć spodnie. Sam wybrał jej ciuchy, pomógł je założyć i zadbał o nakolanniki i nałokietniki dla siebie i dla niej. Byłam z niego DUMNA! Pochwaliłam, rzecz jasna, bo taka troska o Małą M. z jego strony nie zdarza się co dzień :-).

HURA! Nowy rowerek Małej M.

Oboje wsiedli na swe rowery. R. szalał na swoich dwóch kółkach, podśpiewując sobie wesoło. Mała M. zaś testowała swoje 2+2 kółka. Szło jej świetnie. Wybrałam teren parkingu z dużą ilością miejsc wolnych .. Mała M. jechała, momentami śmiejąc się głośno, a swe zadowolenie wyraziła nagle słowami:

Ale ja dobrze jeżdżę!

Mimo płaskiego terenu jazda nie była łatwa, więc najczęściej wołała do mnie:

PCHNIJ MNIE!

Po 20 minutach takiej jazdy miałam dość pchania, a jej nóżki z każdą minutą słabły. Zaproponowałam przerwę, ale Mała M. nie chciała odpuścić. Zamiast puszczać ze mną latawiec albo grać w piłkę z R. dalej próbowała jechać sama. Teren jednak był już bardziej piaszczysty, koła nie chciały jechać, nóżki nie miały na tyle sił, by naciskać na pedały .... Mała M. zaś uparła się na całego .... Skończyło się płaczem i niechęcią do rowerku wyrażaną słowami:

Nie lubię tego roweru! Popsuję GO! 

Wróciliśmy do domu i ze zmęczenia i nadmiaru wrażeń Mała M. zasnęła ... Zapewne obudzi się w lepszym nastroju pełna chęci do jazdy na dwóch kółkach!!!  Będzie zatem zapewne i wieczorna jazda!

Dla R. zaś był to dzień pełen inspiracji ... Po wczorajszych zajęciach w Multicentrum tak się zapalił do budowania, że dziś z klocków K'NEX skonstruował trzy pojazdy.

Nowoczesny wóz ...

Pojazd kosmiczny

I kolejne nowoczesne auto
A najbardziej zadziwił nas łącząc silnik z klocków Lego z klockami K'NEX. Pomajstrował nieco, połączył części gumką aptekarską, dołożył zębatki i AUTO jedzie! GENIALNIE! Ja tak nie potrafię :-) Rośnie nam chyba genialny konstruktor!!! HURA!

Brak komentarzy: