środa, 10 grudnia 2014

Niedzielna jazda bez trzymanki:-) cz.2

Po opuszczeniu wozu i pozostawieniu go na podziemnym parkingu (za jedyne 5 zł godzina!), pomaszerowaliśmy w stronę Muzeum Techniki w budynku NOT-u w kompleksie tuż przy Pałacu Kultury i Nauki.


Tu ustawiliśmy się w krótkim ogonku po bilety (rodzinny - 30 zł), a potem już ruszyliśmy na zwiedzanie.


Sądząc po wypisanej przy okienku kasowym długiej liście tematyki wystaw w poszczególnych salach, zapowiadało się ciekawe popołudnie. Najpierw natrafiliśmy na gablotę pełną rozmaitych zegarów, ale wszystkiego było dość dużo, a nas przecież głównie interesowały roboty. Za moment znaleźliśmy się w sali, gdzie w centralnym miejscu stał basen z wodą, w którym pływała sztuczna ryba:-)


Akurat rozpoczynała się prezentacja owego technicznego cacka prowadzona przez twórców owej cyber-ryby, studentów Politechniki z Krakowa. Z tego co zapamiętałam prezentowany przez nich okaz to już piąta wersja owego robota. Ten akurat model służy do testowania możliwości zanurzania, poprawy parametrów technicznych itp.

Prowadzący bardzo ciekawie opowiadali o swym wynalazku i prezentowali jego możliwości. Pokaz bardzo się podobał, bo regularnie co pół godziny wokół baseniku gromadził się tłum gapiów, dużych i małych. Ryba rzeczywiście robiła wrażenie, gdyż poruszała się jak jej krewna w naturalnym środowisku. Wyglądała tak do niej podobnie, że gdy na ekranie wyświetlono cyber rybę pokrytą silikonową powłoką sama, i nie ja jedna, dałam się nabrać, że to najprawdziwszy w świecie karp, a okazało się, że to właśnie cyber ryba w silikonowym płaszczyku:-))) To chyba był jeden z hitów całej ,,Cyberiady II''.

Te plastikowe cudeńka ,,wydrukowała'' ta oto maszyna!!!

Tu można z bliska się jej lepiej przyjrzeć (plastik na kablu z lewej)

Tuż obok na kolejnym ze stanowisk za szybą umieszczone były dwie drukarki 3D, które na oczach zwiedzających produkowały trójwymiarowe przedmioty.

Ta drukarka też ma czym się pochwalić... Pracowała znacznie szybciej od swej sąsiadki!!!
 Oba jakieś ciekawie wyglądające naczynia, ale możliwości obu maszyn można było poznać przyglądając się gotowym przedmiotom wcześniej już przez nie wykonanym. Wszystko z roztopionego plastiku pochodzącego z nawiniętego na szpulę przewodu. Rewelacja! Można także taką drukarką stworzyć figurki z czekolady!!! Czego to człowiek nie wymyśli... Tu też ciągle gromadziły się tłumy, szczególnie dzieci, ale nie tylko...

Ten mały powstaniec też stworzony przez ową drukarkę 3D
Tuż obok znajdowała się duża sala, w której zgromadzono rozmaite pojazdy, stroje, a także prezentowano filmy i inne materiały informujące o pracy policji.


Zarówno Małej M. jak i R. podobały się policyjne wozy i łódź, ale najdłużej nasza pięciolatka stała przy wilczurze i koniu (sztucznych niestety) ... Głaskała je i pytała, czy może na tego konia siąść:-)



Sal do zwiedzania było jeszcze przed nami kilka... Po kolei obeszliśmy te poświęcone metalurgii, górnictwu, dawnym odbiornikom radiowym,


telewizyjnym i telefonom. Moim pociechom bardzo spodobały się stare aparaty telefoniczne na monety i żetony. Mała M. każdy musiała na miejscu przetestować:-)


Ciekawe były także eksponaty w dziale starych komputerów, maszyn liczących i kalkulatorów...


Gdzieś po drodze poprzyglądaliśmy się dawnym instrumentom nawigacyjnym na statkach, a także sprzętom gospodarstwa domowego.


Nie brakowało tu starych pralek, wag, kuchenek ... itp. itd. Na chwilę przystanęłam także przy gablocie z młynkami do kawy (z myślą o cioci A. i wujku F.!)


Jednak nie sposób wszystko dokładnie zobaczyć w tak krótkim czasie:-)


Nas dalej ciągle jednak interesowały roboty. Zanim jednak im się bliżej przyjrzeliśmy w jednej z sal  w gablotach zaprezentowane były przedmioty, których składowe części również zostały stworzone przez drukarki 3D.


 Tutaj także można było zobaczyć z bliska wiele robotów wykorzystywanych w przemyśle i nie tylko. Ciekawa była maszyna odwzorowująca na ekranie np. układ pomieszczenia, ale naszym pociechom, zwłaszcza R. podobały się takie pojazdy jak autko poniżej (wykonane przez drukarkę 3D) reagujące na ustawione na drodze przeszkody i znaki.


Równie interesujące były inne łaziki i maszyny sterowane za pomocą joystick'a i nie tylko:-)


Tu też przystanęliśmy na chwilę, by z bliska podziwiać takie oto cacko:


Najwięcej uwagi jednak spośród owych maszyn przyciągnął chyba łazik marsjański zbudowany przez studentów Politechniki z Białego Stoku nagrodzony na zawodach w USA. Tacy młodzi chłopcy (jeszcze nie inżynierowie), a takie maszyny składać potrafią. Mam nadzieję, że i nasz R. kiedyś coś zbuduje w stylu łazika:-)


Małej M. spodobały się wędrujące w labiryncie ścieżek małe cyber szczurki (chyba), ale równie przyjemne było głaskanie interaktywnego zwierzaka przypominającego jakiegoś prastarego gada:-) w futerku.


Chwilę jednak tylko, bo mu się od głaskania baterie wyczerpały:-) Trzeba jednak przyznać, że mimo, że to nie żywe stworzenie to wyglądało pociesznie i mogło się podobać:-)


Wiele można było zobaczyć podczas ,,Cyberiady'' i w innych salach Muzeum Techniki. Czasu jednak nie mieliśmy dużo no i po 2 h znużenie dawało o sobie znać. Trzeba było rozglądnąć się za czymś do jedzenia. Zanim jednak opuściliśmy gmach muzeum zajrzeliśmy jeszcze na chwilę do sal poświęconych rozwojowi transportu. Było tu co oglądać.


Warto będzie tu przyjechać znów, ale na dłużej. Tym bardziej, że R. póki co w szkole dat się nie uczy, ale za jakiś czas taka wystawa będzie jak znalazł:-)


Bardzo podobały nam się makiety statków, m.in. Kolumba ...


oraz stare automobile.


No i maszyny latające nad naszymi głowami:-)))


Dużo więcej było tam do zobaczenia, ale czasu mało ... Trzeba będzie tu powrócić za czas jakiś:-)))

Cd. relacji nastąpi...


AA zapomniałam wspomnieć o sali poświęconej kosmosowi ... Na samym jej środku - planetarium, ale nie załapaliśmy się na pokaz zimowego nieba.


Tu jednak i Małą M. i R. zaciekawiły modele rakiet i inne eksponaty poświęcone podbojowi kosmosu. Nawet nasza pięciolatka dała radę spędzić tu kilka chwil, zwłaszcza, gdy mogła popstrykać komórką kilka pamiątkowych fotek.

A na deser śpiewający robot, który moim pociechom też bardzo się podobał... Dorosłym również:-)



Śpiewał dziwnie nieco, ale dźwięki z siebie wydobywał...:-) prezentując swe oryginalne uzębienie.



Cd. nastąpi...



Brak komentarzy: