wtorek, 28 stycznia 2014

Wieści z placu boju ... z chorobą!!!

Niestety, dopadło nas choróbsko. Zarówno Mała M. jak i R. musieli już wczoraj zostać w domu. Zmartwił mnie nasilający się u naszego siedmiolatka kaszel, więc nie posłałam go do szkoły. Bałam się, że to zapalenie oskrzeli... i niewiele się pomyliłam.
 
Raduś kilka godzin przed wyjściem do lekarza zaczął gorączkować aż do blisko 39 stopni, więc wiedziałam, że sprawa może być poważna. Tata musiał na plecach zatargać go do wozu i pędem do pediatry. Rozpoznanie: zapalenie płuc!!!!!!! Niewielkie zmiany po jednej stronie, konieczność kontroli u pediatry co dwa dni. Krytyczna będzie środa, bo jeśli się okaże, że zmiany postępują dalej to niestety szpital. Lekarka jednak pocieszała nas, że choroba R. została dość wcześnie uchwycona i są duże szanse, że hospitalizacji uda się uniknąć. OBY! Powiedziała, że teraz - kiedy normalnie panoszy się grypa - panuje epidemia zapalenia płuc i cały oddział pełen jest dzieci (nawet 6-tygodniowych!), które walczą z tą paskudną chorobą. Mam nadzieję, że uda nam się uniknąć pobytu w szpitalu....
 
Po powrocie od lekarza R. nadal walczył z gorączką, mimo podania środka zbijającego temperaturę. Skakała aż po 39.6, więc w ruch poszły kompresy na czoło. Przynosiły wyraźną ulgę, ale temperatura dość długo się utrzymywała. Na szczęście bez problemu popijał podawaną mu herbatkę ... Bałam się jednak jakoś zostawić go samemu w pokoju na noc. Rozłożyłam sobie na podłodze koce i dziecięcy materac ... i czuwałam przy moim chorym. Około piątej rano obudził nas tatuś, który wstał, by podać naszemu siedmiolatkowi lek od gorączki. UFF! Temperatura spadła i mam nadzieję, że domowa kuracja okaże się skuteczna.
 
Oczywiście, od wczoraj pogrążonemu w gorączce R. towarzyszą audiobooki. Jakiż to wspaniały wynalazek. Ja mogę zająć się Małą M., która też walczy z chorobą (paskudny katar i kaszel), ugotować czy zająć się domem, a pan Krzysztof Kowalewski na płycie z nagraniami opowieści o Muminkach (Tata Muminka i morze) wyręcza mnie w czytaniu. Czas nagrania ponad 5h, więc R. ma czego słuchać. Na szczęście mam z biblioteki kilka płyt, więc na czas choroby może starczy. A jak nie to popędzę wieczorkiem do biblioteki miejskiej, gdzie teraz też już mają w ofercie płyty z nagraniami książek.
 
Kończę zatem ekspresowy, wtorkowy wpis o poranku ... Mam nadzieję, że z każdym dniem R. będzie czuł się lepiej, a tymczasem pędzę zrobić mu inhalacje. Do miłego usłyszenia!!!

Brak komentarzy: