czwartek, 11 września 2014

Czwartek w szkole i nie tylko:-)

Czwartek upłynął równie błyskawicznie jak kilka poprzednich dni. To już chyba takie tempo życia i z tym jakoś pogodzić się trzeba:-) A skoro już o upływie czasu mowa to głównym punktem dnia była kontrolna wizyta u specjalisty z R. i temu zadaniu podporządkowany był cały plan dnia. Z tego też powodu musiałam oboje zwolnić dziś szybciej z zajęć, by zdążyć wrócić do domu, zjeść obiad i na czas dotrzeć na przystanek autobusowy. Podróż zabrała nam blisko godzinkę, ale zleciała nadzwyczaj szybko, bo tuż przed wyjściem z domu do torby wrzuciłam kolejną książkę z serii detektywistycznych zagadek Lassego i Mai, które należą do jednych z ulubionych w księgozbiorze naszego ośmiolatka. Wcześniej już zaczął nawet sam ją czytać, ale dziś przeczytaliśmy ją w podróży, najpierw autobusem, a potem autem (z tatą).

Jedna z ulubionych serii książek naszego ośmiolatka:-)
Zanim jednak spotkaliśmy się w umówionym miejscu, z powodu deszczowej aury i konieczności godzinnego czekania na mą drugą połowę, która miała nas zawieźć do lekarza, zaprowadziłam dzieci do hipermarketu. Tu pokrążyliśmy nieco między półkami. Dzieci, jak można było przypuszczać, skupiły się na myszkowaniu w dziale z zabawkami.

Klocki dla R. 
 Tu R. znalazł dla siebie w dobrej cenie zestaw klocków,

Śniadaniówka - nowy nabytek Małej M. :-)
a Mała M. - śniadaniówkę. Marzy o takiej, bo jak dotąd do szkoły nosiła pudełeczko po lodach. Mówi jednak, że wszyscy mają takie specjalne pudełko na śniadanie. Teraz wreszcie i ona ma podobne!!! Przy okazji rozglądnę się jeszcze za jakimś barwnym bidonem, bo wiem, że też by chciała właśnie w nim nosić do szkoły herbatę. Termosik się nie sprawdził, bo gdy kropla spadła na stół Mała M. wybuchnęła płaczem. Dziś też miała ,,łzawy'' dzionek, bo aż dwukrotnie rozpłakała się podczas czasu wolnego w ramach zajęć, tłumacząc się tęsknotą za mamą. Oj, samej mi się smutno zrobiło, gdy to usłyszałam od pani wychowawczyni, a potem powiedziała mi o tym sama Mała M. i ponownie wybuchnęła płaczem. Myślę, że jest to spowodowane tym, że wczoraj wieczorem na 3 godziny wybyłam z domu, a dzieci zostały pod opieką taty. Rzadko ostatnio zdarzało się, że byłam poza domem aż tak długo:-) Mała M. płakała, gdy wychodziłam. Podejrzewam, że ów płacz w zerówce to takie połączenie wczorajszego smutku z tęsknotą za czasem spędzanym wcześniej głównie z mamą:-)))



RODZINA W KOMPLECIE!!! (DUŻE USZY, bo niedawno ciocia rzekła, że na rysunkach uszu brak... to teraz są ogromniaste:-)))
Już nie mogę się doczekać weekendu, by znów więcej czasu spędzić z moimi pociechami: zagrać w gry planszowe, poczytać więcej, a także wspólnie zbudować z klocków zakupioną jakiś czas temu małą ciężarówkę. Na słoneczną aurę, zgodnie z prognozami, raczej nie ma co liczyć, a zatem zapowiada się weekend wypełniony zajęcia z moimi pociechami w domowych pieleszach. Czas pokaże!!!

Po tak aktywnym dniu jak dziś, czyli koniecznością wyjazdu z obojgiem dzieci do lekarza (Mała M. do towarzystwa:-)), spokojna końcówka tygodnia jest wręcz pożądana. Już sama z utęsknieniem wyczekuję soboty, by nie musieć zrywać się przed budzikiem ... już o 5.20.

Anioł Stróż w towarzystwie dzieci i ... zwierzątek:-)))
Na deser kilka zwierzaków rysowanych rączką Małej M. w zeszycie do religii!!! Jak dla mnie - pierwsza klasa!!! Jak na nie patrzę to mi się zaraz nastrój poprawia:-))

Do miłego usłyszenia:-)))




Brak komentarzy: