piątek, 5 września 2014

Uff! Dobrze, że weekend tuż tuż:-)

Witam po krótkiej przerwie... Niestety, poranne pobudki skoro świt plus bieganina szkoła-dom-szkoła robią swoje. Nawet ja padam wieczorem jak kawka:-), a co dopiero moje pociechy. Przedwczoraj zasnęłam ok.23-ej (to wcześnie jak na mnie), a wczoraj po wywiadówce i zaprowadzeniu dzieci na próbne lekcje w szkole tańca gotowa byłam pójść spać z kurami, czyli koło 21-ej. Gdyby nie zaległe prace domowe, zasnęłabym na kanapie w ubraniu i spała do rana:-)

Czwartek obfitował bowiem w emocje ... i pośpiech. Po lekcjach bowiem zaprowadziłam R. na zajęcia w szkole tańca. Chciał zobaczyć, jak tańczy jego kolega z klasy i sam spróbować swych sił. Szło mu nieźle, ale hip hopowe rytmy podawane z głośników na małej sali mnie zmęczyły ... i nie bardzo jestem przekonana, czy jest to dobra propozycja dla naszego ośmiolatka. Tak skakać to on może w domu, a wtedy muzykę mogę podać o znośnej dla ucha (i zdrowia) głośności ... no i biegać dwa razy w tygodniu nie trzeba. Tym bardziej, że znam zapał mego syna ...i  wiem, jak wcześniej z uczestnictwem na dodatkowych zajęciach bywało. W międzyczasie Mała M. w domu drzemała sobie, a potem do tej samej szkoły poszła na półgodzinne zajęcia dla dzieci. Nie mogłam jej niestety zobaczyć w akcji, bo musiałam pognać na wywiadówkę. Rozważam jej udział w tych zajęciach, bo to oznacza dwa popołudnia biegania z dziećmi w tygodniu. W taką pogodę jak wczoraj nie ma problemu, ale gdy spadnie śnieg czy zaczną się deszcze entuzjazm dziecięcy może przygasnąć nieco:-), a umowa zobowiązuje do systematycznych wpłat przez cały rok szkolny.

Latarnia w Niechorzu (z pozdrowieniami dla S. i O.!!!):-)
Po takich emocjach dzieci zasnęły pełne wrażeń. Mała M. jednak wstała z zapchanym nosem i rozważałam zostawienie jej w domu. Gdy tylko nasza pięciolatka usłyszała, że ma zostać w domu wybuchnęła płaczem. Posłałam ją zatem do szkoły, bo nie czuła się źle. Zobaczymy, co dziś nam doradzi pediatra. Tak tak ... nasza pięciolatka uwielbia chodzić do zerówki. Gorzej z ośmiolatkiem, który miłością do szkoły nie pała. Jednak nie jest z nim tak strasznie źle, bo mniej marudzi o poranku, a nawet wczoraj udało mi się przekonać go do narysowania w domu na nowo pracy plastycznej o wakacjach. Ta w szkole narysowana była mało starannie. Cieszę się, że się zmobilizował i mimo dodatkowych zajęć, dał radę.


Przyda się jakaś mała nagroda :-) Dziś rano zakupiłam każdemu po małym termosie. Każdy w innym kolorze, żeby nie było wątpliwości, który czyj... Dodałam po paczce naklejek i, jak podejrzewam, one będą główną atrakcją naszych pociech:-) Już widzę pół domu w robotach i księżniczkach!!!!


Pochwalę za dzielne wstawanie o poranku i wypełnianie obowiązków małych uczniów i zerówkowiczów:-) Nie ma jak dobra motywacja!!!:-)))

Tym optymistycznym akcentem kończę relację i biorę się za prace domowe:-)




Brak komentarzy: