poniedziałek, 8 września 2014

Piątek artystyczny nieco:-)

Pierwszy weekend września minął nadspodziewanie szybko. Sama się zastanawiam, co się w tych dniach wydarzyło, bo nigdzie się nie wybraliśmy, nic specjalnego nie robiliśmy, a tu już niedzielny wieczór i o powrocie do szarej rzeczywistości pomyśleć pora. Zacznę zatem od piątkowego popołudnia...

Otóż tuż po szkole powędrowaliśmy na chwil kilka na plac zabaw, żeby odreagować kilkugodzinne siedzenie w ławce i nacieszyć się słoneczną aurą. Potem obiad i ... pędem na zajęcia plastyczne, które od niedawna prowadzi nasza znajoma. Mieliśmy okazję uczestniczyć w nich już w trakcie wakacji. Teraz jednak zaprowadziłam naszego ośmiolatka na zajęcia w utworzonej właśnie grupie dla 6-8 latków. Od kilku lat bowiem obserwujemy, że R. lubi wykonywać wszelkie prace plastyczne. Dwa lata temu przez kilka miesięcy uczestniczył w zajęciach koła modelarskiego, gdzie sklejał papierowe modele. Marzy mu się jednak (chyba) prawdziwa nauka rysunku. 

Pierwszy rysunek Małej M. dla swojej Pani z zerówki:-)
I tak w piątkowe popołudnie zostawiłam go na zajęciach, a sama z Małą M. pognałam do przychodni sprawdzić stan gardła i ,,pochwalić się'' odkrytym w piątkowy poranek katarem:-) Okazało się, że antybiotyk działa i Mała M. będzie wkrótce w formie. Jakże miło było teraz wrócić do domu i nacieszyć się towarzystwem naszej rezolutnej pięciolatki. Był czas na oglądnięcie ,,Muminków'', krótką lekcję angielskiego i wspólne czytanie. Kiedyś tak właśnie spędzałyśmy czas, gdy R. był w szkole. Teraz już o takie chwile trzeba zabiegać gdzieś pomiędzy szkolnymi i domowymi obowiązkami:-)

Nasza krótka lekcja angielskiego:-)
Po dwóch godzinach ze swych pierwszych zajęć wrócił z tatą nasz ośmiolatek. Od wejścia do domu opowiadał, jak spędził ów czas, a mi wręczył kilka kartek papieru. Z przyjemnością obejrzałam jego prace. Głównym tematem było narysowanie domu. Bardzo mi się spodobał jego rysunek, a jak dowiedziałam się, że było to rysowanie domu  DO GÓRY NOGAMI to byłam pełna podziwu. Sama bym tak nie narysowała:-) Jak dla mnie - super!

Cała praca była wykonana kredkami akwarelowymi. Nie miałam pojęcia, że takie w ogóle istnieją:-) Najpierw zatem powstał rysunek wykonany kredkami, które potem zostały rozmyte za pomocą pędzla. Efekt bardzo mi się spodobał!!!





 Inne rysunki też mi przypadły do gustu. Był tam rysunek bloku,



domku z krzywymi oknami ... 



i nawet jakieś wizerunki twarzy stworzył nasz mały artysta:-) Miały być same figury geometryczne, ale R. przerobił je na swój sposób. Ciekawa jestem dalszych jego poczynań w dziedzinie rysunku, malarstwa i rzeźby:-)


Niestety dla Małej M. nie ma oferty zajęć, ale w trakcie wakacji także nasza pięciolatka miała tam swoje przysłowiowe pięć minut. Najpierw bowiem mogła pochwalić się, jak doskonale radzi sobie z kolorowaniem, 

Żółw kolorowany łapką Małej M.
a potem dostąpiła niebywałego zaszczytu, jakim było malowanie na najprawdziwszej w świecie sztaludze. Jakaż ona była szczęśliwa!!!


Najpierw powstał zimowy pejzaż z mamą (chyba) z dzidziusiem w brzuchu, za którą kroczy - jak podejrzewam - mały R.



Potem, na życzenie pani prowadzącej, Mała M. wprowadziła więcej barw, tworząc równie sympatyczny obrazek:-) Tu już i kredki i farby poszły w ruch.


Nie mogło, rzecz jasna, zabraknąć ulubionej tematyki Małej M., czyli wózeczka  i wysokich obcasów. Zobaczcie sami:-)!!!!




Owe wakacyjne zajęcia zakończyliśmy wówczas przygotowaniem ramki na odlew z gipsu. Lwa kilka dni wcześniej zrobił z gliny nasz ośmiolatek z tatą. Po tak atrakcyjnych zajęciach w lipcu, teraz R. bardzo chce doskonalić swe plastyczne zdolności na zajęciach u pani D. :-)

Do miłego usłyszenia!!!






Brak komentarzy: