czwartek, 16 kwietnia 2015

Środa nad Odrą ... jak nad morzem:-)

Środa - dzień jak co dzień:-) Jednak odkąd wiosna wokół, jakoś radośniej się nam wstaje i przy śpiewie ptaków maszeruje do szkoły. Tak było i wczoraj. Aura zapowiadała się raczej pochmurna, ale po powrocie ze szkoły znacznie się poprawiła.

R. nie traci czasu.. Ciągle coś konstruuje!!!
Ciężko było wysiedzieć w domu, ale zanim ruszyliśmy na spacer po okolicy zjedliśmy obiad, a po nim - ja ucięłam sobie krótką drzemką, a dzieci zniknęły w swych pokojach. Mała M. tradycyjnie już zajęła się przedszkolną edukacją swych ,,podopiecznych'',

Uczniowie Małęj M. 
 R. zaś przysiadł przy swej szufladzie pełnej klocków i konstruował bazę oraz statki do niej.

R. prezentuje swój samolot i załogę:-)
Jednak mimo tego, że dzieci świetnie się bawiły, żal mi było siedzieć w domu, widząc słońce za oknem.

Spacerkiem pośród suchych traw...
Zaproponowałam wyjście na pobliski plac zabaw, by pograć w badmintona. Mała M. jednak nie chciała pójść, tłumacząc, że zmęczyła się już dziś wracając ze szkoły. Położyła się obok mnie i myślałam, że utnie sobie poobiednią drzemką. Wzięłam do ręki książkę ,,Pingwin Pik-Pok'' i czytałam z nadzieją, że owa lektura ukołysze ją do snu. Zaraz też, na dźwięk czytanej książki przerwał swe konstruktorskie prace R. ... i tak sobie siedzieliśmy we troje nad książką, śledząc kolejne perypetie zabawnego pingwina. Tak upłynęła nam godzina, podczas której przeczytaliśmy ponad połowę książki ... dochodząc do jej końca. Uwielbiam takie chwile!!! Ostatnio, odkąd oboje chodzą do szkoły, czasu jakby mniej nawet na czytanie, bo przed snem zazwyczaj starcza już tylko na krótką lekturę.

Nad Odrę marsz!!!
Po solidnej dawce czytania, czy raczej - z pozycji dzieci patrząc - słuchania Mała M. odzyskała siły i przystała na moją propozycję wyjścia na zieloną łączkę:-) Wzięliśmy rakietki ... i poszliśmy. Jednak silny wiatr zmusił nas do zmiany planów ... i bardzo dobrze:-)

Nawet niedaleko domu można znaleźć piękne zakątki!!!
Otóż zamiast rozgrywki w badmintona wzięłam dzieci na spacer groblą. Świeciło słońce, wiał ciepły wiatr.

PIÓRA jak się patrzy!!!
W oddali ruchliwa droga, ale nie dochodził do nas panujący nań hałas. Dominował śpiew ptaków... Jakże cudownie było tak beztrosko spacerować sobie.

Niby nic nadzwyczajnego, droga nam dobrze znana... Zachęcałam jednak Małą M. i R., by szukali na grobli wiosny. Podziwialiśmy zielone pączki i białe kwiaty na drzewach, zieleń traw i ptaki, które wędrowały przed nami ... i co kilka kroków wznosiły się do lotu tak, że nie można było im się lepiej przyjrzeć.

W pewnym momencie Mała M. zaczęła marudzić nieco, że chce już wracać... a wtedy zauważyłam dróżkę na prawo od naszej ścieżki, prowadzącą w stronę rzeki. Droga wiodła wzdłuż suchych traw, które śmiesznie szeleściły na wietrze. No i ... tu już rozpoczęła się zabawa na 102. Dzieci rwały suche trawy i próbowały zamieniać je w miecze, którymi kosiły pozostałe suche trawska. Gdy na nie patrzyłam, miałam wrażenie, że mam przed sodą dwóch małych muszkieterów:-) Jakże niewiele dzieciom to szczęścia potrzeba!!!


Po chwili poszliśmy dalej .... ostrożnie badając nieznany nam teren. Tu ciekawe drzewo z dziuplami, a tu dziwne obniżenie terenu przypominające krater (to miejsce najbardziej zapadło w pamięć R.!).


Gdy jednak dotarliśmy na miejsce naszą uwagę przykuły leżące niedaleko brzegu pióra... rozrzucone w kilku miejscach. Oj, chyba jakiś ptasi pojedynek miał tu miejsce:-)

Cóż za deseń:-)
Poprzyglądaliśmy się barwie piór, a potem w domu sprawdziliśmy, że - zgodnie z naszymi przypuszczeniami - należały one kiedyś do bażanta.

Rzut kamieniem!!!

Bardzo spodobało nam się ,,nasze nowe miejsce''. Dzieciom bowiem od razu przyszły do głowy rozmaite pomysły na zabawę.

Badamy...

Była zabawa w badanie głębokości wody, wrzucanie kamieni do wody po to, by badać pojawiające się na jej powierzchni kręgi.

PLUSK!

Czy nawet tylko po to, by usłyszeć głośne ,,PLUSK!'':-) Mała M. i R. bawili się w najlepsze, więc ja przysiadłam na trawie ... i obserwowałam moje radosne pociechy oraz delektowałam się pięknem i ciszą. Tego mi było trzeba!!!

Lubię takie klimaty!!!
Tak miło upływał nam czas, że nie miałam ochoty ruszać się stąd. Jednak z naszego cypla widać było piaszczystą wysepkę, a raczej półwysep.

Nasze odkrycie!!!

Nie mogliśmy go nie zbadać:) Zaraz razem tam pomaszerowaliśmy. Tu dopiero nam się podobało...

A jednak ktoś dotarł tu przed nami:-)))
Okazało się bowiem, że ni stąd ni zowąd znaleźliśmy się prawie:-) nad morzem. Otóż na owym piaszczystym cyplu roiło się od różnej wielkości muszelek.


Gdy dzieci zauważyły takie zdobycze, zaczęło się istne zbieractwo-łowiectwo. Oboje biegali po piachu i szukali skarbów!!!


A potem z muszelek układaliśmy kompozycje... Różne...


Z czasem okazów przybywało to i nasza kompozycja się rozrastała!!! Dzieciaki były zachwycone, a ja nie mogłam uwierzyć, że nad Odrą można znaleźć aż tyle muszelek.


I to w dodatku różnego rodzaju...


Były i takie zakręcone... Wszystkie skarby Mała M. i R. przynosili do mnie ...

Kompozycja... z muszelek!!!

i z dumą prezentowali!!!

Ale muszle!!!

 Do ciekawych okazów należał także kawał drewna wyrzucony na piach...

Namiastka nadmorskich skarbów:-)

Jakże nam tu dobrze było!!! Dalej, mimo już dość późnej pory, dogrzewało nas słońce. Wokół  śpiewały ptaki. Dzieci miały zabawę na 102!! Zbieranie skarbów, badanie dna .... czy sprawdzanie, jak głęboko może w mokrym piachu ugrzęznąć but:-)

To nic, że buty brudne...
Wody wokół tyle, że ubłoconymi butami nikt się tu nie przejmował. Tym bardziej, że Mała M. sama znalazła na nie sposób. Przysiadła na jednym z kamieni i buty umyła umoczonym w Odrze kijaszkiem:-) Dziecięca fantazja nie zna granic!!!

Na wszystko jest sposób!!!

Łącznie nad rzeką spędziliśmy 2.5 godziny. Dla każdego była to solidna dawka RELAKSU!!! Chyba wszystkim ów wypad zapadnie na długo w pamięć, bo nikt tak udanego wypadu nie przewidział:-)


 Minęła 19-ta... i trzeba było wracać do domu. Tym bardziej, że co niektóre kwiaty też już szykowały się do snu:-)))

Tym miłym akcentem kończę środowy wpis... i zapraszam na kolejną naszą wyprawę w nieznane:-)




Brak komentarzy: