wtorek, 9 września 2014

Niedziela w domowych pieleszach...:-)

Niedzielę spędziliśmy, mimo słonecznej pogody, w domowych pieleszach, a ja głównie w kuchni. Na szczęście do przygotowywania śniadania udało mi się zaangażować wszystkich, i dużych i małych. R. smarował pieczywo masłem, Mała M. kroiła pomidory obrane ze skórki przez tatę.

Kanapki cała RODZINKA takie właśnie zrobiła!!!
Przy tylu chętnych do pomocy, praca szła wyjątkowo sprawnie. Jakże przyjemnie było zasiąść do niedzielnego śniadania mając świadomość, że każdy miał udział w jego przygotowaniu. Muszę koniecznie wprowadzić ów pomysł jako niedzielny rytuał:-)

Chwilka na AUTOPORTRET!!! Mała M. nie traci czasu nawet w niedzielę!!!
Pozytywnie nastrojona takim dobrym dnia początkiem, zajęłam się planowaniem kolejnych posiłków. Tym sposobem utknęłam w kuchni na dobre:-) Chciałam bowiem upichcić dla moich domowników coś szczególnego, czyli pizzę i upiec torcik. Oba specjały wymagają nakładu pracy i czasu, stąd większość dnia upłynęła na domowo-kuchennej krzątaninie. Żal mi jednak było dzieci spędzających słoneczny dzień w domu. Na szczęście udało mi się zachęcić moją drugą połowę do zabrania R. i Małej M. na pobliskie boisko, by pojeździć na rowerze i pobiegać za piłką. Wrócili po godzinie. Nasza pięciolatka z płaczem, bo skręciła na rowerze mając za małą prędkość i zaliczyła upadek. Jakoś to mnie nie dziwi, bo Mała M. jakoś często wraca z jakimś urazem z zabaw na świeżym powietrzu:-)

PIZZA - z kurkami po raz pierwszy!!!
Po aktywnie spędzonym czasie moje pociechy zabrały się za robótki ręczne. Otóż R. w piwnicy natknął się na bożonarodzeniowe ozdoby choinkowe do samodzielnego wykonania. Takiej okazji do zabawy to nasz ośmiolatek nie przepuści:-) Zaraz usiadł przy stole i zaczął kleić i szyć na całego. Szło mu  to niebywale sprawnie. W mig zawieszka ze świętym Mikołajem była gotowa.

Ciut ślepy jeszcze Mikołaj:-)
Mała M. też bardzo chciała spróbować swych sił w zabawie z igłą i nitką. Tu potrzebna była początkowo pomoc.
Małe rączki szyją:-)
 Jak na pięciolatkę, radziła sobie świetnie i ... właściwie samodzielnie wykonała ozdobę z bałwankiem.

Bałwanek Małej M. :-)
Miło nam się pracowało w to niedzielne przedpołudnie. Dzieci miały zajęcie, a ich towarzystwo umilało mi spędzany w kuchni czas.

TORCIK na niedzielne łasuchowanie:-)
Po pysznej pizzy i porcji ciasta na deser znalazł się czas na wspólną lekturę ... Brakowało mi jedynie samotnej rowerowej przejażdżki. Cóż może kolejnym razem uda mi się wybyć gdzieś na dwóch kółkach, by nacieszyć się póki co słoneczną aurą u schyłku lata. Dzień zakończyliśmy uczestnictwem w wieczornej Mszy św. Potem już nie pozostało nam nic innego niż rozpocząć przygotowania do poniedziałkowego startu w szkolną rzeczywistość.


Na dobre zakończenie dnia nie mogło zabraknąć rodzinnej scenki rysowanej ręką Małej M. Tym razem nasza pięciolatka stworzyła portret rodziny KRÓLIKÓW na NARTACH!!! Rewelacja!!!

Tym optymistycznym akcentem kończę relację ze świętowania niedzieli w rodzinnym gronie:-)




Brak komentarzy: